Profesor polityki energetycznej na Uniwersytecie Oksfordzkim Dieter Helm odpowiada na pytania BiznesAlert.pl o potencjalny polsko-brytyjski sojusz energetyczny, kryzys ukraiński i o to, czy zwrot Rosji do Azji staje się faktem.
– Między Polską a Wielką Brytanią jest duży potencjał współpracy wobec narastającego kryzysu na Ukrainie. Jednakże Brytyjczycy przyjmują inną linię w sprawie polityki klimatu a przynajmniej będzie tak do wyborów w przyszłym roku. Sprzeciwiają się także modelowi wspólnych zakupów gazu, nawet pomimo faktu, że wprowadzają model centralnego kupca gazu na swojej ziemi – mówi naukowiec.
– Myślę jednak, że te kraje pogodzą się z różnicami odnośnie polityki klimatycznej i znajdą sposób na współpracę, na przykład w energetyce jądrowej – dodaje. – Podstawą do współpracy są tzw. non-papers z wiosny.
Według Helma ich owocem jest na przykład zablokowanie paneuropejskich regulacji odnośnie gazu łupkowego. – To rezultat połączonych wysiłków Polaków i Brytyjczyków. Sam jednak myślę, że wspólne regulacje byłyby lepsze dla rozwoju sektora – mówi portalowi BiznesAlert.pl.
Jeśli chodzi o kryzys ukraiński wykładowca oksfordzki nie ma złudzeń. – Czy South Stream powstanie, czy nie, Europa jeszcze przez dekady będzie kupować duże ilości gazu od Rosji – ocenia. Jego zdaniem Komisja Europejska nie powinna jednak przyznawać żadnych wyjątkowych uprawnień inwestycjom rosyjskim jak wspomniany gazociąg South Stream. – Prawo unijne musi obowiązywać na terenie całej Unii. Prawo antymonopolowe powinno zostać ściśle zastosowane wobec Gazpromu, zarówno jeśli chodzi o nadużywanie pozycji rynkowej jak dyskryminację.
W tym zakresie Europa powinna bronić także Ukrainy. – Z politycznych powodów powinna chronić ją przed rosyjską agresją. Z przyczyn ekonomicznych powinna wesprzeć Ukrainę w naśladowaniu polskiej drogi rozwoju gospodarczego – mówi Brytyjczyk. Według niego jest tutaj sporo do zrobienia. – Brakuje solidarności energetycznej we Wspólnocie Energetycznej (do której należy Ukraina – przyp. red.). Unia martwiła się tylko o swoje państwa członkowskie. Interes Ukraińców był na drugim planie.
– Aby pomóc Ukrainie potrzebujemy koherentnej polityki energetycznej w Unii Europejskiej a także bezpośredniego wsparcia. UE mogłaby ogłosić, że zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Kijowa jest zagrożeniem dla niej samej. Unijne prawo rynkowe powinno obowiązywać na terenie całej Wspólnoty Energetycznej. Ukrainie, i nie tylko, potrzebna jest przejrzystość właścicielska, cenowa i odnośnie wolumenów gazu – twierdzi Helm.
Specjalista odnosi się także do tezy o rosyjskim zwrocie energetycznym do Azji. Podkreśla, że umowy na dostawy gazu ze złóż we Wschodniej Syberii nie dotyczą zasobów słanych obecnie do Europy. – Czy to jest zwrot? To bardziej próba szukania alternatywnych kupców po tym gdy nie udało się znormalizować relacji z USA i Europą. To raczej oznaka słabości Rosji – przekonuje w rozmowie z BinzesAlert.pl. – Rosja jeszcze przez kilka dekad będzie potrzebowała zysków ze sprzedaży surowców do Europy. Dostawy do Chin są jedynie uzupełnieniem, nie zastąpią ich. Wprowadzana obecnie liberalizacja na wewnętrznym rynku gazu w Rosji jest zabiegiem kosmetycznym. Rosyjska elita jest chronicznie zależna od dochodów ze sprzedaży surowców. Ona zawdzięcza temu procederowi swą władzę i bogactwo.
– Europa powinna skoncentrować się na tworzeniu polityki energetycznej uwzględniającej kluczowe cele. Musi zauważyć potrzebę zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego. Należy także podjąć refleksję na temat porażek obecnej polityki klimatycznej, która nie zmniejszyła emisji CO2 na kontynencie. Jedynie zwiększyła koszty. Poza tym, zewnętrzna polityka energetyczna Unii Europejskej powinna dążyć do dywersyfikacji. W tym celu powinniśmy zwiększać współpracę z Turcją jako krajem tranzytowym dla kaspijskiego gazu oraz rozwijać własne wydobycie i import LNG – twierdzi Dieter Helm.