Gazprom przegrał z Azerbejdżanem bitwę o Gruzję. Czy Rosja zdestabilizuje Baku?

7 marca 2016, 07:00 Alert

(Trend/Anadolu/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Gaz

Gruzja nie musi kupować dodatkowego wolumenu gazu od rosyjskiego Gazpromu – powiedział w miniony piątek gruziński minister energetyki Kakha Kaładze.

– Póki co rozmowy z Gazpromem nie są zakończone, a kontrakt jeszcze nie został ustalony. Kilka dni temu wysłaliśmy naszą propozycję, co zostało ogłoszone przez stronę gruzińską. Nadal powinniśmy otrzymywać 10 procent surowca, tzn. gazu ziemnego, z Rosji. Na danym etapie nie potrzebujemy dodatkowego wolumenu. W ciągu kilku lat Gruzja będzie miała zapewnione dostawy gazu – powiedział Kaładze.

Według niego problem dostaw błękitnego paliwa rozwiązała azerska spółka SOCAR. Tbilisi otrzyma od niej dodatkowo 463 mln m3 surowca rocznie. Odpowiednie porozumienie w tej sprawie zostało podpisane przez szefa resortu energetyki Gruzji Kakhę Kaładze oraz szefa SOCAR-u Rovnaga Abdullayeva.

Po styczniowym spotkaniu z szef SOCAR Energy Georgia Mahirem Mamedowem Kaładze mówił o tym, że azerska spółka będzie uczestniczyła w projekcie budowy podziemnego magazynu gazu w Gruzji, która zgodnie z planami ma ruszyć w tym roku. Po jej zakończeniu możliwe będzie przechowywanie 230-250 mln m3 gazu co odpowiada 15 procentom rocznego zapotrzebowania Tbilisi na surowiec.

Protesty

Ponadto jak informuje agencja Anadolu w niedzielę w centrum stolicy Gruzji zebrało się tysiące osób aby zaprotestować przeciwko rozmowom gruzińskich władz z rosyjskim Gazpromem. Organizatorami protestu byli przedstawiciele opozycyjnej partii Zjednoczonego Ruchu Narodowego byłego gruzińskiego prezydenta, a obecnie gubernatora obwodu odeskiego na Ukrainie, Michaiła Saakaszwiliego.

Protestujący zbudowali ,,żywy łańcuch” o długości 6 km, który ciągnął się od placu znajdującego się przed budynkiem administracji rządowej do budynku ambasady rosyjskiej. Wezwali także rząd do podtrzymania warunków umowy z Gazpromem. Oczekiwali, że rząd nie zwiększy wolumenu zakupów w Rosji. Uznają, że Gruzja nie powinna być bardziej zależna od rosyjskiego koncernu.

Przypomnijmy, że jeszcze w grudniu ubiegłego roku deputowany z ramienia partii Michaiła Saakaszwiliego Dawid Darcziaszwili mówił, że jest to ,,krok przeciwko narodowym interesom Gruzji”

Gruzja rocznie zużywa 2,5 mld m3. Przypomnijmy także, że Tbilisi rozmawiało z Teheranem o rozpoczęciu dostaw gazu ziemnego do Gruzji przez terytorium Armenii.

Tbilisi prowadzi rozmowy z Gazpromem na podstawie umowy jeszcze z 2003 roku, która była 21-krotnie przedłużana. Przypomniał również, że koncern dostarczył gaz także w 2008 roku w czasie konfliktu Gruzji z rządem marionetkowym Osetii Południowej.

Los gruzińskiego sektora gazowego nie jest obojętny dla Unii Europejskiej, a więc także Polski. Przez Gazociąg Południowokaukaski będzie płynąć gaz azerski do Europy, kiedy zostaną uruchomione wszystkie inwestycje Południowego Korytarza Gazowego. Składają się na niego SCP, Gazociąg Transanatolijski (TANAP) i Gazociąg Transadriatycki (TAP).

Destabilizacja Baku

Rosja podejmuje działania na rzecz zdestabilizowania sytuacji w Azerbejdżanie, którego budżet jest zagrożony spadkiem cen ropy naftowej na światowych rynkach.

Ze względu na spadające ceny ropy naftowej spada wartość azerskiej waluty – manata. W lutym 2015 roku doszło do dewaluacji i spadku wartości o 34 procent. To istotne ograniczenie dla ustawy budżetowej na nadchodzący rok.

Przewodniczący Partii Demokratycznej Sardar Jalaloglu ocenił, że krajowi grozi bankructwo i niepokoje społeczne, ponieważ spadek dochodów ze sprzedaży ropy zagraża cięciami w wydatkach socjalnych.

Azerbejdżan jest krajem typu petro-state. Jego budżet jest uzależniony od petrodolarów. Ze względu na brak reform gospodarka ma problemy z funkcjonowaniem w oparciu o zyski z innych sektorów.

Rosjanie wykorzystują eskalację napięcia w Górskim Karabachu, czyli terytorium spornym między Armenią i Azerbejdżanem. W ostatnim roku dochodzi tam do coraz większej ilości incydentów. Armenia jest krajem sojuszniczym Rosji.