Burny: Duży może więcej, czyli dlaczego odpowiedź Unii na Inflation Reduction Act nie wystarczy?
Niedługo miną dwa lata od przyjęcia przez Waszyngton przełomowej ustawy Inflation Reduction Act, której głównym celem wbrew nazwie nie jest obniżenie inflacji, tylko przyspieszenie amerykańskich inwestycji w zielone technologie i tworzenie nowych miejsc pracy. W odpowiedzi na amerykańską legislację, Bruksela przyjęła dwie własne inicjatywy w postaci Net-Zero Industry Act oraz Critical Ram Materials Act. Jakie są główne różnice w przyjętym podejściu przez transatlantyckich partnerów – i dlaczego strategia amerykańska będzie na dłuższą metę bardziej skuteczna – pisze Maciej Burny z Enerxperience w BiznesAlert.pl.
- Amerykańska IRA przyjęta latem 2022 roku to przede wszystkim ogromny strumień pieniędzy ukierunkowany bezpośrednio na zachęty dla inwestorów w czyste technologie i tworzenie nowych miejsc pracy.
- Inwestor w pompę ciepła może się ubiegać o ulgi podatkowe w wysokości do 2000 USD rocznie.
- Choć przyjęty cel 40% rodzimej produkcji technologii zeroemisyjnych do 2030 roku brzmi dumnie, to nie bardzo wiadomo jak ma zostać osiągnięty w praktyce.
- Rozwiązania w NZIA zamiast na pieniądzach skupiają się zatem na przyspieszaniu procedur pozwoleniowych i utrudnianiu firmom korzystania z technologii spoza UE.
Konkretne pieniądze vs. cele bez pokrycia
Amerykańska IRA przyjęta latem 2022 roku to przede wszystkim ogromny strumień pieniędzy ukierunkowany bezpośrednio na zachęty dla inwestorów w czyste technologie i tworzenie nowych miejsc pracy. Budżet IRA zawiera ok. 400 miliardów dolarów nowych środków i ulg podatkowych – jest to skala nieosiągalna dla Unii Europejskiej. Środki są ukierunkowane na obniżenie emisji gazów cieplarnianych w USA w zgodzie z deklaracjami redukcyjnymi Waszyngtonu na forum globalnym do końca tej dekady. Fundusze są wydatkowane w formie kombinacji zachęt podatkowych, dotacji i gwarancji kredytowych. Największy udział mają mieć wydatki na czystąenergię elektryczną i jej przesył (ok. 250 mld USD), a następnie czysty transport, w tym zachęty do korzystania z pojazdów elektrycznych. Przy czym nie chodzi tylko o wielkoskalowe inwestycje, w przypadku których firmy mogą liczyć na ulgi podatkowe – IRA to projekt realnie przekładający się na decyzje inwestycyjnie konsumentów indywidualnych.
Dla przykładu, inwestor w pompę ciepła może się ubiegać o ulgi podatkowe w wysokości do 2000 USD rocznie. W przypadku kierowców, przy zakupie pojazdu nowego elektrycznego mogą oni otrzymać zwolnienia podatkowe w wysokości 7500 USD, w przypadku używanego samochodujest to 4000 USD. Dodatkowo kupujący może wybrać, czy zamiast zwolnienia podatkowego nie woli po prostu obniżenia ceny wyjściowej kupowanego nowego pojazdu. Aby odblokować pełną ulgę konsumencką na pojazdy elektryczne, określony procent kluczowych minerałów w baterii musi zostać poddany recyklingowi w USA, lub wydobyty, czyprzetworzony w kraju, który zawarł umowę o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Bateria musi być również wyprodukowana lub zmontowana w Ameryce Północnej. Z kolei wytwórcy zeromisyjnej energii elektrycznej mogą liczyć na 30 USD ulg podatkowych za każdą megawatogodzinę wytworzonego prądu.
Warto przypomnieć, że Amerykanie nadal nie posiadają federalnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, a jednocześnie mają tanie zasoby gazu ziemnego, co przekłada się na niskie ceny energii elektrycznej. Te uwarunkowania coraz częściej przyciągają także inwestorów przemysłowych z branż energochłonnych, którzy mogą liczyć na znacznie niższe koszty produkcji za Oceanem Atlantyckim.
W efekcie, podsumowanie skuteczności ustawy IRA robi duże wrażenie. Cytując za amerykańskim Departamentem Skarbu, w niecałe dwa lata ustawa wygenerowała aż ponad 240 mld USD nowych inwestycji czyste technologie, na czele z fotowoltaiką (80 mld USD), magazynami energii (45 mld USD), czy produkcją baterii (45 mld USD).
Patrząc w porównaniu na unijny NZIA, dla przeciętnego Kowalskiego, czy Müllera jest znacznie mniej konkretów, a rozwiązania skoncentrowane są na dużych inwestorach i skupione są na „papierologii”. Z uwagi na brak klimatu do tworzenia nowego źródła finansowania na poziomie unijnym, w NZIA ciężko znaleźć wymierne dodatkowe pieniądzesłużące realizacji politycznie modnych procentowych celów. Choć przyjęty cel 40% rodzimej produkcji technologii zeroemisyjnych do 2030 roku brzmi dumnie, to nie bardzo wiadomo jak ma zostać osiągnięty w praktyce i trzeba być dużym optymistą żeby wierzyć w jego realizację. Zwłaszcza w dobie larum podnoszonego właśnie przez umierającą branżę fotowoltaiczną w Unii, która właśnie zamyka ostatnie fabryki, a w zamian otrzymuje kolejny dokument strategiczny zamiast konkretnego wsparcia. Próby stworzenia nowego Europejskiego Funduszu Suwerenności wzmocnionego zastrzykiem świeżej unijnej gotówki w celu wyrównania szans na dofinansowanie branż czystych technologii poległy w przedbiegach i nadal tylko dwa państwa – Niemcy i Francja – odpowiadają za ok. ¾ europejskich subsydiów w tym obszarze.
Rozwiązania w NZIA zamiast na pieniądzach skupiają się zatem na przyspieszaniu procedur pozwoleniowych i utrudnianiu firmom korzystania z technologii spoza UE, np. poprzez modyfikacje systemu aukcji odnawialnych źródeł energii, ukierunkowane na wyeliminowanie dostawców chińskich. Analogiczne podejście oparte na ułatwianiu procedur pozwoleniowych zostało przyjęte w przypadku wzmocnienia wydobycia unijnych surowców krytycznych – ang. Critical Raw Materials Act (CRM). Typowo dla legislacji unijnych powołano tam sporo grup i komitetów, ale konkretnych pieniędzy nadal brak.
Jeśli nie włożysz, to nie wyjmiesz
Analiza porównawcza ustawy IRA z unijnymi NZIA i CRM pokazuje starą prawdę – ciężko oczekiwać zwrotu z inwestycji jeśli najpierw się jej nie zainicjuje. Wie to każde dziecko zbierające drobniaki w swojej skarbonce. Nawet najbardziej ambitne polityczne cele procentowe nie mają szans w zderzeniu z ogromnym strumieniem pieniędzy płynących na konkretne inwestycje po drugiej stronie Atlantyku.
Rozumieją to dobrze także główni gracze w Europie jak Niemcy i Francja, którzy ścigają się w wielkości własnych subsydiów dla branż czystych technologii i coraz mniej przejmują się restrykcyjnymi unijnymi przepisami pomocy publicznej. Jednocześnie, wydaje się, że coraz bardziej przymyka na to oko także Bruksela, coraz częściej przedłużając poluzowane wojną w Ukrainie ramy pomocowe.
Jednocześnie, niestety dla takich państw jak Polska, unijny liderzy i główni płatnicy netto do budżetu UE na razie chyba podjęli decyzję, że środki wolą wydawać u siebie niż na poziomie UE. Idea Europejskiego Funduszu Suwerenności,który miał pomóc państwom mniej zamożnym zwiększyć wydatki na transformacje energetyczną, wydaje się być martwa, choć jeszcze kilka lat temu była mocno promowana przez unijną komisarz ds. konkurencji – Dunkę MargretheVestager. Być może powrót do tej koncepcji i stworzenie w tym celu sojuszu państw mniej zamożnych powinny być jednym z priorytetów nadchodzącej w pierwszej połowie przyszłego roku polskiej Prezydencji w Radzie UE.
Należy pamiętać, że unijny budżet stanowi nadal spore źródło finansowania czystych technologii, czy to w postaci funduszy strukturalnych, czy Krajowych Planów Odbudowy. W międzyczasie warto więc zastanowić się jak wydawać mądrzej te środki, które w UE mamy. Aby przekładały się one nie tylko na decyzje inwestycyjne wielkich firm, ale tak jak w USA miały też pozytywny wpływ na to jaki samochód, czy źródło ogrzewania wybieramy.
Opinia: Kanclerz Niemiec liczy na zielony cud, który nie może nadejść