Koniec turecko-rosyjskiego energetycznego miesiąca miodowego?

8 grudnia 2015, 14:55 Energetyka

Jesienią 2014 r. wydawało się, że umowa Rosji z Turcją dotycząca Turkish Stream jest początkiem głębszej współpracy energetycznej obu krajów, zmieni reguły gry na rynku i rozpocznie polityczną symbiozę. 

Rok później, po wcześniejszej informacji o tym, że projekt zostanie zmniejszony o połowę, Rosja zawiesiła współpracę, wskutek tego, że Turcy zestrzelili rosyjski samolot przy granicy z Syrią. Wydaje się, że było to dopełnienie rosnących już wcześniej obiekcji co do tego projektu, które zaczęły się gdy Moskwa zdecydowała się na interwencję zbrojną na Bliskim Wschodzie. Również UE ma coraz większe wątpliwości co do roli Turcji w unii energetycznej.

Wydawało się, że Turkish Stream jest korzystny dla obu stron, problemem pozostawała głównie cena, jednak interwencja Rosjan w Syrii sprawiła, że dla Ankary sprawa ta przestała być kwestią wyłącznie ekonomiczną, a zaczęła polityczną. Nawet przed zestrzeleniem samolotu, mało prawdopodobne było, aby Turcja chciała zwiększyć swoją zależność energetyczną o Moskwy.

Przez zatrzymanie przygotowań do budowy Turkish Stream, Rosja zapłaci cenę, jakiej nie będzie sobie w stanie zrekompensować dzięki gazociągowi South Stream i będzie nadal uzależniona od ukraińskich sieci przesyłowych. Z kolei Turcja raczej nie zmniejszy swojej zależności od Rosji, ale przynajmniej jej nie zwiększy.

Brak Turkish Stream jest jednak dobrą informacją dla Unii Europejskiej. Moskwa nadal będzie częściowo zależna od popieranej przez KE Ukrainy, a utrata przez Rosję konkurencyjności, może uczynić ceny w Turcji bardziej atrakcyjnymi dla regionalnych dostawców, w kontekście polityki klimatycznej.

Jeżeli Europa chce uczynić Turcję częścią swojej polityki energetycznej, powinna jej pomóc być bardziej odporną na kryzysy energetyczne i mniej zależną od sąsiadów oraz niepewnych sieci przesyłowych. Lepsza polityka klimatyczna i włączenie tego kraju do unii energetycznej są celem tych działań. Swoją drogą potencjalna rola Turcji jako kraju tranzytowego, może przynieść Europie więcej kosztów niż zysków.

Źródło: European Policy Centre