Od 2011 roku na Białorusi powstaje elektrownia jądrowa, póki co ukończono jeden z reaktorów. Drugi miał być zdatny do użytku w 2020 roku, do dzisiaj jest w trakcie budowy. Białoruś odracza spłatę zaciągniętego do Rosji kredytu a Polska obkłada energię z tej elektrowni embargiem.
W 2011 roku Rosja udzieliła Białorusi kredytu na 10 miliardów dolarów, miał on posłużyć wybudowaniu elektrowni jądrowej. Sam kredyt miał być spłacany od 1 kwietnia 2023 roku, Moskwa przesunęła jednak termin o rok.
Neftegaz.ru podaje, że do 2023 roku Białoruś wykorzysta około 5,36 miliarda dolarów. Pełne uruchomienie elektrowni miało odbyć się w 2020 roku, następnie przełożono termin oddania drugiego reaktora do użytku o dwa lata. W roku 2023 ciągle nie widać końca prac.
Co ważne elektrownia znajduje się w Ostrowcu, około 50 kilometrów od Wilna. Kraje bałtyckie i Polska zakazała importu energii z tej elektrowni ze względu na obawy środowiskowe oraz potencjalny dumbing cenowy, sprzedawanie energii po zaniżonej cenie aby zdestabilizować rynek odbiorcy.
Elektrownia docelowo będzie składać się z dwóch reaktorów WWER – 1200 o mocy 1200 każdy, z czego pierwszy już działa. Głównym wykonawcą jest Atomstroyexpor, który należy do rosyjskiego koncernu Roastom. Również to firma im podległa TVEL ma dostarczać paliwo jądrowe.
Putin ratyfikował protokół w sprawie podwyżki. Nie tylko dokonano przesunięcia terminów, dodatkowo zastrzegł, że spłata ma być dokonana wyłącznie w rublach.
Neftegaz.ru / Marcin Karwowski