icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik: Jak Rosja kasuje konkurencję – przykład Bułgarii

Bułgaria i Rumunia – są zagrożone uzależnieniem energetycznym od Rosji. Jednak oba państwa zrezygnowały z eksploatacji własnych zasobów niekonwencjonalnych węglowodorów. W zasadzie pozostawiając miejsce dla gazu i ropy od Gazpromu i Gazpromnieftu. Kreml osiągnął jeszcze jedno – w tych państwach nie są obecne potężne naftowe koncerny z USA – pisze Teresa Wójcik redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Sytuacja obu państw pod względem własnych zasobów gazu i ropy jest odmienna. Bułgaria prawie nie posiada zasobów gazu i ropy. Rumunia wydobywa znaczne wolumeny węglowodorów konwencjonalnych ze złóż krajowych.

Rumunia – osiągalna samowystarczalność energetyczna

Dzięki temu Rumunia ma jeden z najniższych wskaźników zależności energetycznej w Europie. Jeśli chodzi o import ropy naftowej, to kierunki i źródła dostaw są zdywersyfikowane. Rumunia sprowadza średnio dwukrotnie więcej surowca z Kazachstanu niż z Rosji. Znaczna część ropy pochodzi ze złóż krajowych.
Co do gazu – do niedawna Rumuni importowali około 25 procent błękitnego paliwa z Rosji, obecnie jednak zapotrzebowanie na dostawy z Rosji jest coraz mniejsze. Dzięki odkryciu nowych zasobów na szelfie Morza Czarnego, Rumunia spodziewa się, że do 2020 r. będzie samowystarczalna w sektorze gazu. W kwietniu 2015 roku Rumunia przez kilka miesięcy nie potrzebowała rosyjskiego gazu, ponieważ krajowe wydobycie przekroczyło popyt. Jednakże przewiduje się, że zużycie gazu ponownie wzrośnie po 2020 roku. Mimo to Rosjanie starali się mocniej wejść na rumuński rynek gazu i ropy. Od 1998 roku obecny jest na tym rynku Łukoil. Spółka zależna rosyjskiej firmy Łukoil Petrotel jest właścicielem rafinerii w Ploeszti, jednej z największych w Rumunii. Nie obyło się bez problemów – rumuńskie organy ścigania w październiku 2014 roku wykryły, że Łukoil Petrotel popełnił oszustwa podatkowe i pranie pieniędzy, na szkodę państwa rumuńskiego w kwocie około 230 mln euro. Mimo afery Łukoil pozostał właścicielem rafinerii, jednak na tym się skończył się skok rosyjskich potentatów energetycznych na rynek rumuński. Nie powiodły się próby wykorzystania firm takich jak serbska NIS (Naftna Industrija Srbije), w której Gazpromnieft ma pakiet większościowy. NIS zdołał jedynie zakupić w Rumunii kilka stacji benzynowych.

Perspektywy na rumuńskim rynku gazu

Co było (i jest) dla Rumunii ważne – po 2020 roku ma znacznie wzrosnąć krajowe zapotrzebowanie na gaz i eksploatacja łupków gwarantowała pokrycie rosnącego zapotrzebowania. Licząc na własny boom łupkowy Bukareszt zupełnie nie był zainteresowany projektem South Stream. Łupki to także dodatkowe zasoby ropy. W sumie oceniano, że eksploatacja łupków to zagwarantowana samowystarczalność i bezpieczeństwo energetyczne dla Rumunii. Co więcej – wydobycie gazu łupkowego choćby w jednym kraju

Europy Środkowej i Wschodniej to poważne ograniczenie pozycji Gazpromu w całym regionie.
Oficjalnie nie ma danych o zasobności złóż łupkowych w Rumunii. Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej ( US Energy Information Administration – EIA). podała szacunkowe dane wspólnie dla trzech krajów – Węgier, Rumunii i Bułgarii ( basen karpacko-balkański) . Wynika z nich, że w tym basenie prawdopodobnie znajduje się 538 mld m sześc. wydobywalnego gazu łupkowego. W początku 2012 roku rumuńskie Ministerstwo Środowiska i Leśnictwa poinformowało, że rok wcześniej oszacowano wstępnie zasoby gazu łupkowego, ale nie podano żadnych konkretów. Złoża łupków gazo- i roponośnych w Rumunii ( a także w Bułgarii i na Ukrainie) występują w obrębie basenu dnieprowsko-donieckiego, w formacji łupków późnokarbońskich oraz w obrębie basenu Platformy Mezyjskiej w formacji łupków późnosylurskich, a także w późnojurajskiej formacji Etropole. W całym basenie Platformy Mezyjskiej jest udokumentowane występowanie wyłącznie kondensatu (mieszanki ropy i nowo powstającego gazu). Wymienione złoża również występują w skałach o pochodzeniu morskim.

Niezły początek – zainteresowanie Bukaresztu i USA

Kiedy prozachodni rząd Demokratyczno-Liberalny Mihaia Răzvana Ungureanu zaczął wspierać wydobycie gazu łupkowego w 2012 roku, Partia Socjaldemokratyczna wyraziła sprzeciw. W kwietniu 2012 roku socjaldemokraci doprowadzili do upadku rządu Ungureanu. Jednym z zarzutów było twierdzenie, że rząd akceptował poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego bez odpowiednich ram prawnych i bez żadnych badań geologicznych. Nie było argumentów przeciwko technologii szczelinowania hydraulicznego. Partia Socjaldemokratyczna przejęła władzę w maju 2012 r., premierem został Victor Ponta. Nowy rząd zaproponował „natychmiastowe ustanowienie moratorium na gaz łupkowy do czasu przeprowadzenia badań na poziomie europejskim dotyczących wpływu szczelinowania hydraulicznego na środowisko”. Prawdopodobnie był to skutek nacisków Kremla.

Jednak kiedy w czerwcu kilku lewicowych posłów z hrabstwa Vaslui zaproponowało ustawę zakazującą stosowanie szczelinowania, poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego, ten sam rząd zdecydowanie propozycję odrzucił. Socjaldemokraci zapowiedzieli, że trzeba przeprowadzić ponowną analizę problemów gazu łupkowego. Co więcej, w lipcu 2012 roku premier Ponta ujawnił, że emerytowany czterogwiazdkowy amerykański generał Wesley Clark ( jeden z najwyższych dowódców NATO w latach kryzysu bałkańskiego, po przejściu na emeryturę aktywny polityk Partii Demokratycznej, dwukrotnie brany pod uwagę jako kandydat na prezydenta USA), jest honorowym doradcą rumuńskiego rządu. Co przekładało się na wsparcie dla eksploracji i eksploatacji łupków. Tymbardziej, że Clark był członkiem Rady Dyrektorów koncernu BNK Petroleum wyspecjalizowanego w eksploatacji węglowodorów niekonwencjonalnych. Zarówno obecność i rola generała Clarka, jak zmiana nastawienia rządu Socjaldemokratów mogły być też efektem działania Stanów Zjednoczonych zaniepokojonych sytuacją w Rumunii.

Do gry miał wejść Chevron

W Rumunii najbardziej zainteresowany łupkami był amerykański potentat paliwowy Chevron. Po negocjacjach z Chevronem w grudniu 2012 roku, premier Ponta ogłosił w styczniu 2013 r. zupełną zmianę „polityki łupkowej”, stwierdzając, że wydobycie gazu łupkowego „należy uznać za bardzo korzystne”. Pierwsze zezwolenia na poszukiwanie gazu łupkowego wydano w Rumunii w kilka dni później. Otrzymał je Chevron, który – trzeba o tym pamiętać – nigdy nie reflektował na wspólne inwestycje z koncernami rosyjskimi. Chevron dysponował ogromnymi środkami, kadrą, technologią. W Rumunii niezależnie od korzyści z wydobycia gazu i ropy dla całego kraju – dla ubogich terenów otwierały się wielkie szanse. Np. dla regionu Dobroudja na wybrzeżu Morza Czarnego odwierty poszukiwawcze mogłyby przynieść ponad 80 mln dol. na inwestycje w ciągu czterech lat.
Odwierty poszukiwawcze miały się rozpocząć w październiku 2013 roku w Pungeşti, w okręgu Vaslui. Niespodziewanie rada miasta Pungeşti ogłosiła zorganizowanie niewiążącego lokalnego referendum w tej sprawie.

Kreml straszył, buntował i finansował protesty

Potem było coraz gorzej, prawie rok trwały liczne protesty przeciwko gazowi łupkowemu. Odbywały się zarówno w dużych miastach, w tym w Bukareszcie , Cluj-Napoce, Konstancy, a także na terenach koncesyjnych Chevronu – szczególnie w miastach Vaslui i Pungeşti.Jedna z małych wiosek w hrabstwie Vaslui stała się centrum oporu przeciwko eksploatacji gazu łupkowego na skalę europejską. W Barlad, gospodarczo zbankrutowanym mieście w pobliżu granicy z Mołdawią, ponad 2 tys. mieszkańców protestowało kilka dni przeciwko odwiertom planowanym na tym obszarze. Wbrew temu, że inwestycje i wydobycie gazu łupkowego były w ich żywotnym interesie. Straszono społeczności lokalne „zabójczymi skutkami szczelinowania, niebezpieczeństwami” związanymi z chemicznymi zanieczyszczaniem gruntów ornych, przeciekami toksycznych chemikaliów oraz zanieczyszczeniem zasobów wodnych na gigantyczną skalę.

W protestach brali aktywny udział rumuńscy ekolodzy inspirowani – jak podkreślali w mediach – przykładem ekologów i Zielonych we Francji, gdzie wymusili zakaz szczelinowania. Ale dziś wiadomo, że decydującą rolę odegrały „desanty” przeciwników łupków z zagranicy. Wiele wskazuje, że to Rosja stała za protestami przeciwko eksploracji i eksploatacji gazu łupkowego przez Chevron w Rumunii. Dowodzeni przez Daniela Cohn-Bendita i Joszkę Fishera Zieloni w krajach europejskich zwalczali plany eksploatacji łupków, a deputowany z partii Zielonych,Jose Buve organizował protesty antyłupkowe m.in. Europejska lewica wywoływała antyłupkową histerię. Lewacka Fundacja Róży Luksemburg oraz No Fracking France odegrały ważną rolę w zablokowaniu eksploatacji złóż najpierw we Francji a nastepnie w Bułgarii. Czescy funkcjonariusza służb specjalnych powiedzieli mediom, że Gazprom będzie finansował lewaków, aby protestowali przeciwko eksploatacji łupków w Europie. Wiadomo, że na antyłupkowe demonstracje przybywali obywatele Mołdawii należący do prorosyjskich partii, finansowały ich źródła rosyjskie.

5 czerwca 2013 roku setki Bułgarów przybyły do Rumunii, aby w Bukareszcie, Cluj, Sibiu, Mangalii, Jassach, Sighisoarze i Braşovie protestować przeciw hydraulicznemu szczelinowaniu i przeciwko obecności Chevrona w Rumunii. Anca-Maria Cernea z konserwatywnej Fundacji Ioan Băbbuş zauważyła, że „rosyjskie media były niezwykle aktywne w mobilizowaniu ruchu antyłupkowego”. Przodował kanał informacyjny RussiaToday, który w programach dla Rumunii ostrzegał przed niebezpiecznymi skutkami „amerykańskiej technologii” stosowanej przez Chevron a powodującej powszechne zatrucia ludzi, zwierząt i roślin.Jest oczywiste, że za protestami przeciw łupkom stały rosyjskie pieniądze. Ktoś musiał finansować podróż, noclegi i utrzymanie w Rumunii tysięcy „aktywistów” oraz Zielonych z Bułgarii, Mołdawii, Francji i Niemiec. I ten ktoś musiał mieć w tym poważny interes. Gazprom miał.

Chevron rezygnuje

W tym samym czasie, gdy demonstracje w Rumunii żądały usunięcia ekip wiertaczy Chevronu, w Serbii spółka zależna Gazpromu spokojnie wykonywała odwierty poszukując gazu łupkowego w zachodniej Rumunii. W Rumunii cel został osiągnięty. Po długotrwałych i burzliwych protestach na prowincji i w stolicy Chevron najpierw zawiesił program poszukiwawczy. A ostatecznie w lutym 2015 r. zakończył działalność w Rumunii z uzasadnieniem słabymi wynikami poszukiwań i zaciekłymi protestami. Wycofanie się Chevronu zakończyło poszukiwania gazu łupkowego w Europie.

Bułgarski scenariusz antyłupkowy

W Sofii program łupkowy był popierany wyłącznie przez siły konserwatywne. Lewica utrzymywała bliską współpracę z Moskwą, także w sektorze energetycznym, kontynuując w istocie politykę dawnej partii komunistycznej. W efekcie Bułgaria, była jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników rosyjskich projektów energetycznych, takich jak South Stream. Z oczywistą szkodą dla społeczeństwa – to państwo płaciło jedne z najwyższych cen za rosyjski gaz.

Mimo to w 2011 r. władze Bułgarii zainteresowały się łupkami. A w lipcu tegoż roku Chevron wygrał przetarg na pięcioletni kontrakt na poszukiwanie i rozpoznawanie gazu łupkowego na obszarze około 440 000 ha. Według szacunków Agencji ds. Informacji Energetycznej USA ( US Energy Information Administration – EIA), Bułgaria posiada znaczne wydobywalne złoża łupków zawierające około 480 mld m. sześc. gazu łupkowego i 180 mln baryłek ropy łupkowej. Eksploatacja tych złóż zapewniłaby Bułgarii pełną niezależność gazową na 30 lat. W kilka tygodni po udzieleniu koncesji Amerykanom rozpoczęły się protesty.

Kreml i lewica reagują

Masowe demonstracje ekologów ( znacznie liczniejsze niż w Rumunii) odbywały się w Sofii, w Warnie, Dobriczu i kilku innych miastach na północnym zachodzie kraju. Dowodzeni przez Daniela Cohn-Bendita i Joszkę Fishera Zieloni w krajach europejskich zwalczali plany eksploatacji łupków, a deputowany z partii Zielonych,Jose Buve osobiście organizował protesty antyłupkowe, Europejska lewica wywoływała antyłupkową histerię. Lewacka Fundacja Róży Luksemburg oraz No Fracking France odegrały ważną rolę w zablokowaniu eksploatacji złóż najpierw we Francji a nastepnie w Bułgarii. Czescy funkcjonariusza służb specjalnych powiedzieli mediom, że Gazprom będzie finansował lewaków, aby protestowali przeciwko eksploatacji łupków w Europie. Ekolodzy werbalnie domagali się dokładnej analizy oddziaływania na środowisko technologii szczelinwania hydraulicznego. Faktycznie chodziło o pełne moratorium na stosowanie tej technologii na obszarze Bułgarii. Z naciąganym uzasadnieniem, że „może się ona okazać zgubna dla środowiska”.

Sojusz Gazpromu z organizacjami ekologicznymi

Dla Gazpromu i planowanej magistrali South Stream inwestycje Chevronu w bułgarskie łupki były konkurencją, do której nie można dopuścić. Gazprom dysponował sprawnym instrumentem wpływu na szeroko pojęty ruch ekologiczny oraz partie Zielonych. W powołanej i sterowanej przez Gazprom europejskiej organizacji European Business Congress o(becnie International Business Congress ) jedną z grup roboczych jest grupa ds ekologii i zdrowia. Utrzymująca stałe kontakty i współpracę z organizacjami ekologicznymi i ruchem Zielonych. W owym czasie tą grupą kierowała Bułgarka Stela Blagowa, zastępca dyrektora wykonawczego ds. zrównoważonego rozwoju w firmie Overgas (której prezesem był Aleksandr Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu).

W styczniu 2012 r. parlament bułgarski nałożył moratorium na poszukiwania gazu łupkowego z zastosowaniem szczelinowania hydraulicznego. Tak zaczęło się blokowanie działalność Amerykanów w Bułgarii. Rząd bułgarski, wydając pełny zakaz odwiertów gazu łupkowego ze względu na problemy środowiskowe, anulował koncesje na poszukiwanie gazu z łupków, które przyznano amerykańskiemu koncernowi. Był to udany kontratak obozu promoskiewskiego. Rzecz jasna, chodziło nie o ekologię, lecz o utrzymanie uzależnienia energetycznego od Rosji. Symeon Diankow – do lutego 2013 roku wicepremier i minister finansów w gabinecie

premiera Bojko Borisowa, w jakiś czas po upadku tego rządu stwierdził, że za tym upadkiem stał Gazprom. „Przez szereg dni odbywały się antyłupkowe demonstracje w kilkunastu miastach Bułgarii w części kraju, gdzie łupków prawdopodobnie w ogóle nie ma. Uczestniczyli w nich ludzie, którzy o łupkach nic nie wiedzą.Wiadomo nam było, że otrzymali znaczące finansowe wsparcie, żeby wyjść na ulice i domagać się w istocie usunięcia z Bułgarii amerykańskiego koncernu. Aby utrzymać monopol Gazpromu” – mówił w ub. roku Diankow dla agencji Bloomberg.

Bałkany w centrum interesów Kremla

W 2015 r. nieco wcześniej niż w Rumunii, Chevron ostatecznie wycofał się z Bułgarii. Epizod z wyeliminowaniem łupków oraz zmuszeniem amerykańskiego potentata do wycofania się z Rumunii i Bułgarii był ważnym momentem w najnowszych wydarzeniach na Bałkanach.Od końca XX wieku rosyjskie giganty energetyczne, Łukoil i Gazprom, dokonały inwazji energetycznej w Rumunii i Bułgarii. Rosyjskie programy realizacji systemów przesyłu gazu od Morza Czarnego do Europy Południowowschodniej i Europy Środkowej sprawiły, że oba te państwa stały się centralnym elementem strategii Kremla w regionie Bałkanów. Moskwa dąży do zmonopolizowania dostaw gazu przez ten region do Europy Zachodniej z wyłączeniem Ukrainy jako szlaku tranzytu. Jednocześnie długoletnie kontrakty dostaw i inwestycje zapewniają Kremlowi znaczący wpływ na gospodarkę państw regionu. Odpowiednio do tego, planowane przez Gazprom międzyregionalne gazociągi lokalizują Bułgarię i Serbię w centrum rosyjskich ambicji energetycznych. Mają uniemożliwić budowę niezależnej od Rosji sieci energetycznej, łączącej Azję Środkową, Południowy Kaukaz i Europę. Wyeliminowanie z gry o region Bałkanów Chevronu stanowi przekonywujące ostrzeżenie przed bezwzględną inwazją energetyczną Moskwy.

Jakóbik: Układ korupcyjny stulecia broni Nord Stream 2

Bułgaria i Rumunia – są zagrożone uzależnieniem energetycznym od Rosji. Jednak oba państwa zrezygnowały z eksploatacji własnych zasobów niekonwencjonalnych węglowodorów. W zasadzie pozostawiając miejsce dla gazu i ropy od Gazpromu i Gazpromnieftu. Kreml osiągnął jeszcze jedno – w tych państwach nie są obecne potężne naftowe koncerny z USA – pisze Teresa Wójcik redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Sytuacja obu państw pod względem własnych zasobów gazu i ropy jest odmienna. Bułgaria prawie nie posiada zasobów gazu i ropy. Rumunia wydobywa znaczne wolumeny węglowodorów konwencjonalnych ze złóż krajowych.

Rumunia – osiągalna samowystarczalność energetyczna

Dzięki temu Rumunia ma jeden z najniższych wskaźników zależności energetycznej w Europie. Jeśli chodzi o import ropy naftowej, to kierunki i źródła dostaw są zdywersyfikowane. Rumunia sprowadza średnio dwukrotnie więcej surowca z Kazachstanu niż z Rosji. Znaczna część ropy pochodzi ze złóż krajowych.
Co do gazu – do niedawna Rumuni importowali około 25 procent błękitnego paliwa z Rosji, obecnie jednak zapotrzebowanie na dostawy z Rosji jest coraz mniejsze. Dzięki odkryciu nowych zasobów na szelfie Morza Czarnego, Rumunia spodziewa się, że do 2020 r. będzie samowystarczalna w sektorze gazu. W kwietniu 2015 roku Rumunia przez kilka miesięcy nie potrzebowała rosyjskiego gazu, ponieważ krajowe wydobycie przekroczyło popyt. Jednakże przewiduje się, że zużycie gazu ponownie wzrośnie po 2020 roku. Mimo to Rosjanie starali się mocniej wejść na rumuński rynek gazu i ropy. Od 1998 roku obecny jest na tym rynku Łukoil. Spółka zależna rosyjskiej firmy Łukoil Petrotel jest właścicielem rafinerii w Ploeszti, jednej z największych w Rumunii. Nie obyło się bez problemów – rumuńskie organy ścigania w październiku 2014 roku wykryły, że Łukoil Petrotel popełnił oszustwa podatkowe i pranie pieniędzy, na szkodę państwa rumuńskiego w kwocie około 230 mln euro. Mimo afery Łukoil pozostał właścicielem rafinerii, jednak na tym się skończył się skok rosyjskich potentatów energetycznych na rynek rumuński. Nie powiodły się próby wykorzystania firm takich jak serbska NIS (Naftna Industrija Srbije), w której Gazpromnieft ma pakiet większościowy. NIS zdołał jedynie zakupić w Rumunii kilka stacji benzynowych.

Perspektywy na rumuńskim rynku gazu

Co było (i jest) dla Rumunii ważne – po 2020 roku ma znacznie wzrosnąć krajowe zapotrzebowanie na gaz i eksploatacja łupków gwarantowała pokrycie rosnącego zapotrzebowania. Licząc na własny boom łupkowy Bukareszt zupełnie nie był zainteresowany projektem South Stream. Łupki to także dodatkowe zasoby ropy. W sumie oceniano, że eksploatacja łupków to zagwarantowana samowystarczalność i bezpieczeństwo energetyczne dla Rumunii. Co więcej – wydobycie gazu łupkowego choćby w jednym kraju

Europy Środkowej i Wschodniej to poważne ograniczenie pozycji Gazpromu w całym regionie.
Oficjalnie nie ma danych o zasobności złóż łupkowych w Rumunii. Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej ( US Energy Information Administration – EIA). podała szacunkowe dane wspólnie dla trzech krajów – Węgier, Rumunii i Bułgarii ( basen karpacko-balkański) . Wynika z nich, że w tym basenie prawdopodobnie znajduje się 538 mld m sześc. wydobywalnego gazu łupkowego. W początku 2012 roku rumuńskie Ministerstwo Środowiska i Leśnictwa poinformowało, że rok wcześniej oszacowano wstępnie zasoby gazu łupkowego, ale nie podano żadnych konkretów. Złoża łupków gazo- i roponośnych w Rumunii ( a także w Bułgarii i na Ukrainie) występują w obrębie basenu dnieprowsko-donieckiego, w formacji łupków późnokarbońskich oraz w obrębie basenu Platformy Mezyjskiej w formacji łupków późnosylurskich, a także w późnojurajskiej formacji Etropole. W całym basenie Platformy Mezyjskiej jest udokumentowane występowanie wyłącznie kondensatu (mieszanki ropy i nowo powstającego gazu). Wymienione złoża również występują w skałach o pochodzeniu morskim.

Niezły początek – zainteresowanie Bukaresztu i USA

Kiedy prozachodni rząd Demokratyczno-Liberalny Mihaia Răzvana Ungureanu zaczął wspierać wydobycie gazu łupkowego w 2012 roku, Partia Socjaldemokratyczna wyraziła sprzeciw. W kwietniu 2012 roku socjaldemokraci doprowadzili do upadku rządu Ungureanu. Jednym z zarzutów było twierdzenie, że rząd akceptował poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego bez odpowiednich ram prawnych i bez żadnych badań geologicznych. Nie było argumentów przeciwko technologii szczelinowania hydraulicznego. Partia Socjaldemokratyczna przejęła władzę w maju 2012 r., premierem został Victor Ponta. Nowy rząd zaproponował „natychmiastowe ustanowienie moratorium na gaz łupkowy do czasu przeprowadzenia badań na poziomie europejskim dotyczących wpływu szczelinowania hydraulicznego na środowisko”. Prawdopodobnie był to skutek nacisków Kremla.

Jednak kiedy w czerwcu kilku lewicowych posłów z hrabstwa Vaslui zaproponowało ustawę zakazującą stosowanie szczelinowania, poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego, ten sam rząd zdecydowanie propozycję odrzucił. Socjaldemokraci zapowiedzieli, że trzeba przeprowadzić ponowną analizę problemów gazu łupkowego. Co więcej, w lipcu 2012 roku premier Ponta ujawnił, że emerytowany czterogwiazdkowy amerykański generał Wesley Clark ( jeden z najwyższych dowódców NATO w latach kryzysu bałkańskiego, po przejściu na emeryturę aktywny polityk Partii Demokratycznej, dwukrotnie brany pod uwagę jako kandydat na prezydenta USA), jest honorowym doradcą rumuńskiego rządu. Co przekładało się na wsparcie dla eksploracji i eksploatacji łupków. Tymbardziej, że Clark był członkiem Rady Dyrektorów koncernu BNK Petroleum wyspecjalizowanego w eksploatacji węglowodorów niekonwencjonalnych. Zarówno obecność i rola generała Clarka, jak zmiana nastawienia rządu Socjaldemokratów mogły być też efektem działania Stanów Zjednoczonych zaniepokojonych sytuacją w Rumunii.

Do gry miał wejść Chevron

W Rumunii najbardziej zainteresowany łupkami był amerykański potentat paliwowy Chevron. Po negocjacjach z Chevronem w grudniu 2012 roku, premier Ponta ogłosił w styczniu 2013 r. zupełną zmianę „polityki łupkowej”, stwierdzając, że wydobycie gazu łupkowego „należy uznać za bardzo korzystne”. Pierwsze zezwolenia na poszukiwanie gazu łupkowego wydano w Rumunii w kilka dni później. Otrzymał je Chevron, który – trzeba o tym pamiętać – nigdy nie reflektował na wspólne inwestycje z koncernami rosyjskimi. Chevron dysponował ogromnymi środkami, kadrą, technologią. W Rumunii niezależnie od korzyści z wydobycia gazu i ropy dla całego kraju – dla ubogich terenów otwierały się wielkie szanse. Np. dla regionu Dobroudja na wybrzeżu Morza Czarnego odwierty poszukiwawcze mogłyby przynieść ponad 80 mln dol. na inwestycje w ciągu czterech lat.
Odwierty poszukiwawcze miały się rozpocząć w październiku 2013 roku w Pungeşti, w okręgu Vaslui. Niespodziewanie rada miasta Pungeşti ogłosiła zorganizowanie niewiążącego lokalnego referendum w tej sprawie.

Kreml straszył, buntował i finansował protesty

Potem było coraz gorzej, prawie rok trwały liczne protesty przeciwko gazowi łupkowemu. Odbywały się zarówno w dużych miastach, w tym w Bukareszcie , Cluj-Napoce, Konstancy, a także na terenach koncesyjnych Chevronu – szczególnie w miastach Vaslui i Pungeşti.Jedna z małych wiosek w hrabstwie Vaslui stała się centrum oporu przeciwko eksploatacji gazu łupkowego na skalę europejską. W Barlad, gospodarczo zbankrutowanym mieście w pobliżu granicy z Mołdawią, ponad 2 tys. mieszkańców protestowało kilka dni przeciwko odwiertom planowanym na tym obszarze. Wbrew temu, że inwestycje i wydobycie gazu łupkowego były w ich żywotnym interesie. Straszono społeczności lokalne „zabójczymi skutkami szczelinowania, niebezpieczeństwami” związanymi z chemicznymi zanieczyszczaniem gruntów ornych, przeciekami toksycznych chemikaliów oraz zanieczyszczeniem zasobów wodnych na gigantyczną skalę.

W protestach brali aktywny udział rumuńscy ekolodzy inspirowani – jak podkreślali w mediach – przykładem ekologów i Zielonych we Francji, gdzie wymusili zakaz szczelinowania. Ale dziś wiadomo, że decydującą rolę odegrały „desanty” przeciwników łupków z zagranicy. Wiele wskazuje, że to Rosja stała za protestami przeciwko eksploracji i eksploatacji gazu łupkowego przez Chevron w Rumunii. Dowodzeni przez Daniela Cohn-Bendita i Joszkę Fishera Zieloni w krajach europejskich zwalczali plany eksploatacji łupków, a deputowany z partii Zielonych,Jose Buve organizował protesty antyłupkowe m.in. Europejska lewica wywoływała antyłupkową histerię. Lewacka Fundacja Róży Luksemburg oraz No Fracking France odegrały ważną rolę w zablokowaniu eksploatacji złóż najpierw we Francji a nastepnie w Bułgarii. Czescy funkcjonariusza służb specjalnych powiedzieli mediom, że Gazprom będzie finansował lewaków, aby protestowali przeciwko eksploatacji łupków w Europie. Wiadomo, że na antyłupkowe demonstracje przybywali obywatele Mołdawii należący do prorosyjskich partii, finansowały ich źródła rosyjskie.

5 czerwca 2013 roku setki Bułgarów przybyły do Rumunii, aby w Bukareszcie, Cluj, Sibiu, Mangalii, Jassach, Sighisoarze i Braşovie protestować przeciw hydraulicznemu szczelinowaniu i przeciwko obecności Chevrona w Rumunii. Anca-Maria Cernea z konserwatywnej Fundacji Ioan Băbbuş zauważyła, że „rosyjskie media były niezwykle aktywne w mobilizowaniu ruchu antyłupkowego”. Przodował kanał informacyjny RussiaToday, który w programach dla Rumunii ostrzegał przed niebezpiecznymi skutkami „amerykańskiej technologii” stosowanej przez Chevron a powodującej powszechne zatrucia ludzi, zwierząt i roślin.Jest oczywiste, że za protestami przeciw łupkom stały rosyjskie pieniądze. Ktoś musiał finansować podróż, noclegi i utrzymanie w Rumunii tysięcy „aktywistów” oraz Zielonych z Bułgarii, Mołdawii, Francji i Niemiec. I ten ktoś musiał mieć w tym poważny interes. Gazprom miał.

Chevron rezygnuje

W tym samym czasie, gdy demonstracje w Rumunii żądały usunięcia ekip wiertaczy Chevronu, w Serbii spółka zależna Gazpromu spokojnie wykonywała odwierty poszukując gazu łupkowego w zachodniej Rumunii. W Rumunii cel został osiągnięty. Po długotrwałych i burzliwych protestach na prowincji i w stolicy Chevron najpierw zawiesił program poszukiwawczy. A ostatecznie w lutym 2015 r. zakończył działalność w Rumunii z uzasadnieniem słabymi wynikami poszukiwań i zaciekłymi protestami. Wycofanie się Chevronu zakończyło poszukiwania gazu łupkowego w Europie.

Bułgarski scenariusz antyłupkowy

W Sofii program łupkowy był popierany wyłącznie przez siły konserwatywne. Lewica utrzymywała bliską współpracę z Moskwą, także w sektorze energetycznym, kontynuując w istocie politykę dawnej partii komunistycznej. W efekcie Bułgaria, była jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników rosyjskich projektów energetycznych, takich jak South Stream. Z oczywistą szkodą dla społeczeństwa – to państwo płaciło jedne z najwyższych cen za rosyjski gaz.

Mimo to w 2011 r. władze Bułgarii zainteresowały się łupkami. A w lipcu tegoż roku Chevron wygrał przetarg na pięcioletni kontrakt na poszukiwanie i rozpoznawanie gazu łupkowego na obszarze około 440 000 ha. Według szacunków Agencji ds. Informacji Energetycznej USA ( US Energy Information Administration – EIA), Bułgaria posiada znaczne wydobywalne złoża łupków zawierające około 480 mld m. sześc. gazu łupkowego i 180 mln baryłek ropy łupkowej. Eksploatacja tych złóż zapewniłaby Bułgarii pełną niezależność gazową na 30 lat. W kilka tygodni po udzieleniu koncesji Amerykanom rozpoczęły się protesty.

Kreml i lewica reagują

Masowe demonstracje ekologów ( znacznie liczniejsze niż w Rumunii) odbywały się w Sofii, w Warnie, Dobriczu i kilku innych miastach na północnym zachodzie kraju. Dowodzeni przez Daniela Cohn-Bendita i Joszkę Fishera Zieloni w krajach europejskich zwalczali plany eksploatacji łupków, a deputowany z partii Zielonych,Jose Buve osobiście organizował protesty antyłupkowe, Europejska lewica wywoływała antyłupkową histerię. Lewacka Fundacja Róży Luksemburg oraz No Fracking France odegrały ważną rolę w zablokowaniu eksploatacji złóż najpierw we Francji a nastepnie w Bułgarii. Czescy funkcjonariusza służb specjalnych powiedzieli mediom, że Gazprom będzie finansował lewaków, aby protestowali przeciwko eksploatacji łupków w Europie. Ekolodzy werbalnie domagali się dokładnej analizy oddziaływania na środowisko technologii szczelinwania hydraulicznego. Faktycznie chodziło o pełne moratorium na stosowanie tej technologii na obszarze Bułgarii. Z naciąganym uzasadnieniem, że „może się ona okazać zgubna dla środowiska”.

Sojusz Gazpromu z organizacjami ekologicznymi

Dla Gazpromu i planowanej magistrali South Stream inwestycje Chevronu w bułgarskie łupki były konkurencją, do której nie można dopuścić. Gazprom dysponował sprawnym instrumentem wpływu na szeroko pojęty ruch ekologiczny oraz partie Zielonych. W powołanej i sterowanej przez Gazprom europejskiej organizacji European Business Congress o(becnie International Business Congress ) jedną z grup roboczych jest grupa ds ekologii i zdrowia. Utrzymująca stałe kontakty i współpracę z organizacjami ekologicznymi i ruchem Zielonych. W owym czasie tą grupą kierowała Bułgarka Stela Blagowa, zastępca dyrektora wykonawczego ds. zrównoważonego rozwoju w firmie Overgas (której prezesem był Aleksandr Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu).

W styczniu 2012 r. parlament bułgarski nałożył moratorium na poszukiwania gazu łupkowego z zastosowaniem szczelinowania hydraulicznego. Tak zaczęło się blokowanie działalność Amerykanów w Bułgarii. Rząd bułgarski, wydając pełny zakaz odwiertów gazu łupkowego ze względu na problemy środowiskowe, anulował koncesje na poszukiwanie gazu z łupków, które przyznano amerykańskiemu koncernowi. Był to udany kontratak obozu promoskiewskiego. Rzecz jasna, chodziło nie o ekologię, lecz o utrzymanie uzależnienia energetycznego od Rosji. Symeon Diankow – do lutego 2013 roku wicepremier i minister finansów w gabinecie

premiera Bojko Borisowa, w jakiś czas po upadku tego rządu stwierdził, że za tym upadkiem stał Gazprom. „Przez szereg dni odbywały się antyłupkowe demonstracje w kilkunastu miastach Bułgarii w części kraju, gdzie łupków prawdopodobnie w ogóle nie ma. Uczestniczyli w nich ludzie, którzy o łupkach nic nie wiedzą.Wiadomo nam było, że otrzymali znaczące finansowe wsparcie, żeby wyjść na ulice i domagać się w istocie usunięcia z Bułgarii amerykańskiego koncernu. Aby utrzymać monopol Gazpromu” – mówił w ub. roku Diankow dla agencji Bloomberg.

Bałkany w centrum interesów Kremla

W 2015 r. nieco wcześniej niż w Rumunii, Chevron ostatecznie wycofał się z Bułgarii. Epizod z wyeliminowaniem łupków oraz zmuszeniem amerykańskiego potentata do wycofania się z Rumunii i Bułgarii był ważnym momentem w najnowszych wydarzeniach na Bałkanach.Od końca XX wieku rosyjskie giganty energetyczne, Łukoil i Gazprom, dokonały inwazji energetycznej w Rumunii i Bułgarii. Rosyjskie programy realizacji systemów przesyłu gazu od Morza Czarnego do Europy Południowowschodniej i Europy Środkowej sprawiły, że oba te państwa stały się centralnym elementem strategii Kremla w regionie Bałkanów. Moskwa dąży do zmonopolizowania dostaw gazu przez ten region do Europy Zachodniej z wyłączeniem Ukrainy jako szlaku tranzytu. Jednocześnie długoletnie kontrakty dostaw i inwestycje zapewniają Kremlowi znaczący wpływ na gospodarkę państw regionu. Odpowiednio do tego, planowane przez Gazprom międzyregionalne gazociągi lokalizują Bułgarię i Serbię w centrum rosyjskich ambicji energetycznych. Mają uniemożliwić budowę niezależnej od Rosji sieci energetycznej, łączącej Azję Środkową, Południowy Kaukaz i Europę. Wyeliminowanie z gry o region Bałkanów Chevronu stanowi przekonywujące ostrzeżenie przed bezwzględną inwazją energetyczną Moskwy.

Jakóbik: Układ korupcyjny stulecia broni Nord Stream 2

Najnowsze artykuły