KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Komisja Europejska przesłała Gazpromowi zarzuty w sprawie jego praktyk biznesowych w Europie Środkowej i Wschodniej.
W toku śledztwa antymonopolowego Komisja ustaliła wstępnie, że Gazprom łamie zasady unijne poprzez strategię podziału rynków gazowych w Europie Środkowej i Wschodniej na przykład poprzez ograniczanie możliwości transgranicznej odsprzedaży gazu przez swoich klientów. Dzięki temu mógł ustanawiać niesprawiedliwe ceny dla określonych państw członkowskich. Gazprom mógł także nadużywać swojej dominującej pozycji rynkowej poprzez uzyskiwanie niezwiązanych z handlem gazem koncesji ze strony swoich klientów w ośmiu krajach członkowskich UE odnośnie infrastruktury transportowej i od tego uzależniał dostawy gazu.
Gazprom ma 12 tygodni na odpowiedź na stanowisko Komisji Europejskiej. Może także zwrócić się do Komisji o wysłuchanie jego argumentów. Komisja ma przestrzegać jego praw do obrony.
Jak podaje Komisja Europejska, Gazprom jest dominującym dostawcą gazu w wielu krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W świetle prowadzonego postępowania wyjaśniającego Komisja wstępnie ocenia, że Gazprom utrudnia konkurencję na rynkach dostaw gazu w ośmiu państwach członkowskich (są to: Bułgaria, Republika Czeska, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Słowacja i Węgry). Komisja stwierdza, że ogólna strategia realizowana przez Gazprom na tych rynkach stanowi nadużycie, w szczególności:
Gazprom nakłada ograniczenia terytorialne w umowach o dostawy zawieranych z hurtownikami i niektórymi odbiorcami przemysłowymi w wymienionych państwach. Ograniczenia te obejmują zakaz eksportu i klauzule zobowiązujące, by zakupiony gaz został zużyty na konkretnym terytorium (klauzule dotyczące miejsca przeznaczenia). Gazprom stosował również inne środki, uniemożliwiające transgraniczny przepływ gazu, takie jak zobowiązywanie hurtowników do uzyskania jego zgody na eksport gazu oraz w pewnych sytuacjach odmowa zgody na zmianę docelowego punktu dostaw gazu. Komisja uważa, że wspomniane środki uniemożliwiają swobodny handel gazem w obrębie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG).
Wspomniane ograniczenia terytorialne mogą prowadzić do wyższych cen gazu. Umożliwiają także Gazpromowi nieuczciwą politykę cenową w pięciu państwach członkowskich (w Bułgarii, Estonii, na Litwie, Łotwie i w Polsce) oraz narzucanie cen hurtownikom znacznie przekraczających ponoszone przez niego koszty i ceny referencyjne. Nieuczciwe ceny wynikają częściowo ze stosowanych przez Gazprom formuł cenowych, które indeksują ceny gazu w umowach na dostawę w odniesieniu do koszyka cen produktów naftowych i które nadmiernie uprzywilejowywały Gazpromi w stosunku do jego odbiorców.
Gazprom może dodatkowo wzmacniać swoją pozycję dominującą, uzależniając dostawy gazu do Bułgarii i Polski od uzyskania niezwiązanych z przedmiotem umowy zobowiązań od dostawców hurtowych w zakresie infrastruktury przesyłowej. Dostawy gazu były na przykład uzależniane od inwestycji w projekt gazociągu promowany przez Gazprom lub od zaakceptowania zwiększonej kontroli tego przedsiębiorstwa nad rurociągiem – czytamy w komunikacie Komisji.
Jak podaje Interfax Gazprom w pierwszym komentarzu uznał zarzuty Komisji za „bezpodstawne”. Dodał, że na tym etapie stanowisko Komisji Europejskiej jest tylko kolejnym krokiem w śledztwie antymonopolowym i nie uznaje Gazpromu za winnego jakichkolwiek zapisów prawa antymonopolowego. Firma podkreśla, że „ściśle przestrzega wszystkich zapisów międzynarodowego i krajowego prawa”. Oczekuje że w toku śledztwa Komisja uwzględni jego „uzasadnione prawa i interesy”. Przypomniał także że jest specjalnie umocowany przez prawo rosyjskie i ma status strategicznej spółki rządowej i działa poza jurysdykcją unijnego prawa. Ministerstwo energetyki Rosji uznało zarzuty za „wrogi akt” o „naturze politycznej”. Gazprom oczekuje, że rozwiązanie tej sytuacji zostanie osiągnięte na poziomie międzyrządowym.
W ten sposób firma ucieka w politykę, nie mogąc znaleźć argumentów ekonomicznych w odpowiedzi na zarzuty Brukseli. Kreml będzie zatem dążył do rozwiązania politycznego, podczas gdy Bruksela mówi dziś językiem ekonomicznym. Próbując wymusić na Brukseli specjalne traktowanie, na które nie mogły liczyć na przykład Microsoft i Google, liczy na rolę primus inter pares (pierwszego wśród równych sobie) na rynku europejskim. Komisarz Vestager wykluczyła taki scenariusz w swoim wystąpieniu, deklarując, że w Unii Europejskiej każdy podmiot jest równy wobec prawa. Dlatego egzekwowanie określonych działań Gazpromu przez Komisję Europejską to obecnie także kwestia wiarygodności unijnych instytucji.
Rosjanie już lobbują za korzystnym dla siebie rozwiązaniem. Jak podawał jeszcze przed ogłoszeniem zarzutów ze śledztwa EU Observer, rosyjscy lobbyści rozpoczęli pracę nad parlamentarzystami w Brukseli. Firma zatrudniona do takiej działalności przez Gazprom – G-Plus – przekonuje europosłów, że twarda postawa Komisji Europejskiej w sprawie śledztwa antymonopolowego zaszkodzi Europie.
Wskazują oni, że Gazprom jest gotowy na kompromis a dowodem jest przestrzeganie porozumień mińskich przez Moskwę (fałsz) oraz przedłużenie korzystnych dla Ukrainy warunków dostaw gazu na następny kwartał (półprawda – zgoda została niezależnie od relacji z UE wymuszona przez warunki rynkowe).
G-Plus grozi także, że surowe zarzuty KE zakończą się zaostrzeniem stanowiska Rosji w sprawie Ukrainy. Należy się zatem spodziewać, że zanim Gazprom odniesie się formalnie do zarzutów Komisji Europejskiej dojdzie do niespodziewanych zwrotów w relacjach gazowych między Gazpromem a ukraińskim Naftogazem. W tym kontekście Rosjanie mogą wykorzystać samozwańcze republiki w Donbasie, które już teraz dostają surowiec bezpośrednio od Gazpromu.
Gazprom zabiega o poparcie krajów europejskich dla swojego projektu Turkish Stream oraz o zniesienie sankcji blokujących inne gazociągi i gazoporty pozwalające na zwrot do Azji. Chodzi także o rozwój nowego wydobycia ropy naftowej gwarantującej zyski do budżetu blokowany przez sankcje zachodnie.
Tymczasem szlak ustalony jeszcze przed zaostrzeniem relacji z Gazpromem gwarantujący dostawy do Europy bez pośrednictwa Ukrainy jest wykorzystywany do granic możliwości. Poziom wykorzystania przepustowości gazociągu Nord Stream wzrosła do najwyższego w historii poziomu 54 GWh/h.
Być może to właśnie ustępstwa Komisji Europejskiej w sprawie wykorzystania niemieckiej odnogi tej magistrali o nazwie OPAL będzie głównym celem lobbingu Rosjan w sprawie śledztwa. Wykorzystanie maksymalnego potencjału Nord Stream pozwoli Rosji na ominięcie Ukrainy w tranzycie bez konieczności budowy nowych połączeń, a plan minimum zostanie zrealizowany. W kwestii planu maksimum uwzględniającego budowę nowych gazociągów na Bałkany i do Chin poczeka na lepsze czasy.
Co prawda zwiększenie zużycia Nord Stream jest to spowodowane przerwami w dostawach z Norwegii do Niemiec ale trend może się utrzymać jeśli dla Gazpromu to Północny Potok pozostanie jedyną drogą dostaw do Europy alternatywną do szlaku przez Europę Środkowo-Wschodnią. Gaz z Nord Stream może trafiać do hubów europejskich w większej ilości, a nawet na Bałkany, co jest celem budowy kosztownego Turkish Stream.
Komisja Europejska powinna iść za ciosem i poza wyznaczeniem kary finansowej za nieuczciwe praktyki Gazpromu w Europie Środkowo-Wschodniej, wykluczyć je w przyszłości. – Kara dla Gazpromu to działanie ex-post. Potrzebna jest likwidacja przyczyn problemu, w tym udział KE w negocjowaniu umów gazowych – twierdzi minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski. – Nasz postulat, przejrzystość kontaktów, jest elementem Unii Energetycznej. KE będzie sprawdzać te umowy już na etapie negocjacji.
W ten sposób śledztwo antymonopolowe staje się także testem dla Unii Energetycznej. Komisja Europejska powinna podtrzymać wolę wkroczenia w negocjacje gazowe z Gazpromem. Przy zachowaniu tajności zapisów wrażliwych biznesowo z umów międzyrządowych i międzyfirmowych, powinna wymusić na wszystkich podmiotach jak Gazprom, uwzględnianie interesów ich klientów. Zarzuty Komisji pokazują, że problemem nie są jedynie umowy między rządami ale zapisy w kontraktach handlowych uznawanych do tej pory przez Brukselę za święte.
To podstawa do wdrożenia mechanizmów kryzysowych oraz kontroli KE ex ante (przed podpisaniem) do umów międzyrządowych ale także między spółkami. Byłoby to działanie prewencyjne, a nie tylko leczenie skutków. Być może należy stworzyć zestaw kryteriów uwzględniających priorytety bezpieczeństwa energetycznego które będą kwalifikować proponowane Europejczykom umowy gazowe. W idealnym scenariuszu wymagałyby one kontrasygnaty Komisji Europejskiej ale nawet podanie informacji o niezgodności danego kontraktu z unijnymi wymogami mogłoby pozbawić go wiarygodności i doprowadzić do porażki porozumienia. Takie kryteria to na przykład długość trwania umowy czy stosunek proponowanego wolumenu do wielkości danego rynku i poziomu zapotrzebowania państwa. Dla kraju, który sprowadza od Gazpromu 1 mld m3 rocznie a konsumuje 100 mld kontrakt nie jest groźny z punktu widzenia dostaw ale inaczej jest w przypadku państwa, które sprowadza 10 mld m3 a konsumuje w sumie 15 mld jak Polska. Należy także wziąć pod uwagę potencjał rozlewania się kryzysu gazowego w wypadku zatrzymania dostaw w takich warunkach, jak miało to miejsce przy okazji kolejnych wojen gazowych Rosji przeciwko Ukrainie. Wprowadzenie takiego mechanizmu mogłoby przeorać rynek i usunąć nieprawidłowości stwierdzone przez Komisję w działalności Gazpromu na poziomie generalnym.
KE wyraża wolę działania. Marosz Szewczowicz w wywiadzie dla rosyjskiego Kommiersanta powiedział, że Komisja zmierza wprowadzić ustandaryzowaną formę umowy o dostawach gazu. Ta forma będzie obowiązywać wszystkich dostawców gazu do państw Unii Europejskiej, w tym także Gazprom. Szefczowicz podkreślił, że chodzi o pewien obowiązujący standard, który będzie dobrze znany i który będzie obowiązywał w handlu gazem wszystkich partnerów w UE od początku wszystkich negocjacji gazowych.
Taki standard pozwoli przy każdym projekcie umowy gazowej ocenić, czy jest on uczciwy. Szefczowicz zapewnił, że przyjęty standard będzie służyć lepszej transparentności zawieranych umów, ale nie będzie ujawniać konkretnej ceny gazu oraz handlowych warunków umowy gazowej. – Informacja, którą otrzymamy dzięki temu standardowi pozostanie do wyłącznej wiadomości KE, nie będzie mogła być wykorzystana dla celów handlowych – podkreślił wiceszef KE. Wprowadzenie jednej formy umowy gazowej będzie wymagało zmian w dwóch aktach prawnych Unii Europejskiej.
Postulat stworzenia standardów dla umów gazowych oraz wglądu Komisji do nich ex ante podniosła Warszawa w ramach projektu Unii Energetycznej. Czy przetrwa on napór rosyjskiego lobbingu i oporu części państw europejskich przeciwko takiemu rozwiązaniu?