Mimo braku odpowiednich regulacji, Bank Ochrony Środowiska nie zrezygnował w mijającym roku z finansowania inwestycji w odnawialne źródła energii. Z tego też powodu warunki, jakie musieli spełnić zainteresowani inwestorzy, były bardziej rygorystyczne niż w poprzednich latach. Szansę na rozwój tego sektora prezes banku widzi w produkcji energii przez indywidualnych użytkowników.
– Jesteśmy cały czas liderem w finansowaniu przedsięwzięć związanych z ochroną środowiska, zwłaszcza z odnawialnymi źródłami energii. Jesteśmy jednym z niewielu banków, które w 2013 r. finansowały OZE, np. farmy wiatrowe. Kryteria były bardziej rygorystyczne, niż to miało miejsce kilka lat temu, ale jest to związane z brakiem ostatecznych regulacji. I tak np. instalacje solarne, które cieszyły się ogromnym powodzeniem w 2013 roku, będą wygaszane, góra do połowy 2014 roku – mówi Mariusz Klimczak, prezes Banku Ochrony Środowiska.
Banki wstrzymują inwestycje w zieloną energetykę z powodu niepewności co do ich opłacalności w przyszłości i z powodu przedłużających się prac rządu nad ustawą o OZE.
– Największe inwestycje to projekty wiatrowe, bo one są przygotowane. Inwestorzy i banki czekają z uruchomieniem finansowania na ostateczny kształt ustawy. Od strony finansowania inwestycji to będzie numer jeden w przyszłym roku i latach następnych. W zależności od tego, jaki będzie kształt ustawy, być może ruszy również rynek biogazowni. W tej chwili wygląda to niestety nieciekawie – podsumowuje prezes banku.
Z powodu problemów z wdrożeniem tzw. trójpaku energetycznego, czyli pakietu ustaw regulujących i porządkujących rynek energii, jesienią Sejm uchwalił tzw. mały trójpak. Ta nowelizacja Prawa energetycznego daje szansę na rozwój nowego obszaru rynku energii.
– Mocno idziemy w stronę prosumenta, małych instalacji odnawialnych źródeł energii. Mam nadzieję, że ten rynek będzie się mocno rozwijał w najbliższych latach i będzie dawał kilka miliardów złotych dodatkowych inwestycji rocznie w perspektywie kilku lat – uważa Mariusz Klimczak.
Chodzi o małe instalacje, takie jak pompy ciepła, solary, ogniwa fotowoltaiczne, za pomocą których można ogrzać wodę w domu, dostarczyć energię cieplną i elektryczną na własne potrzeby, a ewentualne nadwyżki – sprzedać do sieci.
– Jest to bardzo interesujący rynek, opłacalny dla Kowalskiego. W przypadku nowego domu każdy powinien stosować takie instalacje, bo jest to zdecydowanie tańsze rozwiązanie niż w przypadku tradycyjnego ogrzewania. Natomiast w przypadku wymiany istniejących już instalacji, przy wsparciu ze strony NFOŚ również jest to opłacalna inwestycja – zachęca prezes BOŚ Banku.
Ocenia, że bank jest w stanie dofinansować takie inwestycje w wysokości kilku miliardów złotych. A potencjał polskiego rynku jest obiecujący.
– W Polsce sprzedaje się 5-6 tysięcy pomp ciepła rocznie. Potencjał tego rynku w perspektywie kilku lat to może być 100-150 tysięcy tego typu instalacji rocznie. Ale potrzeba na to kilku lat, na rozpęd, na budowanie świadomości. Czekamy na regulacje – mówi Mariusz Klimczak.
Newseria.pl