Polska inwestuje w moce regazyfikacyjne LNG wzorem innych państw, bo to alternatywa do gazociągów. Zmienia się także rynek wymagając coraz większej elastyczności, o czym mówi wiceprezes Gaz-System Andrzej Kensbok. – Uniezależnienie się od gazu gazociągowego dzięki dostawom LNG jest dziś traktowane jak zakup wolności – tłumaczy.
– Hiszpania czy Francja chcą mieć dzięki gazoportowi 130-170 procent pokrycia zapotrzebowania na gaz. Starają się w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo sobie i sąsiadom. LNG rozpływa się stamtąd po Europie. Jest sens w zwiększaniu mocy regazyfikacyjnej i budowaniu realnej alternatywy wobec gazu rurociągowego – powiedział Andrzej Kensbok podczas spotkania z dziennikarzami na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
– Uniezależnienie się od gazu gazociągowego dzięki dostawom LNG jest dziś traktowane jak zakup wolności. Moce regazyfikacyjne w całej Unii Europejskiej zmieniają całkowicie optykę – ocenił Andrzej Kensbok. Gaz-System ujawnił, że w trakcie Forum Ekonomicznego w Karpaczu odbędzie się spotkanie operatorów sieci przesyłowej gazu z Europy Środkowo-Wschodniej poświęcone nowym realiom na rynku.
Polacy odpowiadają na nie projektem dwóch jednostek zwanych pływającymi gazoportami. Pierwszy z nich ma służyć rynkowi krajowemu. – Zbudowaliśmy uzasadnienie biznesowe dla pierwszej jednostki FSRU w oparciu o scenariusze popytowe – powiedział Andrzej Kensbok podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. – One są inne niż dwa czy trzy lata temu. Pierwsza rzecz to sumaryczne zużycie roczne a druga to zużycie dobowe. Zmienia się funkcja gazu. Kiedyś gaz płynął do odbiorców a zużycie miało charakter statystyczny. Mając na rynku kilkudziesięciu odbiorców może dojść do nagłego skoku zapotrzebowania, na przykład w energetyce, ciepłownictwie czy chemii.
– Musimy obsłużyć rynek w każdej sytuacji. Duża zmienność każe nam odpowiadać na szczyty zapotrzebowania, a do tego potrzebna jest zdolność do bilansowania – wytłumaczył Andrzej Kensbok.
Opracował Wojciech Jakóbik