Fedorska: Holenderska Energiewende na atomie i wodorze?

13 października 2020, 07:30 Energetyka

Holenderskie statystyki Centraal Bureau voor de Statistiek (CBS) wykazały, że w 2019 roku Holendrzy zużyli rekordową ilość prądu – 121 miliardów KWh. Spalinowe źródła energii, takie jak gaz i węgiel, są tam nadal odpowiedzialne za ponad trzy czwarte produkcji prądu – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Krajobraz

Węgiel, gaz i energia elektryczna

Znaczenie węgla w ostatnim roku spadło (-37 procent). Elektrownie węglowe w Holandii wytworzyły w 2019 roku 17 miliardów KWh. Spadek udziału węgla w holenderskim miksie energetycznym przekłada się na zwiększenie zużycia gazu – wzrosło ono o 22 procent w zeszłym roku. Wkład elektrowni gazowych w produkcję energii elektrycznej w Holandii wyniósł 71 miliardów KWh. Nie bez znaczenia jest także rozwój OZE. Po raz pierwszy w historii tego kraju promienie słoneczne, wiatr, woda i biomasa wytworzyły więcej prądu od węgla, były to łącznie 22 miliardy kWh.

Tak znaczący wkład gazu ma swoje historyczne, technologiczne, lecz także ekonomiczne uwarunkowania. Matecznik koncernu Shell jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku był czołowym eksporterem gazu na świecie. Eksploatowano złoża na Morzu Północnym, ale też jedno z większych pól gazowych na kontynencie, położone niedaleko miasta Groningen. Na koniec XX wieku płyty tektoniczne w tym regionie dały jednak o sobie znać i zaczęły się mocne trzęsienia ziemi. W szczytowym momencie osiągnęły one 3,6 w skali Richtera. W tym czasie rząd holenderski zdecydował się do 2030 roku zrezygnować z wydobycia gazu w Groningen. Wydobycie co roku maleje i jest obecnie bilansowane głównie importem gazu z Norwegii, Wielkiej Brytanii i Rosji. Nawiązując do przeszłości, należy wspomnieć, że w Holandii dominuje infrastruktura produkcji energii z gazu, co znacznie ułatwia wykorzystanie właśnie tego źródła energii. Poza tym niskie ceny gazu w ostatnim roku sprzyjały opłacalności tego surowca w porównaniu z innymi.

Wysokie zużycie gazu i nadal znaczący wkład węgla w energetykę holenderską skutkują wysokimi emisjami dwutlenku węgla. Kraj tulipanów nie spełnił przez to celów klimatycznych Unii Europejskiej. Na ratunek przyszedł tak zwany transfer statystyczny. Jest to metoda przejęcia nadwyżki klimatycznej od innego państwa UE. W ten sposób za kwotę 100 milionów euro kupiono od Duńczyków 8 TWh z OZE.

Holenderscy politycy są jednak świadomi, że tak kontrowersyjny handel nie zawsze się uda. Potrzebne są poważne przedsięwzięcia w kierunku ograniczenia emisji. I tu rozpoczęto już pierwsze działania inicjujące strategię wodorową. Na Morzu Północnym do 2027 roku zbudowane zostaną farmy wiatrowe o łącznej mocy 10 GW. Energia z wiatru ma służyć do elektrolizy wody. Dobrze rozbudowana sieć energetyczna, obecnie przeznaczona do transportu gazu ziemnego, o długości 11 tysięcy kilometrów w Niderlandach oraz 4 tysięcy kilometrów za wschodnią granicą w Niemczech, ma zostać wykorzystana do przepływu wodoru oraz jego eksportu do Niemiec. Docelowo Holandia chce swoją obecną infrastrukturę gazową zaadaptować do zużycia zielonego wodoru.

Interesującą kwestię co do wodorowych planów Holandii przedstawił we wrześniu minister gospodarki i klimatu Eric Wiebes. Holandia, wzorując się na giełdach prądu i gazu, chce uruchomić specjalny system handlowy dla zielonego wodoru. Z holenderskiej perspektywy globalne zainteresowanie tym pierwiastkiem powoduje konieczność stworzenia dobrze funkcjonującego rynku oraz przejrzystego i skutecznego systemu kształtowania cen. Giełda wodoru doskonale się do tego nadaje. Dzięki temu możliwy będzie optymalny rozwój rynku i wdrożenie bezpiecznych mechanizmów handlu i wymiany wodoru.

Wraz z ogłoszeniem planów giełdy wodorowej zbiegło się czasowo inne, nie mniej sensacyjne, ogłoszenie holenderskiego Ministerstwa Gospodarki i Klimatu. Powołując się na analizy zlecone przez tę instytucję, wskazano, że koszty rozbudowy energetyki jądrowej w Holandii byłyby współmierne do tych wydawanych na rozbudowę i wsparcie OZE. Głównym orędownikiem tej inicjatywy jest partia VVD (Volkspartij voor Vrijheid en Democratie), do której należy premier Niderlandów Mark Rutte. Posłowie VVD zaznaczają, że budowę nowych elektrowni jądrowych należy zacząć już teraz, aby mogły one zacząć pracę w 2050 roku. Jednocześnie broniąc energii jądrowej przed krytyką opinii publicznej, VVD podkreśla bezemisyjność tej technologii i zwraca uwagę na fakt, że jest to najskuteczniejsza opcja umożliwiająca Holandii wyjście z węgla i gazu, które coraz bardziej uzależniają kraj od nieobliczalnych dostawców, na przykład Rosji. Inicjatywa przewiduje budowę 3–9 nowych elektrowni atomowych. Holandia obecnie dysponuje tylko jedną taką elektrownią w Borssele (515 MW), która niedawno otrzymała pozwolenie funkcjonowania do 2033 roku. Placówkę zbudowano w 1969 roku. Pierwotnie elektrownia miała zostać zamknięta w 2013 roku. Werdykt sądowy umożliwił jednak dalszą eksploatację do 2033/2034 roku.

Tuż po ogłoszeniu powrotu Holandii na atomową ścieżkę nie zabrakło krytyki z Niemiec, które właśnie żegnają się ze swoimi elektrowniami jądrowymi. Na portalu niederlande.net przypominano, że VVD już dwa lata temu przebąkiwała o takich planach. Wtedy postawiono jednak na rozbudowę OZE w walce z emisją dwutlenku węgla. Nie tylko za granicą, lecz także w samej Holandii nie brakuje krytyków energii jądrowej. Ich zdaniem oprócz inwestycji w ten typ energii należałoby dokładniej przyjrzeć się geotermii, biomasie i magazynowaniu dwutlenku węgla (CCS). Wymienione technologie szybko się rozwijają i niedługo mogą stać się bardziej opłacalne od atomu.

Fedorska: Gaz oprócz węgla na celowniku aktywistów w Niemczech