icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Naimski ogłasza koniec dominacji Gazpromu w Polsce

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Polacy zapowiadają, że zrezygnują z umowy długoterminowej na dostawy gazu z Rosji. Nie oznacza to jednak, że zrezygnują z rosyjskiego gazu w ogóle. Oczekują jednak lepszego traktowania przez Rosjan, a po ich stronie stoją argumenty rynkowe.

Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Piotr Naimski zapowiedział 30 maja, że po zakończeniu obecnie obowiązującego kontraktu na dostawy gazu od rosyjskiego Gazpromu w 2022 roku, Polska go nie przedłuży, choć nie wyklucza dalszych zakupów gazu z Rosji, ale już w oparciu o nowe, bardziej elastyczne warunki. W ten sposób Naimski odpowiada na trendy obecne na europejskim rynku. Gazprom oferuje kolejnym klientom uelastycznienie warunków dostaw gazu ziemnego. Zmienia formułę cenową, uniezależniając ją od indeksu cen ropy naftowej na korzyść wyznacznika giełdowego, a także usuwa klauzule take or pay, która zmusza do opłacenia minimalnego wolumenu surowca niezależnie od zapotrzebowania. Na podobne zmiany liczą również Polacy, którzy nie zamierzają być klientem drugiej kategorii. To ważny sygnał w świetle toczących się negocjacji cenowych PGNiG z Gazpromem. Jeżeli Rosjanie chcą utrzymać udziały na polskim rynku, będą musieli się bardziej postarać i dać rabat, a być może i inne ustępstwa.

Wola porzucenia kontraktu długoterminowego z Rosjanami nie oznacza, że Polska ma zamiar zrezygnować z rosyjskiego gazu w ogóle, choć i taką możliwość będzie miała po realizacji planów realnej dywersyfikacji zapowiedzianych przez PGNiG i Gaz-System. Wypowiedź Naimskiego to sygnał korzystny dla oceny rentowności połączeń gazowych Korytarza Norweskiego, czy też gazoportu lub dwóch gazoportów mających działać w polskim systemie przesyłowym gazu. Jeżeli Polska obniży wolumen dostaw z Rosji, będzie go mogła uzupełnić dostawami poprzez tzw. Bramę Północną i wykorzystać w większym stopniu przepustowość alternatywnych połączeń, tym samym zwiększając ich opłacalność. Jeżeli dodać do tego zamówienia z regionu, np. z krajów Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy, wykorzystanie przepustowości może wzrosnąć powyżej 70 procent szacowanych przez ekspertów na dolną granicę opłacalnego wykorzystania infrastruktury gazowej. Ocena wykonalności Baltic Pipe, czyli połączenia z Danią, będącego pierwszym elementem Korytarza, ma się zakończyć w tym roku.

Gazprom nie jest jednak na straconej pozycji. Uelastycznienie warunków kontraktu może być dla niego umiarkowanie korzystne. Nie bez powodu już teraz ustępuje kolejnym klientom i testuje nową formułę sprzedaży poprzez aukcje. Sprzedał za ich pomocą gaz z Nord Stream i dostawy do krajów bałtyckich, a wyniki uznał za satysfakcjonujące. Zamierza ogłaszać kolejne aukcje. W ten sposób zmienia formułę współpracy z europejskimi klientami na mniej skostniałą w stosunku do kontraktów długoterminowych z czasów dominacji rosyjskiego koncernu na rynku w Europie. Poza tym, że chce w ten sposób wyprzedzić nadejście konkurencji, która będzie rosnąć dzięki dywersyfikacji, w ten sposób przygotowuje odpowiedź na zarzuty Komisji Europejskiej przedstawione w toku śledztwa antymonopolowego. Bruksela zarzuciła Gazpromowi nadużywanie pozycji rynkowej poprzez dzielenie rynków, uzyskiwanie nieuzasadnionego wpływu na infrastrukturę i oferowanie nieuczciwych cen. Nowy model współpracy może pozwolić na ugodę z Komisją i uniknięcie kary, która w scenariuszu najbardziej niekorzystnym dla Gazpromu mogłaby sięgnąć 10 procent jego dochodów. Byłoby to bolesne uderzenie w finanse koncernu, który nie ma pieniędzy na inwestycje ze względu na spadek cen gazu, a co za tym idzie zysków ze sprzedaży surowca w Europie.

W kontekście powyższych informacji deklaracja Naimskiego może być postrzegana, jako sygnał rynkowy. Czas dominacji Gazpromu w Polsce się kończy. Jeżeli Rosjanie chcą dalej sprzedawać gaz na polski rynek, muszą przedstawić atrakcyjną ofertę. Analiza dotychczasowych działań Gazpromu pokazuje, że firma ta ma możliwość manewru w tym zakresie. Należy oczekiwać, że Rosjanie pójdą na ustępstwa w negocjacjach cenowych z PGNiG. Jeżeli tego nie zrobią, zaryzykują utratę polskiego rynku, który skorzysta z alternatywnych ofert z Norwegii, USA i być może innych kierunków. W 2022 roku polski portfel dostaw gazu będzie wyglądał już zgoła inaczej.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Polacy zapowiadają, że zrezygnują z umowy długoterminowej na dostawy gazu z Rosji. Nie oznacza to jednak, że zrezygnują z rosyjskiego gazu w ogóle. Oczekują jednak lepszego traktowania przez Rosjan, a po ich stronie stoją argumenty rynkowe.

Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Piotr Naimski zapowiedział 30 maja, że po zakończeniu obecnie obowiązującego kontraktu na dostawy gazu od rosyjskiego Gazpromu w 2022 roku, Polska go nie przedłuży, choć nie wyklucza dalszych zakupów gazu z Rosji, ale już w oparciu o nowe, bardziej elastyczne warunki. W ten sposób Naimski odpowiada na trendy obecne na europejskim rynku. Gazprom oferuje kolejnym klientom uelastycznienie warunków dostaw gazu ziemnego. Zmienia formułę cenową, uniezależniając ją od indeksu cen ropy naftowej na korzyść wyznacznika giełdowego, a także usuwa klauzule take or pay, która zmusza do opłacenia minimalnego wolumenu surowca niezależnie od zapotrzebowania. Na podobne zmiany liczą również Polacy, którzy nie zamierzają być klientem drugiej kategorii. To ważny sygnał w świetle toczących się negocjacji cenowych PGNiG z Gazpromem. Jeżeli Rosjanie chcą utrzymać udziały na polskim rynku, będą musieli się bardziej postarać i dać rabat, a być może i inne ustępstwa.

Wola porzucenia kontraktu długoterminowego z Rosjanami nie oznacza, że Polska ma zamiar zrezygnować z rosyjskiego gazu w ogóle, choć i taką możliwość będzie miała po realizacji planów realnej dywersyfikacji zapowiedzianych przez PGNiG i Gaz-System. Wypowiedź Naimskiego to sygnał korzystny dla oceny rentowności połączeń gazowych Korytarza Norweskiego, czy też gazoportu lub dwóch gazoportów mających działać w polskim systemie przesyłowym gazu. Jeżeli Polska obniży wolumen dostaw z Rosji, będzie go mogła uzupełnić dostawami poprzez tzw. Bramę Północną i wykorzystać w większym stopniu przepustowość alternatywnych połączeń, tym samym zwiększając ich opłacalność. Jeżeli dodać do tego zamówienia z regionu, np. z krajów Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy, wykorzystanie przepustowości może wzrosnąć powyżej 70 procent szacowanych przez ekspertów na dolną granicę opłacalnego wykorzystania infrastruktury gazowej. Ocena wykonalności Baltic Pipe, czyli połączenia z Danią, będącego pierwszym elementem Korytarza, ma się zakończyć w tym roku.

Gazprom nie jest jednak na straconej pozycji. Uelastycznienie warunków kontraktu może być dla niego umiarkowanie korzystne. Nie bez powodu już teraz ustępuje kolejnym klientom i testuje nową formułę sprzedaży poprzez aukcje. Sprzedał za ich pomocą gaz z Nord Stream i dostawy do krajów bałtyckich, a wyniki uznał za satysfakcjonujące. Zamierza ogłaszać kolejne aukcje. W ten sposób zmienia formułę współpracy z europejskimi klientami na mniej skostniałą w stosunku do kontraktów długoterminowych z czasów dominacji rosyjskiego koncernu na rynku w Europie. Poza tym, że chce w ten sposób wyprzedzić nadejście konkurencji, która będzie rosnąć dzięki dywersyfikacji, w ten sposób przygotowuje odpowiedź na zarzuty Komisji Europejskiej przedstawione w toku śledztwa antymonopolowego. Bruksela zarzuciła Gazpromowi nadużywanie pozycji rynkowej poprzez dzielenie rynków, uzyskiwanie nieuzasadnionego wpływu na infrastrukturę i oferowanie nieuczciwych cen. Nowy model współpracy może pozwolić na ugodę z Komisją i uniknięcie kary, która w scenariuszu najbardziej niekorzystnym dla Gazpromu mogłaby sięgnąć 10 procent jego dochodów. Byłoby to bolesne uderzenie w finanse koncernu, który nie ma pieniędzy na inwestycje ze względu na spadek cen gazu, a co za tym idzie zysków ze sprzedaży surowca w Europie.

W kontekście powyższych informacji deklaracja Naimskiego może być postrzegana, jako sygnał rynkowy. Czas dominacji Gazpromu w Polsce się kończy. Jeżeli Rosjanie chcą dalej sprzedawać gaz na polski rynek, muszą przedstawić atrakcyjną ofertę. Analiza dotychczasowych działań Gazpromu pokazuje, że firma ta ma możliwość manewru w tym zakresie. Należy oczekiwać, że Rosjanie pójdą na ustępstwa w negocjacjach cenowych z PGNiG. Jeżeli tego nie zrobią, zaryzykują utratę polskiego rynku, który skorzysta z alternatywnych ofert z Norwegii, USA i być może innych kierunków. W 2022 roku polski portfel dostaw gazu będzie wyglądał już zgoła inaczej.

Najnowsze artykuły