Jednostronna polityka wspierania fotowoltaiki obok oczywistych korzyści niesie poważne zagrożenia. W szczególności prowadzi do niepożądanych, długofalowo, następstw wyborów inwestorów na rynku budownictwa mieszkaniowego – ostrzega Ludomir Duda, audytor rynku energetycznego.
Podstawowym skutkiem spadku cen instalacji PV i systemu dopłat do nich, przy z natury niskich kosztach działania, jest wysoka opłacalność połączenia inwestycji w PV i w nieefektywne systemy ogrzewania elektrycznego (grzałki, promienniki i inne rozwiązania oporowe), przy spadku atrakcyjności inwestycji w „negawatogodziny” czyli efektywność energetyczną. Nakłada się to na efekty dominacji w budownictwie rynku deweloperskiego, na którym nakłady na efektywność energetyczną oddzielone są od korzyści wynikających z niskich kosztów utrzymania, co powoduje, że nakłady takie podnoszą koszty budowy obniżając zysk dewelopera a korzyści w postaci niskich kosztów utrzymania są po stronie kupującego. W konsekwencji przy niskiej świadomości energetycznej kupujących, ponoszenie nakładów na poprawę standardu energetycznego jest stratą której deweloper musi unikać. W konsekwencji tania energia z PV będzie prowadzić do budowy zasobów mieszkaniowych, dla których jedynym źródłem energii cieplnej będzie prąd przy możliwie najniższym dopuszczalnym przez prawo standardzie energetycznym, co jest efektem bardzo niekorzystnym. Tym sposobem czynniki ekonomiczne działają w kierunku pogarszania standardu energetycznego budynków. Przy przewidywanym czasie ich życia oraz wysokich, w porównaniu do kosztów budowy, kosztach termomodernizacji, prowadzi to do długoterminowego wysokiego zapotrzebowania zasobów mieszkaniowych na moc i energię elektryczną do ogrzewania.
Należy podkreślić skalę zwiększenia zapotrzebowania na ciepło do ogrzewania w wyniku tego zjawiska. Jeśli przyjąć, że zapotrzebowanie na energię końcową (EK) dla budynku jednorodzinnego ogrzewanego oporowym źródłem ciepła wynosi 60 kWh/m2/rok, a zapotrzebowanie na moc około 40 W/m2, to przy ogrzewaniu pompą ciepła o wskaźniku SCOP=4 będzie to odpowiednio 15 kWh/m2/rok i 10 W/m2. Dla domu o powierzchni użytkowej 100 m2 koszt pompy ciepła, instalacji CO oraz instalacji PV o wydajności 1,5 MWh rocznie to około 50 tys. zł, natomiast koszt paneli PV do wyprodukowania 6 MWh i grzejników elektrycznych do takiego domu to około 30 tys. zł.
W czym zatem jest problem? W tym, że szczytowe zapotrzebowanie na energię elektryczną zimą będzie w tym drugim przypadku 4-krotnie wyższe. Podobnie wyglądają relacje miedzy kosztami inwestycji w podniesienie oporów termicznych przegród i poprawy sprawności rekuperacji. W konsekwencji decyzje te prowadzą do rozwiązań technicznych, których zmiana w przyszłości na efektywniejsze będzie bardzo kosztowna (o ile nie niemożliwa), jak np. poprawa izolacyjności cieplnej podłogi na gruncie czy instalacja wodnego systemu grzewczego.
Wysokie zapotrzebowanie na moc na cele grzewcze, w połączeniu z wysoką opłacalnością wirtualnego sezonowego „magazynowania” energii z PV w sieci stanowi szczególne zagrożenie dla stabilności i bilansowania systemu elektroenergetycznego oraz realizacji celów klimatycznych. Wynika to z konieczności zapewnienia dostaw energii w najmniej korzystnych z punktu widzenia możliwości produkcyjnych OZE warunkach, a mianowicie podczas najniższych temperatur, czyli w bezwietrzne noce sezonu grzewczego. Prowadzi to do przerzucenia na system elektroenergetyczny bardzo wysokich kosztów magazynowanie energii elektrycznej na potrzeby grzewcze budynków. W konsekwencji koszty zewnętrzne beneficjów ustawy o prosumentach zostaną porzucone na pozostałych użytkowników systemu elektroenergetycznego.
Warto podjąć działania niwelujące skutki tego niebezpiecznego zjawiska. Pierwszym takim działaniem jest podniesienie wymagań odnośnie standardu energetycznego nowo budowanych mieszkań – w szczególności powinno to być rozszerzenie dotychczasowych wymagań na graniczną wartość zapotrzebowania na Energię Pierwotną (EP) poprzez określenie w przepisach maksymalnej wartości Energii Użytkowej (EU). Teoretycznie funkcję tą pełnią graniczne wartości współczynników przenikania ciepła U[W/m2/K] i graniczne wartości sprawności rekuperacji ale określenie na efektywnym ekonomicznie poziomie wartości EU prowadzić będzie do uruchomienia procesu poszukiwania efektywnych ekonomicznie sposobów obniżenia strat ciepła prze przenikanie i podnoszenia sprawności systemów wentylacyjnych.
Drugim działaniem jest stymulacja strony podażowej na rynku inwestycji podnoszących efektywność energetyczną . Rozumiem przez to szeroką paletę działań: zaczynając od konkursów ogłaszanych przez NCBiR, PARP czy NFOŚiGW na najefektywniejsze, kluczowe dla efektywności energetycznych, technologie akumulacji chłodu, ciepła i energii elektrycznej, technologie budowlane umożliwiające wznoszenie efektywnych energetycznie, w całym cyklu życia, budynków, źródła OZE zintegrowane z budynkiem, nowe materiały izolacyjne, technologie wentylacji, pomp ciepła itp. po systemy wsparcia dla inwestycji produkcyjnych, ulg podatkowych itp.
Trzecim działaniem, a z punktu widzenia wagi pierwszym, powinna być społeczna kampania edukacyjna podnosząca świadomość energetyczną i kształtująca racjonalne postawy użytkowników energii. W szczególności powinniśmy rozpropagować dobre praktyki czyniąc z obiektów publicznych wzorce racjonalnej termomodernizacji i wykorzystania energii. Bardzo istotne jest uruchomienie systemu dotacji zachęcających inwestorów do uzyskiwania, w wyniku termomodernizacji czy budowy domów, standardu energetycznego wyższego niż narzucają to przepisy prawa budowlanego. Najefektywniejszym działaniem promującym budownictwo plusenergetyczne a tylko takie pozwoli na osiągniecie celów klimatycznych, byłoby ogłoszenie konkursu na budowę jednego czy dwu domów wzorcowych w każdej gminie. Paradoksalnie powinno to także radykalnie zmienić podejście do termomodernizacji i likwidacji „kopciuchów” ponieważ w jednym i drugim przypadku najefektywniejszymi działaniami jest wymiana okien połączona z uszczelnieniem budynku i likwidacją liniowych mostków ciepła, wprowadzenie wentylacji mechanicznej z rekuperacją i pomp ciepła.
Działaniom tym powinna towarzyszyć jak najszybsza zmiana warunków rozliczeniowych energii elektrycznej z wprowadzeniem lokalnych dynamicznych taryf uwzględniających preferencje dla autokonsumpcji. A przede wszystkim przebudowa systemu elektroenergetycznego tak by jego podstawą były lokalne systemy wyspowe o możliwie najwyższym poziomie autonomii energetycznej. System rozliczeniowy powinien stymulować tworzenie efektywnej ekonomicznie infrastruktury, w tym magazynów energii elektrycznej, dążącej do minimalizacji zapotrzebowania na energię przesyłaną sieciami wysokich napięć. Pierwszymi krokami wiodącymi w tym kierunku byłoby przywrócenie prosumentom konieczności pokrywania odpowiednio zmodyfikowanych opłat sieciowych (dzisiaj ponosi je za niego spółka obrotu). Można przy tym zastosować gradację opłat tak, by maksymalnie zwiększać autokonsumpcję lub też bilansowanie potrzeb lokalnych za pomocą lokalnych rynków energii oraz elastyczności i umów PPA. Powinno to, obok odpowiednich systemów finansowania wzmocnić zainteresowanie klientów magazynami energii i źródłami OZE mającymi możliwość produkcji energii także zimą (wiatr).
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że dalsza poprawa atrakcyjności inwestowania w PV bez podjęcia na adekwatna skalę wymienionych powyżej działań oddali nas istotnie od celów polityki klimatycznej i nałoży na młode pokolenie kolejny bagaż naszych zaniedbań.