Naftoport w Gdańsku miałby siły przerobowe, aby odbierać ropę a następnie przesyłać ją przez ropociąg “Przyjaźń” aż do Schwedt. Niemcy przez wiele miesięcy nie chciały mówić o takiej ewentualności, bo zależność od Polski nie jest tam najlepiej widziana. Jednak sytuacja na Ukrainie zmusiła stronę niemiecką do działania – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.
16 września rząd niemiecki przejął tymczasową kontrolę nad spółkami należącymi do Rosnieftu, do których należały udziały w rafinerii PCK Schwedt. Od decyzji niemieckiego rządu federalnego nie minęły nawet dwa tygodnie, a rafineria PCK Schwedt jest już dzielona między ewentualnych spadkobierców po rosyjskim Rosniefcie, który jest właścicielem 54% tego zakładu. Z niemieckiej perspektywy dyskusje na ten temat są nieco przedwczesne. Bardzo ważny jest bowiem fakt, że udziały nie zostały odebrane Rosnieftowi, a rosyjski gigant nie został wywłaszczony, lecz jest nadal prawomocnym właścicielem 54 procent udziałów. Natomiast nie może już przez okres 6 miesięcy podejmować decyzji dotyczących rafinerii i nie ma dostępu do kont firmowych. PCK w Schwedt jest teraz kierowana przez federalny urząd ds. sieci (Bundesnetztagentur).
BiznesAlert.pl rozmawiał na temat przyszłości rafinerii z Henrikiem Fischerem, sekretarzem stanu w brandenburskim ministerstwie gospodarki. Fischer podkreślił, że ze strony landu nie ma mowy o sprzedaży udziałów teraz kontrolowanych przez Bundesnetzagentur. Jeżeli coś w tym względzie miałaby się zmienić, to będzie to decyzja na szczeblu federalnym. Fischer jest także zdania, że Brandenburgia jest zainteresowana transformacją energetyczną rafinerii, a nie jej sprzedażą.
Ten kierunek rozwoju brandenburskiej rafinerii jest niestety całkowicie pomijany przez polskich komentatorów, którzy już widzą Orlen w gronie właścicieli rafinerii PCK. Powód jest prosty: niewielu ekspertów po stronie polskiej śledzi dyskusje lokalne czy landowe w Niemczech na ten temat i w związku z tym nie jest zorientowana w niuansach niemieckiej transformacji energetycznej.
Szanse polskiego koncernu Orlen polegają na logicznej konsekwencji obecnego niedoboru ropy w rafinerii w Schwedt. Aby w pełni wykorzystać swoja wydajność, rafineria ta potrzebuje 12 milionów ton ropy rocznie. Dotychczas ropa była sprowadzana z Rosji ropociągiem “Przyjaźń”. Już po inwazji rosyjskiej na Ukrainę Rosnieft ogłosił, że istnieją także techniczne możliwości wykorzystania ropy pochodzącej z Kazachstanu. Jednak strona niemiecka odrzuciła ten wariat, ze względu na fakt, że ropa z Kazachstanu będzie musiała przepłynąć przez teren Rosji i wtedy Rosja będzie mogła powstrzymać takie dostawy, kiedy tylko jej się to spodoba. Tymczasem dostawy ropy z Rosji pod koniec roku całkowicie się kończą, bo Niemcy zobligowały się do embarga na dostawy w tego kierunku od 1 stycznia 2023 roku.
Rafineria PCK w Schwedt, która należy do największych w Niemczech, zaopatruje w benzynę i materiały napędowe dużą część Niemiec wschodnich w tym także Berlin wraz z lotniskami. Bez dostaw z tej rafinerii stolica Niemiec mogłaby stanąć w miejscu. Dlatego też szuka się obecnie gorączkowo dostawców ropy dla tego zakładu. Jedynym już pewnym kierunkiem dostaw będzie połączenie z portem w Rostock. Ropa będzie kupowana na rynkach spotowych i dostarczana tankowcami do Rostocku, a stamtąd przez ropociąg do Schwedt. Pierwsze próbne dostawy – ropy z USA – miały już miejsce latem. Jednak wydajność portu i ropociągu Rostock-Schwedt jest obecnie ograniczona do maksymalnie 5-6 milionów ton ropy. Skąd wziąć resztę? Na przykład z Polski. I tu robi się bardzo gorąco w relacjach polsko-niemieckich.
Naftoport w Gdańsku miałby siły przerobowe, aby odbierać ropę dla PCK a następnie przesyłać ją przez ropociąg “Przyjaźń” aż do Schwedt. Niemcy przez wiele miesięcy nie chciały o tej ewentualności mówić, bo zależność od Polski nie jest tu najlepiej widzianą opcją. Jednak sytuacja na polu walki na Ukrainie zmusiła stronę niemiecką w końcu do działania. Z drugiej strony Polska dała do zrozumienia, że ropa by się znalazła, ale nie po to, aby zarabiał na niej Rosnieft. W końcu rząd federalny wprowadził zarząd komisaryczny w rafinerii PCK. Jednak ta forma wydaje się nie wystarczać stronie polskiej, która obawia się, że zyski mogłyby wcześniej czy później jednak trafić do Rosji. Jest to dość prawdopodobne, mimo retorycznych zapewnień strony niemieckiej, że tak nie będzie. Tymczasem po zakończeniu zarządu komisarycznego Rosnieft znów będzie miał dostęp do swoich kont firmowych, na których w międzyczasie zgromadziłby się spory zysk. Nawet gdyby Niemcy zdecydowali się inwestować wszystkie zyski w zakład, tak aby pieniądze nie trafiły do Rosji, to w rozliczeniu końcowym Rosnieft nadal byłby na plusie, bo inwestycje te zaowocują w przyszłości. Strona polska jest obecnie zainteresowana przejęciem części udziałów, które rząd federalny objął zarządem komisarycznym, ale Niemcy nie wyrażają chęci.
Biorąc pod uwagę niemiecką wizję przyszłego rozwoju rafinerii, który ma polegać na zielonej transformacji tego zakładu, inni partnerzy pasują lepiej niż polski Orlen. Jeden z takich kandydatów, firma Verbio, miejscowy producent paliw bio, nie dysponuje ropą konieczną dla rafinerii. Jednak właściciel Verbio, Claus Sauter, ma inny pomysł:
– Tam są dwie linie produkcyjne. Jedna z tych dwóch nitek mogłaby być początkowo wykorzystana do uszlachetniania paliw kopalnych. Druga linia mogłaby zostać wykorzystana do produkcji biopaliw pierwszej i drugiej generacji – powiedział Sauter w rozmowie z niemiecką gazetą Handelsblatt.
Sauter chce zainwestować 50 milionów euro w Schwedt i wcale nie upiera się przy zakupie udziałów, które prawnie należą do Rosnieftu. Verbio mogłaby także kupić udziały od innych właścicieli, takich jak Shell. Udziały tej firmy są już od dłuższego czasu do sprzedania po tym, jak ich zakup przez Rosnieft został wstrzymany przez niemiecki rząd.
BiznesAlert.pl spytał Henrika Fischera czy przez Gdańsk będą płynęły dostawy ropy dla PCK. Na co sekretarz stanu odpowiedział, że przez Gdańsk będzie płynęła tylko mała część tych dostaw. Jest to dziwna wypowiedź, bo na ten moment rafinerii brakuje 6-7 milionów ton ropy. Ale rząd federalny chce zainwestować w port w Rostocku oraz zmodernizować ropociąg z Rostock do Schwedt, tak aby osiągnąć pojemność rzędu dziewięciu milionów ton. Czy to znaczy, że przez Gdańsk będą dostarczane 3 miliony ton ropy dla Schwedt? Tak, w przyszłości pewnie tak.
Profesor Horst Linde, który wiele lat kierował Instytutem Transportu Lądowego i Morskiego TU Berlin, przedstawił w rozmowie z BiznesAlert.pl jeszcze inną alternatywę, która jego zdaniem byłaby nawet tańsza i bardziej praktyczna od wariantu importu przez Rostock. Linde uważa, że można by zacumować wielki tankowiec w Szczecinie, który będzie miał funkcję magazynu, do którego ropę dostarczać będą tankowce z całego świata. Potem statki z cysternami będą tam odbierać ropę i przewozić ją Odrą do rafinerii w Schwedt.