KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosza Szefczovicza na chwilę obecną Rosja nie przedstawiła nowego wniosku o dostęp do zdolności przesyłowych gazociągu OPAL. – W sprawie OPAL strona rosyjska nie przedstawiła propozycji zmian – powiedział w poniedziałek dziennikarzom.
Warto odnotować, że Komisja Europejska nie zmieniła swojego stanowiska na temat możliwości rozszerzenia zgody na monopol Gazpromu na całą przepustowość gazociągu. Obecnie Rosjanie mają pozwolenie na wykorzystywanie na swoje potrzeby 50 procent tej magistrali odprowadzającej gaz z Nord Stream na południe Niemiec i do Czech. Omija ona kraje tranzytowe jak Polska i Słowacja, pozwalając na bezpośrednie dostawy do klientów niemieckich oraz dystrybucję gazu z tego kraju.
Czy Rosjanie mają alternatywę? W mediach zagranicznych pojawiły się spekulacje na temat możliwości wznowienia zamrożonych rozmów Gazpromu i PGNiG o budowie drugiej nitki magistrali Jamał-Europa czyli popularnego Gazociągu Jamalskiego. Rosyjski gigant zdementował informacje, jakoby temat miał zostać poruszony na zjeździe akcjonariuszy EuRoPol Gazu w Warszawie z uczestnictwem udziałowców czyli Gazpromu, PGNiG i Gas-Trading (odpowiednio po 48 i 2 procent akcji). Polska spółka gazowa jest jednak bardziej tajemnicza.
– Spółka nie ujawnia żadnych informacji nt. toczących się rozmów. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszym biznesowym partnerem. Robimy wszystko by osiągnąć korzystne dla Spółki i jej Klientów porozumienie, uwzględniające interes kraju i uwarunkowania rynkowe – przekazuje portalowi BiznesAlert.pl biuro prasowe PGNiG.
Rosjanie przekonywali Polaków do budowy drugiej nitki Jamału jeszcze przed powstaniem Nord Stream. W 2013 roku zaproponowali jednak wersję zwaną pieremyczką, czyli omijającą Ukrainę w tranzycie przez Polskę do Słowacji. Warszawa nie zgodziła się na taką propozycję, chociaż doszło do podpisania niewiążącego memorandum w tej sprawie przez Gazprom i EuRoPol Gaz. Asygnata została złożona w czasie wizyty polskiego ministra na forum ekonomicznym w kwietniu 2013 roku w Petersburgu. Zaskoczony wówczas minister gospodarki Janusz Piechociński uznał projekt za polityczny, ale nie wykluczył dalszych rozmów na ten temat w wypadku przedstawienia konkretnych propozycji. Sprawa zakończyła się ostatecznie odwołaniem ówczesnej prezes PGNiG Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, która stwierdziła później, że Rosjanie chcą budować nowe nitki gazociągów z pominięciem Polski, bo ta nie zgodziła się na drugą nitkę Jamału. Stanowisko stracił także minister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski, który o memorandum Gazpromu i EuRoPol Gazu dowiedział się od mediów.
Minister Piechociński jest obecnie krytykiem rozbudowy Nord Stream 2 – (Projekt rozbudowy gazociągu Nord Stream – przyp. red.) może być (…) znacznym zagrożeniem dla polskich zysków z tranzytu polskim gazociągiem dużych ilości gazu nie tylko dla kraju ale także w kierunku zachodnim – mówił Polskiej Agencji Prasowej 11 września 2009 roku. Natomiast w 2014 i 2015 roku pojawiły się sugestie na temat rozmów Polski i Białorusi na temat drugiej nitki Jamału właśnie z udziałem ministerstwa gospodarki, które w 2014 roku reanimowało grupę roboczą ds. energii w ramach polsko-białoruskiej komisji ds. współpracy gospodarczej.
Więcej: Będzie Jamałgate bis?
Białoruś oficjalnie poparła takie rozwiązanie w sierpniu 2015 roku. – Jesteśmy gotowi zaproponować Gazpromowi, jeżeli jest to konieczne, jeżeli tego potrzebuje Europa, możliwość zwiększenia tranzytu gazu terytorium Białorusi – powiedział po spotkaniu z przedstawicielami Gazpromu Aleksandr Łukaszenko. Należy zaznaczyć, że Gazociąg Jamalski ciągnie się także przez terytorium kraju Łukaszenki.
Nawet jeżeli kwestia rozbudowy Gazociągu Jamalskiego wzdłuż jego obecnego szlaku nie została poruszona na ostatnim posiedzeniu akcjonariuszy EuRoPol Gazu, to dotyczy jego interesów, ponieważ spółka zarządza polskim odcinkiem mimo faktu, że formalnie operatorem jest całkowicie polski Gaz-System. Warto przypomnieć, że memorandum o Pieremyczce podpisał przedstawiciel tego konsorcjum, Mirosław Dobrut.
Otwarcie rozmów o rozbudowie Jamału wpisywałoby się w ofensywę czaru Gazpromu opisywaną przez BiznesAlert.pl. Również zachodnioeuropejscy eksperci potwierdzają, że firma „adaptuje swoją retorykę, a być może strategię, aby dostosować się do regulacji europejskich”, jak piszą Tatiana Mirova i James Henderson z Oxford Institute for Energy Studies. Z ich analizy wynika, że rosyjski koncern przygotowuje się do konieczności wdrożenia unijnych regulacji w wyniku zakończenia śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej. Komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager sygnalizowała wielokrotnie, że nie zastosuje taryfy ulgowej wobec Gazpromu.
Więcej: Ofensywa czaru Gazpromu
Formą dostosowania mogą być kompromisowe propozycje, jak na przykład budowa drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego lub podporządkowanie Nord Stream unijnemu prawu antymonopolowemu. Jednak z polskiego punktu widzenia druga nitka Jamału może być nieopłacalna. – Polska zarabiałaby jedynie, gdyby opracowano nową umowę. A to nie jest pewne. Na obecnych warunkach o żadnych zyskach nie mogłoby być mowy – ostrzegał w 2014 roku Paweł Szałamacha z Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi o opłaty tranzytowe, które według części ekspertów Polacy źle wynegocjowali nie zarabiają na nich odpowiedniej ilości pieniędzy.
Czy zatem Polacy powinni wchodzić w projekt, jeśli Rosjanie zaproponują korzystne warunki? Propozycję Pieremyczki jednoznacznie skomentował b. minister gospodarki Piotr Woźniak. – Ten komunikat jest testem dla opinii publicznej i polityków w krajach, które mogą być objęte działalnością rosyjskich gazociągów – mówił w Radio Tok FM. Zaś zdaniem części ekspertów rozmawiających z BiznesAlert.pl, Rosjanie prowokują podobnymi propozycjami Polaków tylko po to, by wykorzystać ich opór wobec rosyjskich projektów do negocjacji z krajami zachodnioeuropejskimi. Sprzeciw Warszawy wobec drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego to kolejny argument za budową nowych linii Nord Stream i innych magistrali.
Należy jednak przypomnieć, że podobnie jak gazociąg przez Bałtyk, tak druga nitka Jamału może być narzędziem służącym do ominięcia Ukrainy. Jest także możliwość, że zwiększony tranzyt przez Polskę zwiększy konsumpcję rosyjskiego gazu na terenie naszego kraju. Tymczasem polska polityka energetyczna zmierza zarówno do utrzymania roli tranzytowej Ukrainy (zgodnie ze stanowiskiem Komisji Europejskiej) oraz zmniejszenia zużycia gazu z Rosji, na przykład na rzecz dostaw przez kończony już terminal LNG w Świnoujściu.
Należy także ocenić na ile zgoda Polaków na drugą nitkę Gazociągu Jamalskiego przełożyłaby się na realne działania, a na ile na sukces polityczny Rosjan, którzy wykorzystaliby go w swojej polityce informacyjnej. Już teraz chwalą się, że współpraca europejskich firm przy Nord Stream 2 pokazuje, że Europejczycy nie chcą sankcji przeciwko Rosji i są znużeni awanturą na Ukrainie. Przekonują, że kraje domagające się stanowczej polityki wobec Moskwy, jak Polska, są nieodpowiedzialne i nie należy się sugerować ich stanowiskiem. Te sugestie trafiają w Brukseli na podatny grunt. Tymczasem w najbliższych dniach Komisja Europejska ma odpowiedzieć na propozycję Gazpromu zakończenia śledztwa antymonopolowego ugodą, czyli bez konsekwencji dla rosyjskiego koncernu. Współpraca Polski przy nowych projektach Gazpromu byłaby jednoznacznym sygnałem o tym, że już nikt nie sprzeciwia się business as usual z Rosją, pomimo trwającego konfliktu na Ukrainie. Wtedy drugi Gazociąg Jamalski spełniłby swą rolę bez konieczności wbicia w ramach jego budowy jednej łopaty w ziemię.
Polska może jednak działać na rzecz zneutralizowania projektów jak Nord Stream 2, broniąc przestrzegania przez Gazprom unijnego prawa.
Więcej: Gazociąg wyjęty spod prawa. Polska może storpedować Nord Stream 2