Impas w sporze o dostawy węglowodorów na linii Białoruś-Rosja

11 lipca 2016, 06:15 Alert

(Interfax/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Putin i Łukaszenka

– Chociaż brakuje postępów w sprawie ilości dostaw ropy na Białoruś, to w najbliższym czasie rozmowy będą kontynuowane. Ponadto dostawy mogą zostać zwiększone, jeżeli Mińsk wypełni swoje zobowiązania w zakresie gazu ziemnego – powiedział rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak. 

– Póki co w tej kwestii nie osiągnęliśmy żadnych postępów, aczkolwiek w najbliższym czasie rozmowy będą kontynuowane – powiedział Nowak, odnosząc się do możliwego zwiększenia wolumenu dostaw ropy na Białoruś w trzecim kwartale 2016 roku. Został on obniżony po tym, jak Białoruś odmówiła opłacenia należności wyliczonych przez Gazprom ze względu na własne wyliczenia odnośnie ceny dostaw. – Jeżeli strona białoruska wypełni swoje zobowiązania wynikające z kontraktu na dostawy gazu to możliwe jest, że wolumen dostaw ropy zostanie zwiększony – powiedział minister.

Jak w połowie czerwca informowało rosyjskie ministerstwo energetyki, rozesłało ono do spółek naftowych harmonogram dostaw ropy na Białoruś w trzecim kwartale 2016 roku, w którym założyło zmniejszenie wolumenu eksportu surowca z 5,3 do 3,5 mln ton. Pod koniec ubiegłego miesiąca Trasnieft informował, że resort energetyki dokonał korekty harmonogramu dostaw ropy na Białoruś i o jedną trzecią zmniejszył wielkość dostaw paliwa. Przez to w lipcu dwie białoruskie rafinerie – Naftan i Mozyrskij – otrzymają po 590 tys. ton każda.

Minister energetyki Aleksander Nowak wyjaśniał, że dostawy ropy zostały zmniejszone w związku z nieopłaceniem przez Mińsk dostarczonego przez Rosję gazu oraz nieodesłaniem odpowiedniego wolumenu produktów naftowych.

Podobne stanowisko zaprezentował rosyjski wicepremier Arkady Dworkowicz. – Nasi białoruscy partnerzy mają zaległości w płatnościach za gaz, przez co budżet rosyjski traci pieniądze, ponieważ Gazprom jako jeden z największych płatników podatków jest zmuszony do poszukiwania sposobów na skompensowanie tego niedoboru – mówił Dworkowicz.

Pod koniec czerwca stanowisko Rosji uległo zmianie. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że kwestia długu za gaz jest przedmiotem sporu między spółkami: Gazprom Transgaz Belarus oraz białoruskimi spółkami odpowiedzialnymi za dystrybucję gazu. Mińsk twierdzi, że nic nie jest winny Gazpromowi.

Według Moskwy, partner białoruski jest winny Gazpromowi 125 mln dolarów. Temat ten był przedmiotem rozmów premierów obu państw. Zakończyły się one jednak niepowodzeniem. Białoruś domaga się blisko dwukrotnej obniżki cen gazu – do 73 dolarów za 1000 m3. Gazprom od czasu ostatniego konfliktu gazowego z 2010 roku jedynie zmniejszał wolumen dostaw i nie zatrzymywał ich pomimo rosnącego zadłużenia Białorusinów.

Wicepremier Białorusi Władimir Siemaszko stwierdził, że Mińsk oczekuje na pozytywne rozwiązanie sporu dotyczącego obniżenia ceny dostaw rosyjskiego gazu. – Rozmowy są kontynuowane. Mają one konstruktywny charakter, a strona białoruska ma podstawy, aby liczyć na ich pozytywne rozstrzygnięcie – powiedział Siemaszko.

Od 1 stycznia 2016 roku Mińsk płaci 132,77 dolarów za 1000 m3 rosyjskiego gazu.