Kostka: Co proponuje unijna dyrektywa CSDD? (ANALIZA)

22 marca 2022, 07:20 Energetyka

Niewiele rzeczy może wpłynąć pozytywnie na transformację energetyczną i zasady zrównoważonego rozwoju tak jak świadomość konsumenta. W rzeczywistości jest to jedyny, naturalny sposób, aby wywoływać nacisk na międzynarodowe korporacje. Powoduje to uzależnienie popularności produktów, a co za tym idzie też zysku sprzedawcy, od spełniania przez nie zielonych postulatów. W taki sposób przebiega komunikacja pomiędzy producentem a świadomym i proekologicznym odbiorcą produktu. Wszystko to jest jak najbardziej zgodne z istotą wolnego rynku, jednak dnia 23 lutego 2022 roku, Komisja Europejska zaproponowała rozwiązanie, która zdaje się wymuszać przyspieszenie tych tendencji – pisze Jakub Kostka, Członek Stowarzyszenia „Z energią o prawie” 

Źródło: freepik
Źródło: freepik

Założenia nowej dyrektywy unijnej

Unia Europejska niejednokrotnie już wpływała na „zazielenienie się” niektórych obszarów życia społecznego i gospodarczego. Najwyraźniej widać to w zakresie nakierowywania państw członkowskich na pozyskiwanie energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Mimo to nie ulega wątpliwości, że na pierwszy rzut oka, wspomniana propozycja przekracza barierę, łamie pewien status quo.

Mówimy tutaj o opublikowanej przez Komisję Europejską propozycji dyrektywy, która ukazała się dnia 23 lutego 2022 roku i od początku wywołała poruszenie w świecie korporacji. Czego ten projekt dotyczy i jakich firm to dotknie?

Podmioty możemy podzielić na dwie grupy. Pierwszą grupą są spółki z o.o., których roczny dochód przekracza 150 miliardów euro i które zatrudniają powyżej 500 pracowników. Druga grupa to firmy o mniejszych gabarytach finansowych, ale których działalność wymaga uregulowania w ramach projektu Komisji Europejskiej. Mówimy tutaj o działających na terenie Unii Europejskiej firmach, zatrudniających powyżej 250 pracowników i mające roczny zysk, przekraczający 40 miliardów euro, z czego przynajmniej połowa związana jest z działalnością w sektorach „wysokiego wpływu”. W dyrektywie są to: przetwarzanie tekstyliów, rolnictwo, połów ryb i produkcja żywności oraz górnictwo.

Implementacja praw człowieka oraz ochrony środowiska wewnątrz korporacyjnych łańcuchów wartości i ekologiczne due dilligence.

Skoro już wiemy jakie przedsiębiorstwa będą adresatami dyrektywy, powinniśmy poruszyć kwestię ich nowych obowiązków. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że ich implementacja miałaby odbywać się na szczeblu bardzo skonkretyzowanym. Nie jest to już wskazanie jakiegoś progu, który firma musi osiągnąć a bardziej bezpośrednia ingerencja w jej struktury.

Obejmuje ona elementy takie jak due dilligence, czyli analizowanie przedsiębiorstwa pod wieloma kątami, głównie w zakresie spełnienia standardów tzw. należytej staranności. Efektem tego dogłębnego badania jest określenie atrakcyjności firmy w oczach potencjalnego inwestora, co ma zastosowanie m.in. przy fuzjach lub przejęciach. W ramach projektu dyrektywy, proces analizy wpływu firmy na środowisko byłby zabiegiem o takiej samej wadze i wymagał takiej samej staranności, jak dotychczasowa praktyka w due dilligence.

Dodatkowo dyrektywa porusza kwestie takie jak łańcuch wartości. Ten termin oznacza ni mniej, ni więcej niż zbiór działań podejmowanych przez firmę, które ostatecznie składają się na ostateczną wartość produktu. Koniecznie trzeba tutaj zaznaczyć, że nowe przepisy miałyby obejmować nie tylko działalność, wykonywaną przez dane przedsiębiorstwo bezpośrednio. Wymóg badania poszanowania praw człowieka i środowiska rozciąga się też na podmioty, z którymi dana firma współpracuje – niezależnie od etapu produkcji, dystrybucji czy sprzedaży towaru.

Dlaczego KE zaadresowała te konkretne elementy polityki korporacyjnej i w jaki sposób zamierza je zmienić?

Jakie dodatkowe obowiązki spadną na korporacje?

Podmioty, o których mowa w opisywanej dyrektywie, musiałyby przede wszystkim dokonać obiektywnej oceny działań swojej firmy na poszanowanie praw człowieka, jak również podsumować swój wpływ na środowisko. Następnie oczekuje się od nich, by zapobiegali wszelkim uchybieniom w tym zakresie, a jeżeli to niemożliwe – minimalizowali negatywne skutki swoich działań i zaniedbań. Ponadto, większe podmioty będą zobligowane do przedstawienia rocznych sprawozdań, podsumowujących ich wywiązywanie się z obowiązków, nałożonych przez zawartą w propozycji dyrektywę. Pytanie brzmi: jak Unia Europejska zamierza zabezpieczyć pożądany efekt?

Społeczna dojrzałość, czy ukręcony bat?

Projekt KE obliguje też większe firmy do prowadzenia we własnym zakresie systemu przyjmowania zażaleń. Zgłosić może je każda osoba, która została poszkodowana lub pokrzywdzona wskutek niedopełnienia przez firmę swoich zobowiązań w zakresie dbałości o środowisko i prawa człowieka. Może to zrobić też jej reprezentant, jak również każda organizacja społeczna, która funkcjonuje na obszarze dotkniętym podobną szkodą. Na tego rodzaju rozwiązania zawsze można patrzeć dwojako. Z jednej strony będzie to narzędzie w rękach jednostek do tej pory niewysłuchanych, z drugiej – przezorność nakazuje nam przewidywać, że ewentualne nadużycia takiej instancji nie są wykluczone i de facto mogą utrudniać prowadzenie działalności gospodarczej niektórym firmom. Mimo to, w ostatecznym zestawieniu dobra środowiska naturalnego i poszanowania praw człowieka z komfortem działalności wielkich korporacji, powinniśmy skłaniać się raczej ku temu pierwszemu.

Co grozi podmiotom, które nie dostosują się do proponowanej dyrektywy, jeśli wejdzie ona w życie? Tutaj, podobnie jak w przypadku międzynarodowych traktatów poruszających kwestie ochrony środowiska, ciężar wyboru sankcji i jej zastosowanie będzie spoczywał po stronie odpowiedniego Państwa Członkowskiego. Takie działania podejmowane będą wobec firmy, która nie zaimplementuje norm ochrony środowiska i praw człowieka w swoich strukturach analitycznych oraz łańcuchu wartości. Warto też zaznaczyć, że projekt KE zawiera też swego rodzaju ekwiwalent rejestru karnego. Polegać ma on na tym, że firma, ubiegająca się o wsparcie z sektora publicznego, będzie musiała przedstawić zaświadczenie o niezastosowaniu w stosunku do niej kary za niedotrzymanie postanowień dyrektywy. Trwająca pandemia COVID 19 nauczyła nas, jak ważne jest wspieranie przedsiębiorstw przez organy państwowe, dlatego taki wymóg jest z jednej strony dość dużą restrykcją, z drugiej zaś dobrym zabezpieczeniem regulacji zawartych w projekcie KE.

Wielki przełom, czy wielka przesada?

Jak napisałem na wstępie – trendy proekologiczne wśród producentów i sprzedawców są napędzane świadomością konsumentów. Ci z kolei coraz chętniej sięgają po produkty, których wytworzenie nie jest okupione szkodą na przyrodzie. Można zakładać, że polityczny interwencjonizm Unii Europejskiej w podmioty makroekonomii, jest działaniem zbyt odważnym. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że zielone trendy na rynku, choć powolne, napawają optymizmem.

Jednak okazuje się, że to rozwiązanie nie jest całkowicie nowe w Europie. W 2017 roku we Francji, w 2021 roku zaś w Niemczech takie rozwiązania zostały już przyjęte przez ustawodawcę i tamtejsze firmy już mają podobny zakres obowiązków, przynajmniej w zakresie praw człowieka i zasad zrównoważonego rozwoju. Można więc dojść do słusznego wniosku, że rozwiązania zaproponowane przez KE nie jest ryzykownym gambitem państwa w świecie gospodarki, a jedynie regulacją, które ma zbalansować tak wpływ firm na środowisko, jak i pozostałe firmy względem francuskich i niemieckich, które już takim zasadom w dużej mierze podlegają.

Źródła:
https://www.sullcrom.com/files/upload/sc-publication-eu-proposes-mandatory-corporate-sustainability-due-diligence-and-climate-change-plans.pdf
https://www.whitecase.com/publications/alert/european-commission-issues-major-proposal-due-diligence-obligations-protect
https://www.dlapiper.com/pl/poland/insights/publications/2022/02/european-commission-proposal-corporate-sustainability/
https://www.europeansources.info/record/proposal-for-a-directive-on-corporate-sustainability-due-diligence-and-amending-directive-eu-2019-1937/

Kryzysowy jubileusz regulatora. Integracja OZE i uniezależnienie od Rosji