ANALIZA
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Gazprom przyznał, że Nord Stream 2 ma posłużyć do zminimalizowania dostaw gazu przez Ukrainę. Mimo to, że według Komisji oznacza to, że gazociąg jest niezgodny z celami politycznymi Unii Europejskiej, Angela Merkel nie zamierza zablokować projektu, a jedynie stawia warunki jego realizacji. W zakresie dywersyfikacji dostaw gazu Polska może liczyć tylko na siebie. Kraje regionu mogą zaś liczyć na Polaków.
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller powiedział na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu, że jego firma koszty tranzytu przez gazociąg Nord Stream 2 będą tańsze o jedną szóstą w porównaniu z dostawami przez gazociągi ukraińskie. Ponadto firma mogłaby oszczędzić 1,6 mld dolarów rocznie na tym, że nie zainwestuje w modernizację sieci na Ukrainie. Koszt Nord Stream 2 jest szacowany na 8-10 mld dolarów. Rosjanie zmniejszyli już dostawy przez terytorium ukraińskie z około 100 mld m3 rocznie w czasach sowieckich, do 50-70 mld m3 obecnie. Miller ogłosił, że od 2020 roku, czyli po zakończeniu umowy tranzytowej z Kijowem obowiązującej do 2019 roku, chciałby słać przez Ukrainę 10-15 mld m3 rocznie, co oznacza, że Gazprom dostarczałby przez jej terytorium gaz tylko do Turcji (W 2015 roku 15 mld m3 przez Gazociąg Transbałkański, pozostałe 15 mld m3 przez Blue Stream na Morzu Czarnym), która nie może być na razie zaopatrzone przez Nord Stream 2.
Dla pozostałych krajów alternatywą mają być dostawy przez centrum dystrybucji gazu w Niemczech, które rozwinie się znacznie, jeżeli powstanie gazociąg Nord Stream 2. Pozwoli on na zwiększenie przepustowości na szlaku bałtyckim do 110 mld m3 rocznie (niewiele więcej od dostaw gazu słanych przez Ukrainę w apogeum). Istniejąca i planowana infrastruktura na terenie Niemiec (OPAL+EUGAL, czyli odnogi Nord Stream 2 na linii Odry) w obecnym stanie prawnym pozwoli, według wyliczeń Ośrodka Studiów Wschodnich, na dostawy przez Bałtyk do 87 mld m3 rocznie.
W 2015 roku Gazprom wysłał do Austrii 4,4 mld m3, do Niemiec 45,31 mld m3, do Czech 4,2 mld m3, na Słowację 3,81 mld m3, do Polski 8,91 mld m3, na Węgry 5,87 mld m3 i do Bułgarii 3,11 mld m3, a także 1,68 mld m3 do Serbii i 0,48 mld m3 do Słowenii. Razem daje to bezpieczne z punktu widzenia rentowności 77,77 mld m3. Zostaje około 10 mld m3 do wykorzystania wobec prognoz wzrostu zapotrzebowania na rosyjski gaz w Europie prezentowanych przez Gazprom.
Można sobie wyobrazić, że szlak Nord Stream 2-OPAL/EUGAL może zostać przedłużony o gazociąg BACI między Czechami i Austrią, a z rynku austriackiego gaz mógłby popłynąć na Bałkany, np. za pomocą planowanej infrastruktury Eastring. Wtedy gazociąg Nord Stream 2 pozwoli na realizację zapotrzebowania krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej, które do tej pory otrzymywały gaz przez gazociągi ukraińskie i białoruskie (Jamał-Europa). W zakresie regulacji podaży magazyny ukraińskie (31 mld m3) zostałyby zastąpione przez niemieckie (24 mld m3). Deklaracja Millera uprawdopodabnia taki scenariusz.
Porzucenie tranzytu przez Ukrainę jest argumentem wykorzystywanym przez Komisję Europejską do krytyki Nord Stream 2. Bruksela opowiada się za utrzymaniem szlaku ukraińskiego oraz inwestycjami w jego modernizację, jako najbardziej opłacalnego ekonomicznie. To w tę argumentację uderza Miller, chcąc nastawić kraje popierające Nord Stream 2 przeciwko Komisji Europejskiej.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowała podczas wizyty w Berlinie premiera Słowacji Roberta Fico z 16 czerwca 2016 roku, że postrzega Nord Stream jako „ekonomiczny projekt”, który należy realizować zgodnie z prawem. Oceniła, że sankcje, jakimi została objęta Rosja nie dotyczą tego przedsięwzięcia. – Z politycznego punktu widzenia ważne, aby interesy Ukrainy i Słowacji nie zostały niepotrzebnie naruszone – powiedziała Merkel. Powtórzyła w ten sposób trzy warunki zgody Niemiec na Nord Stream 2 sformułowane wcześniej przez wicekanclerza Sigmara Gabriela: zgodność z prawem, bez szkody dla tranzytu przez Słowację i Ukrainę oraz dostaw do krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Oznacza to, że wbrew opiniom spotykanym w mediach panuje zgodność stanowisk Merkel i Gabriela w sprawie Nord Stream 2. Merkel podkreśliła kluczowe znaczenie tego projektu, co mogłoby świadczyć o jej zainteresowaniu jego realizacją.
Gwarancje tranzytu i dostaw do Słowacji mogą zostać zrealizowane dzięki dystrybucji gazu z Nord Stream 2 przez Niemcy dalej na wschód i południe Europy, właśnie przez projekt Eastring. W pierwszej fazie sieć połączeń na terenie Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii ma zapewnić 20 mld m3, a w drugiej 40 mld m3 przepustowości. Roczna przepustowość gazociągów tranzytowych na Słowacji wynosi 94 mld m3. W 2015 roku była wykorzystywana w 60 procentach, czyli wykorzystano niecałe 55 mld m3. Być może Słowacja dałaby się przekonać do porzucenia zysków z tranzytu dostaw słanych przez Ukrainę na korzyść zysków z tranzytu z Nord Stream 2 przez Słowację do krajów Eastring i na Bałkany.
Problemem pozostają gwarancje dla Ukrainy, która w razie realizacji planu prezesa Gazpromu straciłaby 80-90 procent zysków z tranzytu. Nie wiadomo, w jaki sposób rozwiązać ten problem. Jeżeli zwolennikom Nord Stream 2 uda się go przezwyciężyć lub ominąć, projekt może zapewnić dostawy do Europy Środkowo-Wschodniej, co będzie stanowić konkurencję dla dostaw z każdego nowego kierunku. Przeszkodą pozostaje opór Polski, krajów Grupy Wyszehradzkiej oraz państw bałtyckich zgłoszony w Komisji Europejskiej. Z tej grupy za pomocą poszerzonej oferty Nord Stream 2 można wyjąć wyszehradzkich sojuszników Warszawy. Wtedy urealni się perspektywy zamiany przez Słowaków i Czechów Grupy Wyszehradzkiej na tzw. Grupę Sławkowską z udziałem Austrii, która ma być kolejnym po Niemcach ogniwem dystrybucji rosyjskiego gazu w regionie. Wtedy Czesi i Słowacy staną się następnym ogniwem.
Jeżeli Polska chce sięgnąć po alternatywne źródła: LNG, gaz norweski, kaspijski, śródziemnomorski i inne, potrzebuje własnej infrastruktury łączącej ją ze złożami. 17 czerwca do Polski trafi pierwsza dostawa komercyjna gazu skroplonego z Kataru. Terminal LNG w Świnoujściu pozwoli na dostawy surowca z dowolnie wybranego kierunku. Rozważana jest jego rozbudowa w celu rozwoju regionalnego handlu LNG i zainteresowania nim sąsiadów z Europy Środkowo-Wschodniej. Rywalem będzie Nord Stream 2 oferujący tani gaz będący owocem współpracy rosyjsko-niemieckiej. Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje jednak, że dostawy LNG z USA będą konkurencyjne do oferty Gazpromu.
Równolegle Polacy badają wykonalność Baltic Pipe, czyli połączenia z Danią. Ma się ono złożyć na Korytarz Norweski pozwalający sprowadzić z norweskiego szelfu kontynentalnego gaz ze złóż, w części, których posiada udziały PGNiG. Dostawy gazociągowe z Norwegii będą tańsze, a przez to być może konkurencyjne dla surowca z Nord Stream 2. Jeżeli plan norweski się powiedzie, Polska zapewni sobie i regionowi atrakcyjną ekonomicznie alternatywę. Posiadanie jej będzie kluczowe dla negocjacji cen dostaw z Gazpromem oraz zapewnienia bezpieczeństwa dostaw na wypadek ponownego pojawienia się problemów z dostawami z Rosji.
Bez realizacji własnych megaprojektów gazowych Polska stanie się biernym palaczem gazu z Rosji, który w przyszłości będzie docierał do naszego kraju być może już nie przez Białoruś i Ukrainę, ale przez Niemcy, Czechy i Słowację.