Google czeka kolejny proces antymonopolowy. Chodzi o reklamę cyfrową

6 września 2024, 10:04 Alert

Google stanie w przyszłym tygodniu przed drugim procesem antymonopolowym, na którym Departament Sprawiedliwości USA zakwestionuje sposób, w jaki gigant wyszukiwania zarabia na reklamach. Według prokuratorów, Google robi to przez system, który szkodzi wydawcom wiadomości.

Google stanie przed drugim procesem antymonopolowym w sprawie reklamy cyfrowej

Sprawa ta stanowi część wysiłków administracji Bidena, które mają na celu powstrzymanie Big Tech za pomocą prawa antymonopolowego. Jest to następstwem istotnego zwycięstwa Departamentu Sprawiedliwości w odrębnym procesie z dnia 5 sierpnia, kiedy to sędzia stwierdził, że Google bezprawnie zmonopolizowało wyszukiwanie w Internecie.

Podczas gdy ta sprawa koncentrowała się na wszechobecnej wyszukiwarce Google, proces rozpoczynający się w Aleksandrii w stanie Wirginia w poniedziałek będzie dotyczył mniej rzucającej się w oczy technologii Google, która łączy wydawców stron internetowych i reklamodawców.

Organy antymonopolowe oskarżają Google o dominację na rynkach technologii stojącej za reklamami na stronach internetowych poprzez powiązanie swoich narzędzi dla wydawców i reklamodawców, zapewniając sobie w ten sposób „uprzywilejowaną pozycję pośrednika”.

Największy sprzedawca reklam

Te narzędzia reklamowe przyczyniły się do ponad 75 proc. przychodów Google w wysokości 307,4 miliarda dolarów w zeszłym roku, które pochodziły z reklam.

„Google jest zdecydowanie największym sprzedawcą reklam na ziemi. Dotykają każdej części branży, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio. Każdy jest zainteresowany Google w taki czy inny sposób” – powiedział Brian Wieser, konsultant reklamowy i analityk finansowy.

Google zaprzeczył wszystkim twierdzeniom, mówiąc, że nie jest zobowiązany do dzielenia się przewagą technologiczną z rywalami i że jego produkty są interoperacyjne z tymi oferowanymi przez konkurentów.

Departament Sprawiedliwości i koalicja stanów będą dążyć jednak do wykazania, że Google złamał amerykańskie prawo antymonopolowe w swoich  działaniach w zakresie reklamy cyfrowej.

Amerykański DS twierdzi, że Google kontroluje 91% rynku serwerów reklamowych, na których wydawcy oferują przestrzeń reklamową, ponad 85% rynku sieci reklamowych, które reklamodawcy używają do umieszczania reklam i ponad połowę rynku giełd reklam.

Google natomiast twierdzi, że jego udział w tych rynkach wynosi 30% lub mniej, jeśli uwzględnia się reklamy w mediach społecznościowych, streamingu telewizji i aplikacjach. Twierdzi także, że skupienie się Departamentu Sprawiedliwości na reklamach w witrynach internetowych, przesłania zaciekłą konkurencję, z jaką musi mierzyć się w miarę wzrostu tych kategorii.

Zagrożone dziennikarstwo

Sprawa ta podkreśli to w jaki sposób technologia reklamowa wpłynęła na organizacje informacyjne. Jedna trzecia gazet w USA została zamknięta lub sprzedana od 2005 roku, zgodnie z badaniem Northwestern University opublikowanym w listopadzie ubiegłego roku.

Dziennikarstwo jest zagrożone w dużej mierze z powodu konsolidacji na rynku reklamowym” – powiedział szef Departamentu Sprawiedliwości Jonathan Kanter na wydarzeniu zorganizowanym w czerwcu przez Open Markets Institute, antymonopolową grupę rzeczniczą.

Google skupiał się na małych firmach i wydawcach, których część planuje wezwać jako świadków na rozprawę. Rozpad “spowolniłby innowacje, podniósłby opłaty reklamowe i utrudnił” rozwój małym firmom, powiedział Google.

Konkurenci Google po stronie reklamodawców, tacy jak Trade Desk, Comcast czy PubMatic znajdują się na liście potencjalnych świadków w sprawie.

Sposób w jaki gigant wyszukiwania postrzegał swoją technologię reklamową, będzie głównym celem procesu, z potencjalnymi zeznaniami ponad dwudziestu obecnych lub byłych pracowników i kadry kierowniczej, w tym dyrektora generalnego YouTube Neala Mohana, byłego dyrektora ds. reklamy Google.