KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Mamy kolejny „kontrakt stulecia”. Gazprom podpisał porozumienie z holendersko-brytyjskim Shellem o strategicznym partnerstwie. Rosjanie korzystają na tym, że gazowy gigant nie został objęty sankcjami Zachodu i próbują bardziej efektywnie walczyć o rynek chiński, który w dużej skali pozostaje dla nich nadal nieosiągalny.
Gazprom szuka wyjścia dla swojego gazu do Azji – obecnie najbardziej opłaca się inwestować w istniejący terminal na Sachalinie, ponieważ gazociągi Siła Syberii i Ałtaj to inwestycje długoterminowe, z niepewnym finansowaniem i poparciem politycznym, bo Kreml żongluje nimi na liście priorytetów w celach politycznych. Terminal sachaliński może być drogą do zwrotu do Azji, przynajmniej w wymiarze propagandowym, także potrzebnym Rosjanom.
Eksport LNG jest na tyle elastyczny, że dzięki rozwojowi eksportu z Sachalina Gazprom będzie reagował szybko na zapotrzebowanie w Chinach, które nie będzie takie wielkie, bo do 2020 roku Chiny chcą importować do 170 mld m3 rocznie: 80 mld m3 z Turkmenistanu i Azji Centralnej, 12 mld m3 z Birmy. 82 mld m3 chce odbierać w postaci skroplonej i tutaj będzie przydatny gazoport Gazpromu na Sachalinie.
Shell ma także swój interes w porozumieniu. Wpisuje się ono dobrze w jego plany ekspansji w sektorze LNG, po przejęciu ważnego tradera BG Group. Firma kalkuluje, że nie będzie sankcji wobec Gazpromu, a jedyny na razie terminal na Sachalinie pozostanie centrum eksportu rosyjskiego gazu do Azji z perspektywą prężnego rozwoju, na czym Shell także może zarobić.
Spadające ceny ropy naftowej i stopniowy powrót Japonii do energetyki atomowej sprawiają jednak, że gaz skroplony staje się coraz tańszy, a jego sprzedaż pozwala na coraz mniejszą marżę. Te trendy mogą przekreślić długofalowo współpracę Shella i Gazpromu w LNG, które krótkofalowo mogą dać korzystne efekty. Wtedy jednak Shell będzie mógł wejść w projekty gazociągowe. Kto wie czy nie będzie pierwszą zachodnią firmą, która włączy się w gazociągi chińskie Gazpromu? Na pewno zgłosił się już do udziału w konsorcjum poświęconego budowie trzeciej i czwartej nitki Nord Stream.
Krótkoterminowo porozumienie z Shellem daje Gazpromowi wizerunkowe wrażenie przełamania izolacji. Pokazuje inwestorom, że dofinansowanie tej spółki jest nadal bezpieczne, pomimo rosnącego na rynku sceptycyzmu wobec inwestycji w Rosji, nie tylko w osankcjonowane Rosnieft i Novatek ale sektor energetyczny jako całość. Przy okazji, dzięki temu, że nie został objęty obostrzeniami, Gazprom może utrzeć nosa Rosnieftowi, który chce budować swój terminal na wyspie.
W ten sposób nowy kontrakt świetnie wpisuje się w starania Rosji o utrzymanie business as usual w relacjach z zachodnim biznesem pomimo wojny na Ukrainie. W ten sposób Gazprom ucieka do przodu przed problemami, które jednakże przez to na pewno nie znikną.