Fedorska: Kto skorzysta na wodorze z wodorociągu Polska-Niemcy?

27 maja 2024, 07:35 Energetyka

– Gdy Udo Philipp, sekretarz stanu w Federalnym Ministerstwie Gospodarki i Ochrony Klimatu, przemawiał na polsko-niemieckim forum energetycznym 17 maja w Berlinie nie mogło się obyć bez jednego z najważniejszych tematów w niemieckiej energetyce. Zielony wodór i cele oraz z nim związane nadzieje to kwestie, które zdecydują prawdopodobnie o sukcesie lub historycznej przegranej niemieckiej Energiewende. Na hasło zielony wodór i Korytarz D strona polska nie odpowiedziała – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.

Molekuła wody, z której można pozyskać wodór. Fot. Freepik
Molekuła wody, z której można pozyskać wodór. Fot. Freepik

  • W dwóch następnych dekadach zielony wodór ma zastąpić węgiel i gaz ziemny w niemieckim przemyśle oraz ciepłownictwie.
  • Zastosowanie zielonego wodoru w przemyśle, to niemiecki pomysł na zwiększenie swojej konkurencyjności.
  • Korytarz D jest więc tylko jednym z łącznie pięciu kierunków, ale dla Niemiec ważne jest w tym przypadku, aby dopilnować, żeby był głównie przeznaczony na potrzeby niemieckiego przemysłu – pisze Aleksandra Fedorska.

Na hasło zielony wodór i korytarz D, które zostały podane przez Udo Philippa i następnie przypomniane przez Heiko Willenberga z koncernu RWE AG, strona polska nie odpowiedziała. Co prawda Joanna Pauly, dyrektor w departamencie funduszy europejskich i spraw zagranicznych przypomniała, że Rybnik stał się pierwszym polskim miastem wodorowym i wiceminister Urszula Zielińska zapowiedziała nowe ramy prawne dla zielonego wodoru w Polsce, ale polscy politycy wydają się omijać temat wodorowego korytarza D wielkim łukiem. Z pewnością mają ku temu swoje powody, bo wiele świadczy o tym, że budowa wodorociągu ze Skandynawii do Niemiec przez kraje bałtyckie oraz Polskę to ważny element niemieckiej polityki przemysłowej. Prędzej czy później ta metoda milczenia, którą przyjęła Polska, jednak zawiedzie i strony będą musiały rozwiązać ten zbliżający się konflikt energetyczny między Polską a Niemcami.

Zielony wodór dla niemieckiego przemysłu i ciepłownictwa

W dwóch następnych dekadach zielony wodór ma zastąpić węgiel i gaz ziemny w niemieckim przemyśle oraz ciepłownictwie. Niewykluczone, że zielony wodór wspomoże także w transporcie, gdzie nadal nie udaje się redukcja emisji CO2 na taką skalę, którą przewiduje niemiecka Energiewende.

Zastosowanie zielonego wodoru w przemyśle, to pomysł na zwiększenie konkurencyjności popularny w Niemczech. Produkty jak stal czy cement, które wyprodukowane zostaną za pomocą zielonego wodoru, będą bezemisyjne i całkowicie neutralne klimatycznie. Wystarczy więc tylko czekać na kolejne etapy wdrażania polityki klimatycznej i niemiecki przemysł ze swoimi całkowicie bezemisyjnymi produktami będzie jedynym możliwym dostawcą. Taki jest co najmniej pomysł strony niemieckiej, której udaje się wyśmienicie przekonać Brukselę, aby wykonywała takie ruchy, które sprzyjają niemieckim założeniom. Takim właśnie ruchem jest budowa wyżej wymienionego korytarza wodorociągowego D. Ponieważ Niemcy nie będą na szybko w stanie wyprodukować zielonego wodoru, muszą go najpierw importować z bardzo dużych ilościach. Chcą to zrobić środkami Unii Europejskiej. Podobnie jak w przypadku gazu ziemnego Unia Europejska i program Connecting Europe mają tym razem przyczynić się do budowy 30 tys. kilometrów wodorociągów. Ta sieć będzie dedykowana Niemcom, którzy będą celem dostaw wodoru z pięciu kierunków. Głównym źródłem mają być elektrolizery na Morzu Północnym. Natomiast Korytarz D ma być wodociągiem ze Wschodu, którym będą kierowane dostawy wodoru do zakładów na wschodzie Niemiec np. takich jak huta w Eisenhüttenstadt.

Niemcy będą produkować, a reszta będzie elektrolizerować

Kłopoty niemieckiego przemysłu, które narastają od dobrych paru lat, są głównie związane z tym, że Niemcy straciły swoje tradycyjne walory technologiczne. Kraje takie jak Polska, Chiny czy Hiszpania mogą produkować równie produktywnie i na dodatek taniej. Dlatego Niemcy muszą koniecznie zmienić warunki gry, aby pozbyć się konkurencji. Robią to właściwie powtarzając częściowo scenariusz przetestowany z gazem ziemnym. Tym razem jednak Niemcy nie chcą powiązać sił z Rosją i postawić na jeden jedyny kierunek dostaw dla głównego surowca. Niemcy chcą co prawda powtórzyć sytuacje, że posiadają jako jedyni dostęp do pożądanego surowca w wystarczających ilościach, ale chcą go kupować z różnych kierunków.

Korytarz D jest więc tylko jednym z łącznie pięciu kierunków, ale dla Niemiec ważne jest w tym przypadku, aby dopilnować, żeby był głównie przeznaczony na potrzeby niemieckiego przemysłu i żeby Polska jako gospodarka uprzemysłowiona, w ostatnim czasie nader ambitna, nie rościła sobie praw do kontroli tego korytarza i ewentualnego pierwszeństwa w dostawach zielonego wodoru. Natomiast w interesie Polski jest, aby to polski przemysł był pierwszoplanowy i dopiero gdy on wykorzysta wystarczająco dużo zielonego wodoru na swoje potrzeby, surowiec płynął dalej do Niemiec. Strona niemiecka wyobraża sobie to jednak inaczej i wolałaby, aby także Polska i kraje bałtyckie wykorzystały swoje możliwości w OZE do produkcji zielonego wodoru, który miałby zostać także importowany do Niemiec.

Przedstawiciele niemieckiej polityki i gospodarki od lat kuszą kraje naszego regionu wyobrażeniami o „nowym wodorowym Kuwejcie”. W następnych latach Niemcy będą chciały wspierać rozwój polskich OZE i produkcji wodoru na wielką skalę, lecz nie po to, aby korzystał z niech polski przemysł, lecz aby ten surowiec następnie znalazł się w Niemczech. Należy znaleźć rozwiązanie służące obu stronom.

Rada Unii przyjęła pakiet dotyczący unijnego rynku gazu i wodoru