icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Mielczarski: Pieniądze z ETS to kropla w morzu potrzeb polskiego atomu

Możliwość finansowania budowy atomu w Polsce poprzez sprzedaż uprawień do emisji CO2 to pusty zapis, który niewiele znaczy. Mamy ograniczone możliwości finansowania. Nawet jeśli te środki przeznaczymy na ten cel, to będzie kropla w morzu potrzeb – powiedział prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Rząd chce przeznaczyć środki ze sprzedaży uprawnień do emisji na zasilenie krajowego funduszu celowego, co pozwoli na modernizację sektora energetycznego, w tym budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów opublikowała komunikat dotyczący dokumentu „System EU ETS po 2020 roku – rekomendacje” przedstawionego przez Ministerstwo Środowiska. W piśmie zaproponowano rekomendacje odnośnie funkcjonowania systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (EU ETS) od 2021 roku. Ministerstwo Środowiska wyszczególnia sektory, w których środki ze sprzedaży uprawień do emisji CO2 powinny zasilić polską energetykę, w tym m.in. budowę energetyki jądrowej.

Sprzedaż uprawień do emisji CO2 może pozwolić na budowę atomu w Polsce

Zanim w ogóle będzie udzielać odpowiedzi na pytanie czy to dobry lub zły model finansowania, to musimy odpowiedzieć sobie na pytanie ile budowa elektrowni jądrowej może kosztować – powiedział prof. Mielczarski, nawiązując w ten sposób do różnych kwot, które pojawią się przy budowie takiego obiektu w Polsce. Podkreślił, że obecnie jesteśmy świadkami poligonu doświadczalnego w Europie, który pokazuje jakie wyzwania mogą czekać Polskę przy budowie elektrowni atomowej. – Mamy przykład z Finlandii, gdzie już od początku XXI wieku buduje się nowy blok w elektrowni Olkiluoto. Wciąż nie wiadomo, kiedy blok zostanie ostatecznie oddany do użytku. Drugi przykład to budowa elektrowni jądrowej Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii. Jednak tam blok powstaje dzięki cenie gwarantowanej: 500 -600 zł za MWh. Trzeci przykład z Europy to blok jądrowy we francuskiej elektrowni Flamanville. Miał rozpocząć pracę w 2006 roku, a będzie gotowy w 2022 lub 2023 roku. Jego koszty wzrosły z 4 do ponad 10 mld euro – powiedział profesor.

Strupczewski: Atom w Europie cierpi na choroby wieku dziecięcego

Pytany o finansowanie atomu ze sprzedaży uprawień do emisji CO2 podkreślił, że to zdecydowanie za mało, aby mówić, że pomoże to w finansowaniu atomu. – Ten zapis jest pusty i niewiele znaczy w kontekście naszych ograniczonych możliwościach finansowania atomu. Zapis ten, we wspominanym dokumencie, na 99 procent nie będzie czynnikiem decydującym o kształcie modelu finansowania atomu w Polsce – wskazał.

Pytany o sam pomysł sprzedaży uprawień do emisji CO2 w latach dwudziestych oraz fakt, że spółki energetyczne będą w ten sposób pozbawione mechanizmów osłonnych przed wysokimi kosztami emisji CO2 powiedział, że spółki energetyczne przełożą te koszty na rachunki za energię elektryczną. Nie będą to jednak znaczące koszty z punktu widzenia dochodów gospodarstwa domowego. – W skali roku mogą to być podwyżki w wysokości 20-30 procent, czyli ok. 20 – 30 zł miesięcznie. To stosunkowo niewiele, patrząc na rosnące dochody. Obecnie cena energii na giełdzie wynosi ok. 250 zł/MWh. Nawet jeśli wzrośnie ona do 280 zł to koszty będą odczuwalne w niewielki sposób – wskazał.

Możliwość finansowania budowy atomu w Polsce poprzez sprzedaż uprawień do emisji CO2 to pusty zapis, który niewiele znaczy. Mamy ograniczone możliwości finansowania. Nawet jeśli te środki przeznaczymy na ten cel, to będzie kropla w morzu potrzeb – powiedział prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Rząd chce przeznaczyć środki ze sprzedaży uprawnień do emisji na zasilenie krajowego funduszu celowego, co pozwoli na modernizację sektora energetycznego, w tym budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów opublikowała komunikat dotyczący dokumentu „System EU ETS po 2020 roku – rekomendacje” przedstawionego przez Ministerstwo Środowiska. W piśmie zaproponowano rekomendacje odnośnie funkcjonowania systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (EU ETS) od 2021 roku. Ministerstwo Środowiska wyszczególnia sektory, w których środki ze sprzedaży uprawień do emisji CO2 powinny zasilić polską energetykę, w tym m.in. budowę energetyki jądrowej.

Sprzedaż uprawień do emisji CO2 może pozwolić na budowę atomu w Polsce

Zanim w ogóle będzie udzielać odpowiedzi na pytanie czy to dobry lub zły model finansowania, to musimy odpowiedzieć sobie na pytanie ile budowa elektrowni jądrowej może kosztować – powiedział prof. Mielczarski, nawiązując w ten sposób do różnych kwot, które pojawią się przy budowie takiego obiektu w Polsce. Podkreślił, że obecnie jesteśmy świadkami poligonu doświadczalnego w Europie, który pokazuje jakie wyzwania mogą czekać Polskę przy budowie elektrowni atomowej. – Mamy przykład z Finlandii, gdzie już od początku XXI wieku buduje się nowy blok w elektrowni Olkiluoto. Wciąż nie wiadomo, kiedy blok zostanie ostatecznie oddany do użytku. Drugi przykład to budowa elektrowni jądrowej Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii. Jednak tam blok powstaje dzięki cenie gwarantowanej: 500 -600 zł za MWh. Trzeci przykład z Europy to blok jądrowy we francuskiej elektrowni Flamanville. Miał rozpocząć pracę w 2006 roku, a będzie gotowy w 2022 lub 2023 roku. Jego koszty wzrosły z 4 do ponad 10 mld euro – powiedział profesor.

Strupczewski: Atom w Europie cierpi na choroby wieku dziecięcego

Pytany o finansowanie atomu ze sprzedaży uprawień do emisji CO2 podkreślił, że to zdecydowanie za mało, aby mówić, że pomoże to w finansowaniu atomu. – Ten zapis jest pusty i niewiele znaczy w kontekście naszych ograniczonych możliwościach finansowania atomu. Zapis ten, we wspominanym dokumencie, na 99 procent nie będzie czynnikiem decydującym o kształcie modelu finansowania atomu w Polsce – wskazał.

Pytany o sam pomysł sprzedaży uprawień do emisji CO2 w latach dwudziestych oraz fakt, że spółki energetyczne będą w ten sposób pozbawione mechanizmów osłonnych przed wysokimi kosztami emisji CO2 powiedział, że spółki energetyczne przełożą te koszty na rachunki za energię elektryczną. Nie będą to jednak znaczące koszty z punktu widzenia dochodów gospodarstwa domowego. – W skali roku mogą to być podwyżki w wysokości 20-30 procent, czyli ok. 20 – 30 zł miesięcznie. To stosunkowo niewiele, patrząc na rosnące dochody. Obecnie cena energii na giełdzie wynosi ok. 250 zł/MWh. Nawet jeśli wzrośnie ona do 280 zł to koszty będą odczuwalne w niewielki sposób – wskazał.

Najnowsze artykuły