Polakom nie podoba się propozycja ugody Komisji Europejskiej z Gazpromem w ramach śledztwa antymonopolowego. Dlaczego?
Komisja Europejska przedstawiła propozycję ugody uzgodnioną z Gazpromem w toku śledztwa antymonopolowego. Nie daje ona poprawy sytuacji Polsce ani pozostałym krajom Europy Środkowo-Wschodniej. Nie zaszkodzi także Gazpromowi, który uniknie kar i jedynie formalnie potwierdzi gotowość do większej elastyczności na rynku, którą od lat wprowadza w życie.
Komisja i Gazprom ustaliły, że w celu uniknięcia kary sięgającej 10 procent globalnych przychodów Gazprom odpowie na trzy zarzuty: niesprawiedliwą cenę, dzielenie rynków i niepurawniony wpływ na infrastrukturę. W tym celu ma powiązać w nieokreślony sposób formułę cenową z nieokreśloną giełdą europejską, pozwolić na wolny przepływ gazu przez infrastrukturę na którą ma wpływ (państwa bałtyckie i Bułgaria). Ze względu na to, że taki wpływ stwierdzony w przypadku Gazociągu Jamalskiego wynika z umowy międzyrządowej Polska-Rosja, w toku śledztwa nie można było poczynić ustaleń na korzyść Polski, o czym więcej w innym tekście. Może to jednak zapewnić nowelizacja regulacji IGA, która ma pozwolić Komisji rewidować umowy między rządami.
Gazprom od czasu rewolucji łupkowej, zwiększenia się podaży gazu na światowych rynkach oraz poprawy dostępu do alternatywnych źródeł, wprowadził politykę większej elastyczności wobec klientów. Zmiany formuły cenowej nastąpiły w przypadku klientów zachodnioeuropejskich, stopniowo znoszone są klauzule o zakazie reeksportu blokujące wolny przepływ gazu (np. w umowie z PGNiG pięć lat temu, w 2012 roku).
Gazprom odsprzedaje pozostałe udziały w infrastrukturze przesyłowej gazu na Litwie i Łotwie w zgodzie z antymonopolowym, trzecim pakietem energetycznym nie pozwalającym na jednoczesne zarządzanie gazociągiem i słanie nim gazu. Można zatem uznać, że ustępstwa Gazpromu są fasadowe i mało kosztowne. Jeśli zostaną przyjęte po teście rynkowym za siedem tygodni, to Rosjan nie spotkają żadne kary za nadużycia w przeszłości. Byłoby to łagodne podejście w kontraście do potraktowania Microsoftu, który płacił kary.
Komisja przekonuje jednak Polaków do układu. Kontrakt jamalski między PGNiG a Gazpromem jest indeksowany do ceny ropy naftowej. Jeśli wartość baryłki wzrośnie, cena może przestać być konkurencyjna, jak było to w przeszłości, przed krachem cen ropy z 2014 roku. Jeżeli Gazprom spełni żądanie Komisji, to cena dla Polaków zostanie powiązana z jednym z hubów europejskich i uniezależniona od wahań cen baryłki dzięki renegocjacji, która pozwoli na „zbliżenie cen w Polsce do tych z hubów”. Określenia użyte przez Komisję są nieprecyzyjne.
Na mocy śledztwa antymonopolowego Polacy będą mogli też słać gaz w każdym kierunku niezależnie od kontraktów zawartych z Gazpromem. Komisja ma także zagwarantować wolny dostęp do rynku krajów bałtyckich, które w przyszłości będą połączone z Polską Gazociągiem Polska-Litwa. Obecnie Gazprom ma zapewnić możliwość wymiany gazu odbieranego na wschodniej granicy Polski na gaz dostarczany do Litwy, co pozwoli polskim sprzedawcom wykorzystywać swoje wolumeny do handlu w krajach bałtyckich jeszcze zanim powstanie nowy gazociąg zaplanowany na 2020 rok.
Propozycja Gazpromu to obietnica większej elastyczności wobec Polaków. Jednak z ich punktu widzenia, w sytuacji gdy nie chcą przedłużać istniejącego kontraktu na dostawy, a jedynie rozważają podpisanie nowego, bardziej elastycznego, jest „niesatysfakcjonująca” – jak przyznał prezes PGNiG Piotr Woźniak w Financial Times. Można się spodziewać, że Polacy sprecyzują jakich jeszcze kosekwencji i zmian zachowania będą oczekiwać od Gazpromu. Zrobią to w ramach testu rynkowego, który zakończy się za niecałe siedem tygodni.