icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Fedorska: Kolejna odsłona boju o atom w Unii Europejskiej

Niemcy nie chcą się zgodzić z decyzją Komisji Europejskiej, która zalicza atom i gaz ziemny do zrównoważonych źródeł energii. Wraz z Danią, Austrią, Portugalią i Luksemburgiem Niemcy skorzystały z możliwości zakomunikowania tego sprzeciwu na konferencji ds. klimatu w Glasgow. Najmocniej apelowali o to ministrowie ds. ochrony środowiska Niemiec i Austrii, czyli Svenja Schulze i Lore Gewessler – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Gewessler wyraziła swoje obawy co do definicji energii atomowej jako zrównoważonej. Austriacka minister obwiniała lobby atomowe o to, że udało mu się przekonać do interpretacji energetyki jądrowej jako technologii zrównoważonej. Natomiast Schulze zaznaczyła, że OZE są lepszą alternatywą niż atom, bo są tańsze i mogą powstawać w znacznie szybszym tempie.

W rozmowie z niemieckimi mediami, Schulze jeszcze ostrzej zaznaczyła, że Niemcy nie zgadzają się na energetykę jądrową. – Nie chcemy energii jądrowej, nie uważamy jej za zrównoważoną i nie chcemy, aby Unia Europejska ją wspierała – powiedziała niemiecka minister.

Kwestia definicji zrównoważonego źródła energii to tylko jedna z niemieckich metod argumentacji. Niemcy coraz głośniej akcentują także inne problemy związane z atomem, takie jak długi okres budowy elektrowni, wysokie koszty, trudności z uzyskaniem koniecznych pozwoleń oraz akceptacja społeczności lokalnych.

– Przypuśćmy, że zdecydowaliśmy się na ponowne wykorzystywanie energii jądrowej. Można znaleźć gminę, która zgodzi się na budowę elektrowni jądrowej. Składa się podanie o pozwolenie. Zaczyna się wtedy wielki konflikt społeczny, a następnie budowa trwa do 2045 roku. To nie ma sensu. I to nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu – powiedziała Schulze.

Jej wypowiedź wskazuje na tok myślenia ukierunkowany na trudności z uzyskaniem akceptacji społecznej na rzecz energetyki jądrowej. Pani minister wydaje się być przekonana o tym, że inne społeczeństwa są, podobnie jak Niemcy, negatywnie nastawione do atomu. Dla projektów atomowych na terenie Unii Europejskiej takie przekonania są problemem, bo prowadzą do nadinterpretacji znaczenia protestów lokalnych. Takie protesty i związane z nimi dyskusje są istotnym i konstruktywnym elementem lokalizacji ważnej infrastruktury energetycznej. Są one integralną częścią konsultacji i pertraktacji społecznych, które są obecne przy każdym większym projekcie. Jeśli założymy, że ten proces zostanie wykorzystany do absurdalnego wydłużenia czasu budowy elektrowni lub w skrajnym przypadku nawet do jej zaniechania, to z góry wypaczamy i instrumentalizujemy ten ważny element dialogu społecznego.

Niemcom, Danii, Austrii, Portugalii i Luksemburgowi coraz trudniej jest obalić najważniejsze argumenty za atomem. Ursula von der Leyen, prezydent Komisji Europejskiej (KE), powołuje się głównie na korzyści z atomu związane ze stabilnością tego źródła energii. Energetyka jądrowa może stabilizować wahające się dostawy energii ze źródeł odnawialnych. KE zalicza do tej kategorii także gaz ziemny.

Ostateczna decyzja o atomie i gazie w taksonomii KE ma zapaść do końca roku. Debaty na temat ujęcia atomu i gazu ziemnego w taksonomii są prowadzone także w Parlamencie Europejskim (PE). Przeciw atomowi występują Zieloni, tacy jak Sven Giegold, który nie chce się pogodzić z ewentualnych sygnałem w kierunku inwestorów, jeśli taksonomia będzie uwzględniała także atom i gaz.

– Inwestycje w energię jądrową i gaz otrzymałyby zatem prawie taką samą etykietę zrównoważonego rozwoju, jak budowa turbin wiatrowych i paneli słonecznych. To jest katastrofa dla OZE – uważa Giegold. Zarzuca on Komisji Europejskiej i krajom popierającym atom przyspieszone działania i wykorzystywanie faktu, że w Niemczech konstytuuje się dopiero nowy rząd, a rozmowy koalicyjne są jeszcze w toku. Nie mając obecnie funkcjonującego normalnie rządu, Niemcy nie są w stanie skutecznie bronić taksonomii przed atomem. Giegold oczekuje, że KE poczeka z ostateczną decyzją do objęcia urzędu przez nowy rząd federalny w Niemczech.

Moskwa: Skupimy się na legislacji związanej z wodorem, atomem i Fit For 55

Niemcy nie chcą się zgodzić z decyzją Komisji Europejskiej, która zalicza atom i gaz ziemny do zrównoważonych źródeł energii. Wraz z Danią, Austrią, Portugalią i Luksemburgiem Niemcy skorzystały z możliwości zakomunikowania tego sprzeciwu na konferencji ds. klimatu w Glasgow. Najmocniej apelowali o to ministrowie ds. ochrony środowiska Niemiec i Austrii, czyli Svenja Schulze i Lore Gewessler – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Gewessler wyraziła swoje obawy co do definicji energii atomowej jako zrównoważonej. Austriacka minister obwiniała lobby atomowe o to, że udało mu się przekonać do interpretacji energetyki jądrowej jako technologii zrównoważonej. Natomiast Schulze zaznaczyła, że OZE są lepszą alternatywą niż atom, bo są tańsze i mogą powstawać w znacznie szybszym tempie.

W rozmowie z niemieckimi mediami, Schulze jeszcze ostrzej zaznaczyła, że Niemcy nie zgadzają się na energetykę jądrową. – Nie chcemy energii jądrowej, nie uważamy jej za zrównoważoną i nie chcemy, aby Unia Europejska ją wspierała – powiedziała niemiecka minister.

Kwestia definicji zrównoważonego źródła energii to tylko jedna z niemieckich metod argumentacji. Niemcy coraz głośniej akcentują także inne problemy związane z atomem, takie jak długi okres budowy elektrowni, wysokie koszty, trudności z uzyskaniem koniecznych pozwoleń oraz akceptacja społeczności lokalnych.

– Przypuśćmy, że zdecydowaliśmy się na ponowne wykorzystywanie energii jądrowej. Można znaleźć gminę, która zgodzi się na budowę elektrowni jądrowej. Składa się podanie o pozwolenie. Zaczyna się wtedy wielki konflikt społeczny, a następnie budowa trwa do 2045 roku. To nie ma sensu. I to nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu – powiedziała Schulze.

Jej wypowiedź wskazuje na tok myślenia ukierunkowany na trudności z uzyskaniem akceptacji społecznej na rzecz energetyki jądrowej. Pani minister wydaje się być przekonana o tym, że inne społeczeństwa są, podobnie jak Niemcy, negatywnie nastawione do atomu. Dla projektów atomowych na terenie Unii Europejskiej takie przekonania są problemem, bo prowadzą do nadinterpretacji znaczenia protestów lokalnych. Takie protesty i związane z nimi dyskusje są istotnym i konstruktywnym elementem lokalizacji ważnej infrastruktury energetycznej. Są one integralną częścią konsultacji i pertraktacji społecznych, które są obecne przy każdym większym projekcie. Jeśli założymy, że ten proces zostanie wykorzystany do absurdalnego wydłużenia czasu budowy elektrowni lub w skrajnym przypadku nawet do jej zaniechania, to z góry wypaczamy i instrumentalizujemy ten ważny element dialogu społecznego.

Niemcom, Danii, Austrii, Portugalii i Luksemburgowi coraz trudniej jest obalić najważniejsze argumenty za atomem. Ursula von der Leyen, prezydent Komisji Europejskiej (KE), powołuje się głównie na korzyści z atomu związane ze stabilnością tego źródła energii. Energetyka jądrowa może stabilizować wahające się dostawy energii ze źródeł odnawialnych. KE zalicza do tej kategorii także gaz ziemny.

Ostateczna decyzja o atomie i gazie w taksonomii KE ma zapaść do końca roku. Debaty na temat ujęcia atomu i gazu ziemnego w taksonomii są prowadzone także w Parlamencie Europejskim (PE). Przeciw atomowi występują Zieloni, tacy jak Sven Giegold, który nie chce się pogodzić z ewentualnych sygnałem w kierunku inwestorów, jeśli taksonomia będzie uwzględniała także atom i gaz.

– Inwestycje w energię jądrową i gaz otrzymałyby zatem prawie taką samą etykietę zrównoważonego rozwoju, jak budowa turbin wiatrowych i paneli słonecznych. To jest katastrofa dla OZE – uważa Giegold. Zarzuca on Komisji Europejskiej i krajom popierającym atom przyspieszone działania i wykorzystywanie faktu, że w Niemczech konstytuuje się dopiero nowy rząd, a rozmowy koalicyjne są jeszcze w toku. Nie mając obecnie funkcjonującego normalnie rządu, Niemcy nie są w stanie skutecznie bronić taksonomii przed atomem. Giegold oczekuje, że KE poczeka z ostateczną decyzją do objęcia urzędu przez nowy rząd federalny w Niemczech.

Moskwa: Skupimy się na legislacji związanej z wodorem, atomem i Fit For 55

Najnowsze artykuły