icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rapacka: Zielona fala nie dotarła do Francji

Gdy emocje związane z wyborami do Parlamentu Europejskiego już opadły, warto przyjrzeć się ich wynikom we Francji. Od poniedziałku można usłyszeć o europejskiej „zielonej fali”. Wydaje się, że nie dotarła ona do Francji, chociaż ugrupowania zabiegające o środowisko są nieodzownym elementem jej krajobrazu politycznego – pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl.

Kto wygrał we Francji?

26 maja do francuskich urn poszło 51 procent głosujących, którzy postawili paradoksalnie na skrajnie prawicowe Zgromadzenie Narodowe (RN) z Marine Le Pen na czele, oddając na nie 23,31 procent głosów. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach prezydenckich Le Pen przegrała z Macronem, zdobywając 33,9 procent głosów (Macron uzyskał 66,1 procent). Ugrupowanie to wyprzedziło partię obecnie urzędującego prezydenta Republiko Naprzód! (LREM), które zdobyło 22,5 procent głosów. Trzecią partią okazała się koalicja Ekologia-Zieloni z wynikiem 13,1 procent. Bardzo słabo wypadły ugrupowania, które w przeszłości przez 40 lat rządziły Francją – Centroprawicowi Republikanie (LR) otrzymali 8,2 procent głosów, natomiast Partia Socjalistyczna (PS) 6,4 procent. Francuskie media wskazywały, że była to wręcz porażka dla tych dwóch partii, które postawiły na złą strategię związaną z tradycyjnym podziałem „prawica-lewica”. Marine Le Pen zwróciła uwagę, że obecnie panujące nastroje polityczne koncentrują się wokół partii narodowych i reprezentujących globalistów.

Myślę, że Macron odniósł częściowy sukces, biorąc pod uwagę napiętą sytuację we Francji w związku z  protestami „żółtych kamizelek”. Pomimo napięć jego partia pozostająca u władzy uzyskała ponad 22 procent głosów. Niepokojące wydają się natomiast wyniki narodowców z Marine le Pen, gdyż w kwestii polityki energetycznej jest to ugrupowanie skłonne do intensywniejszej współpracy z Federacją Rosyjską. Sam Macron jeszcze przed wyborami mówił, że nacjonaliści we Francji „działają w porozumieniu z zagranicznymi siłami, których celem jest demontaż Europy”. Promował siebie jako lidera integracji europejskiej oraz szefa partii, będącej bastionem euroentuzjastów, sprzeciwiającemu się prawicowym, antyeuropejskim populistom, czyli ugrupowaniu Le Pen. Macron jest zwolennikiem inwestycji prośrodowiskowych, ale nie rezygnuje definitywnie z atomu, który jest źródłem bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Rapacka: Transformacja energetyczna w cieniu żółtych kamizelek

Zielona fala? Niekoniecznie

Wybory do PE zbiegły się z wieloma oddolnymi inicjatywami oraz protestami na terenie Europy, nawołującymi do intensyfikacji działań na rzecz ochrony klimatu oraz redukcji emisji CO2. Na popularność haseł ekologicznych wpłynęły także prowadzone kampanie społeczne w Europie. Z tej fali skorzystał nie tylko Macron, ale także ugrupowanie polityczne Europa Ekologia – Zieloni ­(fr. Europe Écologie-Les Verts – EELV). Francuscy Zieloni podczas kampanii wyborczej promowali ideę Zielonego Nowego Ładu, zapożyczonego z programu Amerykanów (ang. Green New Deal). EELV postulowała przeznaczenie około 100 miliardów euro na inwestycje w energetykę odnawialną oraz termomodernizację budynków. Istotny dla nich był także miks energetyczny Francji oparty w 100 procentach na OZE.

Warto zauważyć, że w wyborach do PE w 2009 roku wystartowała partia Europa-Ekologia (w koalicji ekologicznej z Zielonymi) i uzyskała 16,3 procent głosów oraz 14 mandatów. W wyborach do PE w 2014 roku ugrupowanie to zdobyło 8,95 procent głosów (5 mandatów). W tym roku zielona opcja zdobyła 13 mandatów. W 2009 roku nie mówiliśmy o zielonej fali, widać więc powrót popularności prośrodowiskowych ugrupowań. Jednak nie przeceniałabym roli tego trendu w kontekście wyników wyborów do PE w całej Europie. Jak widać w przypadku Francji zielone ugrupowanie nie jest niczym nowym na scenie politycznej i zdobywa mandaty do PE już od wielu lat z różnym rezultatem. Z drugiej strony, z punktu widzenia Unii Europejskiej, frakcja Zieloni/WSE (Grupa Zielonych/Wolne Przymierze Europejskie) zdobyła 69 mandatów – a więc o 17 więcej niż w 2014 roku. W związku z tym można się spodziewać większej aktywności UE w sferze środowiska i klimatu. Efekt zielonej fali można będzie ocenić, jeżeli trend wzrostowy utrzyma się w kolejnych wyborach.

Jakóbik: Zielona fala nie dotarła do Polski

Gdy emocje związane z wyborami do Parlamentu Europejskiego już opadły, warto przyjrzeć się ich wynikom we Francji. Od poniedziałku można usłyszeć o europejskiej „zielonej fali”. Wydaje się, że nie dotarła ona do Francji, chociaż ugrupowania zabiegające o środowisko są nieodzownym elementem jej krajobrazu politycznego – pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl.

Kto wygrał we Francji?

26 maja do francuskich urn poszło 51 procent głosujących, którzy postawili paradoksalnie na skrajnie prawicowe Zgromadzenie Narodowe (RN) z Marine Le Pen na czele, oddając na nie 23,31 procent głosów. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach prezydenckich Le Pen przegrała z Macronem, zdobywając 33,9 procent głosów (Macron uzyskał 66,1 procent). Ugrupowanie to wyprzedziło partię obecnie urzędującego prezydenta Republiko Naprzód! (LREM), które zdobyło 22,5 procent głosów. Trzecią partią okazała się koalicja Ekologia-Zieloni z wynikiem 13,1 procent. Bardzo słabo wypadły ugrupowania, które w przeszłości przez 40 lat rządziły Francją – Centroprawicowi Republikanie (LR) otrzymali 8,2 procent głosów, natomiast Partia Socjalistyczna (PS) 6,4 procent. Francuskie media wskazywały, że była to wręcz porażka dla tych dwóch partii, które postawiły na złą strategię związaną z tradycyjnym podziałem „prawica-lewica”. Marine Le Pen zwróciła uwagę, że obecnie panujące nastroje polityczne koncentrują się wokół partii narodowych i reprezentujących globalistów.

Myślę, że Macron odniósł częściowy sukces, biorąc pod uwagę napiętą sytuację we Francji w związku z  protestami „żółtych kamizelek”. Pomimo napięć jego partia pozostająca u władzy uzyskała ponad 22 procent głosów. Niepokojące wydają się natomiast wyniki narodowców z Marine le Pen, gdyż w kwestii polityki energetycznej jest to ugrupowanie skłonne do intensywniejszej współpracy z Federacją Rosyjską. Sam Macron jeszcze przed wyborami mówił, że nacjonaliści we Francji „działają w porozumieniu z zagranicznymi siłami, których celem jest demontaż Europy”. Promował siebie jako lidera integracji europejskiej oraz szefa partii, będącej bastionem euroentuzjastów, sprzeciwiającemu się prawicowym, antyeuropejskim populistom, czyli ugrupowaniu Le Pen. Macron jest zwolennikiem inwestycji prośrodowiskowych, ale nie rezygnuje definitywnie z atomu, który jest źródłem bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Rapacka: Transformacja energetyczna w cieniu żółtych kamizelek

Zielona fala? Niekoniecznie

Wybory do PE zbiegły się z wieloma oddolnymi inicjatywami oraz protestami na terenie Europy, nawołującymi do intensyfikacji działań na rzecz ochrony klimatu oraz redukcji emisji CO2. Na popularność haseł ekologicznych wpłynęły także prowadzone kampanie społeczne w Europie. Z tej fali skorzystał nie tylko Macron, ale także ugrupowanie polityczne Europa Ekologia – Zieloni ­(fr. Europe Écologie-Les Verts – EELV). Francuscy Zieloni podczas kampanii wyborczej promowali ideę Zielonego Nowego Ładu, zapożyczonego z programu Amerykanów (ang. Green New Deal). EELV postulowała przeznaczenie około 100 miliardów euro na inwestycje w energetykę odnawialną oraz termomodernizację budynków. Istotny dla nich był także miks energetyczny Francji oparty w 100 procentach na OZE.

Warto zauważyć, że w wyborach do PE w 2009 roku wystartowała partia Europa-Ekologia (w koalicji ekologicznej z Zielonymi) i uzyskała 16,3 procent głosów oraz 14 mandatów. W wyborach do PE w 2014 roku ugrupowanie to zdobyło 8,95 procent głosów (5 mandatów). W tym roku zielona opcja zdobyła 13 mandatów. W 2009 roku nie mówiliśmy o zielonej fali, widać więc powrót popularności prośrodowiskowych ugrupowań. Jednak nie przeceniałabym roli tego trendu w kontekście wyników wyborów do PE w całej Europie. Jak widać w przypadku Francji zielone ugrupowanie nie jest niczym nowym na scenie politycznej i zdobywa mandaty do PE już od wielu lat z różnym rezultatem. Z drugiej strony, z punktu widzenia Unii Europejskiej, frakcja Zieloni/WSE (Grupa Zielonych/Wolne Przymierze Europejskie) zdobyła 69 mandatów – a więc o 17 więcej niż w 2014 roku. W związku z tym można się spodziewać większej aktywności UE w sferze środowiska i klimatu. Efekt zielonej fali można będzie ocenić, jeżeli trend wzrostowy utrzyma się w kolejnych wyborach.

Jakóbik: Zielona fala nie dotarła do Polski

Najnowsze artykuły