Stępiński: Gra o kopalnie Australijczyków za zasłoną dymną

26 sierpnia 2019, 07:30 Energetyka

Przejęcie przez Jastrzębską Spółkę Węglową polskich aktywów australijskiej spółki Prairie Mining miało być jednym z kluczowych i strategicznych zadań spółki. Mimo to węglowy potentat dość oszczędnie informuje o postępach potencjalnej akwizycji, która miała go przybliżyć do osiągnięcia celów wydobywczych – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

fot. Dawid Lach / JSW

W 2016 roku australijska spółka Prairie Mining kupiła nieczynną od 2000 roku kopalnię Dębieńsko na Górnym Śląsku z planami jej reaktywacji. W tym samym roku ogłosiła wyniki studium wykonalności budowy nowej kopalni Jan Karski, która miałaby powstać na Lubelszczyźnie. Aktywami Prairie Mining zainteresowała się Jastrzębska Spółka Węglowa. Pierwsze doniesienia o możliwości odkupienia od Australijczyków projektu Dębieńsko pojawiły się jeszcze w 2017 roku, gdy, mimo przekazania kopalni Krupiński do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, ówczesny prezes JSW Daniel Ozon zapowiedział, że spółka chce utrzymać wydobycie na poziomie 16-16,5 mln ton. Wówczas wśród potencjalnych akwizycji wskazywano właśnie Dębieńsko. Tym bardziej, że kopalnia znajduje się w bliskim sąsiedztwie należącej do JSW kopalni Knurów-Szczygłowice. Oficjalnie rozmowy w sprawie potencjalnego przejęcia aktywów Prairie Mining rozpoczęły się w marcu 2018 roku.

Pod koniec listopada 2018 roku Daniel Ozon przekonywał, że audyty obu aktywów wypadły pozytywnie i JSW jest zainteresowana tymi złożami, wyrażając jednocześnie nadzieję, że do końca marca 2019 roku uda się przynajmniej podpisać dokument, który określałby warunki brzegowe potencjalnej transakcji i byłby podstawą do dalszych rozmów. Według informacji BiznesAlert.pl, JSW i Prairie Mining udało się uzgodnić warunki przejęcia aktywów australijskiej spółki, a oficjalne ogłoszenie transakcji miało nastąpić jeszcze w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego, odbywającego się w połowie maja w Katowicach. Na przeszkodzie stanęło rosnące napięcie w relacjach między Ministerstwem Energii a odwołanym już prezesem spółki, co pod koniec czerwca szerzej opisywałem na łamach BiznesAlert.pl.

Stępiński: Zamieszanie wokół JSW może opóźnić przejęcie Prairie Mining

JSW ostrożnie o aktywach Prairie Mining

Wówczas pojawiały się obawy, że odwołanie Daniela Ozona może wpłynąć na dalsze opóźnienie transakcji. O ile poprzedni zarząd jasno komunikował, że rozważa akwizycję i zakup aktywów Prairie Mining, o tyle nie wiadomo było, jaki stosunek do niej będzie miał nowy zarząd. Przypomnijmy, że schedę po Danielu Ozonie od 1 sierpnia przejął Włodzimierz Hereźniak, który w przeszłości kierował jastrzębską spółką. Ponadto, pracując w 2000 roku dla Gliwickiej Spółki Węglowej, był jedną z tych osób, które zamykały Kopalnię Dębieńsko, o której reaktywację walczy Prairie Mining.

Zeszłotygodniowa konferencja wynikowa była pierwszym wystąpieniem publicznym nowego szefa JSW, w trakcie którego można było się spodziewać, że odniesie się on do przejęcia aktywów Prairie Mining, uznawanego dotychczas za kluczowe. Zarząd JSW ani razu o niej wspomniał w przedstawionej prezentacji. Zrobił to dopiero po pytaniach z sali, jednak odpowiedź nie rozwiała wątpliwości, co do przyszłości wspomnianej transakcji. Prezes Hereźniak zapytany o przejęcie projektu Dębieńsko stwierdził, że jest za wcześnie, aby się na ten temat wypowiadać, choć sprawa jest istotna, ponieważ dotyczy złóż liczących ponad 300 mln ton węgla. Rocznie pozwalałoby to JSW na wydobycie ok. 0,5 mln ton węgla. Co ciekawe, odwołał się do wytycznych Ministerstwa Energii, które zakładają, że transakcja musi „zabezpieczyć interesy spółki oraz właściciela”. Przypomnijmy, że Skarb Państwa jest większościowym akcjonariuszem JSW, posiadającym 55,17 procent udziałów w spółce.

Dębieńsko dla JSW, a Jan Karski dla Bogdanki?

Przed konferencją wynikową wiceminister Adam Gawęda z Ministerstwa Energii, które reprezentuje interesy Skarbu Państwa w jastrzębskiej spółce, poinformował, że JSW kontynuuje rozmowy w sprawie przejęcia aktywów Prairie Mining, ale cała transakcja wymaga stworzenia „mapy drogowej”. Jak zauważył wiceszef resortu, w przypadku projektu Dębieńsko chodzi o koncesję wydobywczą, a w przypadku Jana Karskiego o koncesję poszukiwawczą, „co ma znaczenie również dla modelu potencjalnego przejęcia tych koncesji przez JSW”. Tym bardziej, że w maju sąd zdecydował o zniesieniu zabezpieczenia roszczeń Prairie Mining w postaci zakazu wydania przez resort środowiska innym inwestorom koncesji na terenie planowanej kopalni Jan Karski. O ile w przypadku Dębieńska JSW nie ma konkurencji, o tyle w kwestii drugiego projektu australijskiej spółki sytuacja jest odmienna. Po szacowane na 66 mln ton węgla zasoby chce sięgnąć także należąca do Enei Bogdanka, w której sąsiedztwie znajduje się projekt Australijczyków. Spółka ubiega się o koncesję na wydobycie do 2046 roku. Kopalnia Jan Karski mogłaby stanowić obszar synergii dla JSW i Bogdanki, ponieważ dostarczałaby zasoby węgla koksowego, na którym zależy jastrzębskiej spółce oraz energetycznego, na który liczy lubelska firma. W przeszłości współpracy z Bogdanką nie wykluczał były prezes JSW Daniel Ozon. Podobnie wypowiadał się ówczesny wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, który twierdził, że decyzja sądu może otworzyć drogę do inwestycji w kopalnię Jan Karski dla Bogdanki, zaś JSW mogłaby zainwestować w Dębieńsko.

Czy taka współpraca byłaby możliwa dzisiaj przy nowym zarządzie JSW? Czy rzeczywiście po zmianie zarządu jastrzębska spółka nadal prowadzi rozmowy z Prairie Mining? Tego nie wiadomo, ponieważ od czerwca australijska spółka i JSW nie odpowiedziały na pytania BiznesAlert.pl na ten temat. W rozmowie z BiznesAlert.pl rzecznik JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer stwierdziła jedynie, że czas na prowadzenie rozmów mija 27 września. Zaznaczyła, że jeżeli dojdzie do jakichkolwiek przełomów w rozmowach, spółka będzie informowała o nich poprzez raporty bieżące. W nieoficjalnych rozmowach z osobami zbliżonymi do JSW słychać, że nowy prezes musi mieć czas na zapoznanie się ze zgromadzoną dokumentacją i dokonanie jej analizy, aby samemu móc ocenić transakcję. – Ma do tego pełne prawo – twierdzi jeden z rozmówców BiznesAlert.pl.

JSW potrzebuje Dębieńska

Ocena musi być również dokonana w kontekście założonego w strategii rozwoju poziomu wydobycia węgla. Zgodnie z nią do 2030 roku JSW ma wydobywać 30 mln ton surowca. W ubiegłym roku jastrzębska spółka wydobyła 15 mln ton węgla. Z kolei na ten rok założono 15,5 mln ton,lecz poziom wydobycia za pierwsze półrocze 2019 roku wyniósł nieco ponad 7 mln ton, co w porównaniu z analogicznym okresem w roku ubiegłym oznacza spadek o 11,4 procent. Spółka jednak przekonuje, że w ciągu najbliższego półrocza zrealizuje plan wydobywczy. Jastrzębska spółka ma ambicje, aby systematycznie zwiększać wydobycie. Przypomnijmy, że zgodnie ze strategią rozwoju do 2030 roku JSW chce wydobywać 18 mln ton, z czego 80 procent ma stanowić węgiel koksowy (w 2018 roku wskaźnik ten osiągnął ok. 69 procent – przyp. red.). Co prawda, JSW kładzie duży nacisk na budowę nowego Zakładu „Bzie Dębina”, z którego docelowo chce rocznie pozyskiwać 2,5 mln ton węgla koksującego, ale to może nie wystarczyć na realizację celów strategicznych spółki. Mimo, że pierwszy surowiec miałby zostać wydobyty już w 2022 roku, to, jak zauważyła na łamach BiznesAlert.pl Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej, bez zagospodarowania złóż Dębieńska osiągnięcie 18 mln ton w 2030 roku będzie po prostu niemożliwe.

Dotychczas potencjalne przejęcie aktywów Prairie Mining w Polsce było traktowane przez JSW jako jedno z kluczowych zadań na 2019 rok i kontynuacja projektów strategicznych, polegających na pozyskaniu nowych zasobów węgla koksowego. Jednak w prezentacji wyników za pierwsze półrocze JSW próżno szukać informacji na ten temat. Możliwe jest, że to zasłona dymna i próba niezaogniania sytuacji przed zapowiadanym na wrzesień pozwem australijskiej spółki, która jest zmęczona przedłużającymi się rozmowami z JSW. Może to być szansa na zakulisowe rozmowy z Bogdanką na temat wspólnej akwizycji. Na razie zainteresowane strony konsekwentnie milczą. Zgodnie z zapowiedziami, odpowiedź ma przyjść 27 września, o ile ten termin nie zostanie przesunięty bądź nie dojdzie do wcześniejszego porozumienia, które pozwoliłoby na przejęcie aktywów Prairie Mining i uniknięcie odszkodowań przez Polskę.

Baca-Pogorzelska: Czarne chmury znad Australii. Czy Polsce zagrożą miliardowe kary?