Coraz częściej słyszymy, że transformacja energetyczna nie ma racji bytu, jeśli będziemy opierać ją tylko i wyłącznie na OZE. Zapotrzebowanie energetyczne musi zostać zabezpieczone w jak najlepszy sposób, dlatego do debaty publicznej coraz śmielej wraca atom. Jak wyglądały kroki Polski w kierunku energii jądrowej? Jakie kroki może postawić teraz i, co najważniejsze, w którą stronę powinna je skierować? Wszystkie opcje budowy elektrowni jądrowej porównał Członek Stowarzyszenia „Z energią o prawie” Jakub Kostka.
Atomowe opcje dla Polski
Niechlubne początki polskiej energetyki jądrowej sięgają już lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Pierwsze porozumienia dotyczące budowy elektrowni tego typu w Polsce były zawierane ze Związkiem Sowieckim , jednak nie wynikły z nich konkrety, przez co aż do dziś nasz kraj pozostaje w początkowej fazie rozmów na temat atomu. We wrześniu, Jacek Sasin oznajmił, że pierwsza polska elektrownia atomowa powstanie. Na szczegóły musimy jednak zaczekać do kolejnego roku. Można więc przyjąć, że „początki” polskiej energetyki jądrowej liczą sobie niemalże pół wieku.
Nasz kraj nie może pozwolić sobie na budowę elektrowni atomowej na własną rękę, gdyż jest to zbyt duże przedsięwzięcie zarówno pod względem technologicznym, jak i finansowym. Pomimo tego, że pierwsze polskie elektrownie pamiętają jeszcze lata pięćdziesiąte, w porównaniu z nimi technologia atomowa jest bardziej skomplikowana. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie stoi ona w miejscu. Wydajniejsze, bezpieczniejsze i ekonomiczniejsze reaktory są stale opracowywane. Jeśli więc ustalimy, że Polska powinna skorzystać z zewnętrznej pomocy przy swoim atomowym debiucie, kto nam jej udzieli? Jak dotąd wolę i realną możliwość udziału w budowie elektrowni wyraziły: Stany Zjednoczone, Francja oraz Korea Południowa. Która z tych możliwości jest dla nas najbardziej korzystna?
Reaktory Wujka Sama
Stany Zjednoczone, które rozpoczęły swoją przygodę z atomem w latach czterdziestych XX wieku, posiadają obecnie 96 reaktorów atomowych pokrywających 8% ich zapotrzebowania energetycznego. Ten kraj to doświadczony gracz na rynku atomowym, mimo że nie opiera na EJ swojego miksu energetycznego. USA proponują Polsce budowę reaktora atomowego III+ generacji – AP1000 stworzonego przez Westinghouse Energy Company. Firma uzyskała dla tego modelu zatwierdzenie Komisji Regulacji Nuklearnej w 2006 roku, mówimy więc o technologii stosunkowo „świeżej”. Pierwszy reaktor tego typu rozpoczął pracę zaledwie trzy lata temu. AP1000 jest owocem jednej z najstarszych gałęzi reaktorów atomowych, które jako chłodziwa używają wody pod ciśnieniem – można nazwać go „wnukiem” pierwszych PWR-ów. Ten konkretny model dysponuje mocą aż 1117 MW, co stanowi duży atut.
Energia jądrowa à la française
Francuska oferta współpracy stanowi nie tylko alternatywę dla amerykańskiej propozycji, ale ma także szansę okazać się bardziej efektywna. Takie stanowisko wyraziło Zrzeszenie Zatroskanych Naukowców (Union of Concerned Scientists) odnośnie modelu reaktora atomowego EPR. Skrót ten można trafnie rozwinąć jako Europejski Reaktor Ciśnieniowy (European Pressurized Reactor). Zalety tej opcji są liczne, skupmy się jednak na najważniejszych. Przede wszystkim (co też podkreślało Union of Concerned Scientists) jest to technologia, która miała uczynić reaktory typu PWR dużo bezpieczniejszymi. Ryzyko uszkodzenia ich w ciągu roku wynosi jedynie 6,1 x 10-7, a więc zaledwie sześć promili. Kolejnym atutem EPR jest ilość energii, jaką może potencjalnie wprowadzić do sieci – jest to aż 1650 MW!
Elektrownia z Dalekiego Wschodu
Omówiliśmy już propozycje napływające do nas z krajów zachodnich. Kolejna z nich nadciąga z przeciwnego kierunku. Korea Południowa chce zainteresować Polskę nieco innym typem elektrowni atomowej, głównie ze względu na rzadkość jej dotychczasowego zastosowania. Jest to reaktor APR1400 – jego egzemplarze funkcjonują jedynie w Arabii Saudyjskiej i samej Korei Południowej. Reaktor tego typu, podobnie jak poprzednio wymienione, wpisuje się w rodzinę PWR-ów. Ma on generować energię o mocy około 1400 MW, co stawia koreańską ofertę pomiędzy USA a Francją. Jednak główną korzyścią, płynącą z tej opcji, nie jest jej energetyczny potencjał, a cena. Koreańczycy deklarują, że złożą Polsce ofertę aż o 30% tańszą niż Francja, co wydaje się być naprawdę warte rozważenia.
Która opcja jest dla Polski najbardziej opłacalna?
Jeżeli weźmiemy pod uwagę same kryteria ekonomiczno-energetyczne, będziemy zainteresowani głównie propozycjami Francji i Korei. Pierwsza zapewni nam potencjalnie największą dostawę energii elektrycznej do sieci, druga będzie po prostu najtańsza. Należy jednak pamiętać, że inwestycja w energię atomową jest krokiem dużo poważniejszym niż, przykładowo, budowa farmy fotowoltaicznej, czy nawet offshore. Mówimy tutaj o technologii, w stosunku do której słusznie wymaga się od państwa/inwestora szczególnej odpowiedzialności i spełnienia dużo bardziej rygorystycznych kryteriów. W związku z tym oczekiwanie, że czynnik polityczny nie będzie tutaj kluczowy, jest nieco lekkomyślne.
Stawiając pierwsze atomowe kroki Polska musi zadbać o odpowiednie wsparcie międzynarodowe, w tym także (a może nawet szczególnie) wewnątrz samej Wspólnoty Europejskiej. Widząc w jaki sposób polityczne „zielone” stronnictwa oraz wiele krajów członkowskich (m. in. Niemcy i Włochy) zapatrują się na energię atomową, pozyskanie tej technologii z kraju tak nam dalekiego jak Korea Południowa, będzie równoznaczne ze startem „na własną rękę”. Taka decyzja może zostać niekorzystnie przyjęta przez opinię międzynarodową. Aby tego uniknąć, politycznie najlepiej będzie skorzystać z propozycji Francji i z jej pomocą stawiać pierwsze energetyczne i polityczne kroki w stronę atomu.
Polska przekonuje Francję i V4 do reformy handlu CO2 po wspólnej batalii o atom w taksonomii