icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kuffel: Unijna reforma rynku energii jest ślepa na wyzwania integracji OZE

– Bez szeroko zakrojonych inwestycji państw członkowskich w system sieciowy – przede wszystkim modernizacji istniejących sieci, aby były bardziej elastyczne i responsywne – inwestycje w OZE nie będą miały sensu, bo dodatkowa energia nie będzie mogła być przetransportowana poza teren bliski elektrowni – pisze Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl, w kontekście reformy rynku energii Unii Europejskiej.

Europejski rynek energii elektrycznej został wystawiony na próbę w czasie pandemii a później podczas kryzysu wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę. Była to próba, której niestety nie zdał. Z dnia na dzień stało się jasne, że obecny system nie jest przygotowany na nagłe odcięcie dostaw gazu a proces zielonej transformacji nie jest zbyt rozwinięty, aby zastąpić paliwa kopalne w miksie energetycznym.

W połowie marca 2023 roku Komisja Europejska, po trwającej trzy tygodnie konsultacji społecznej, opublikowała propozycję reformy unijnego rynku energii elektrycznej. Jak podkreśla Komisja, przez ostatnie dwadzieścia lat europejski rynek energii spełniał swoją funkcję, do której należało zapewnienie bezpieczeństwa dostawy energii, stymulacja procesu dekarbonizacji oraz umożliwienie konsumentom czerpania korzyści ekonomicznych z jednolitego rynku energii połączeniu rynków krajowych. Niestety, system ten został wystawiony na próbę, najpierw w czasie pandemii a później podczas kryzysu wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę; była to próba, której rynek niestety nie zdał. Z dnia na dzień stało się jasne, że obecny system nie jest przygotowany na nagłe odcięcie dostaw gazu a proces „zielonej transformacji” nie jest zbyt rozwinięty, aby zastąpić paliwa kopalne w miksie produkcyjnym.

Zaproponowana reforma ma na celu analizę dotychczasowych problemów i sposobów ich rozwiązania, a jej wprowadzenie zainicjuje zmiany w kilku aktach prawnych UE – w szczególności w rozporządzeniu w sprawie energii elektrycznej (the Electricity Regulation), dyrektywie w sprawie energii elektrycznej (the Electricity Directive) oraz w rozporządzeniu REMIT.

Reforma obejmuje trzy filary:

– Działania mające na celu ochronę konsumentów przed niestabilnymi cenami energii;
– Zwiększenie stabilności i przewidywalności kosztów energii, przyczyniając się tym samym do konkurencyjności gospodarki UE;
– Pobudzanie inwestycji w odnawialne źródła energii.

Jednym z najważniejszych elementów reformy jest aktualizacja ram prawnych w taki sposób, aby państwa członkowskie miały do swojej dyspozycji instrumenty pozwalające na skuteczniejszą ochronę tzw. „wrażliwych konsumentów”. Jednym z proponowanych mechanizmów jest rozszerzenie oferty regulowanych cen detalicznych również na gospodarstwa domowe i MŚP (co jest krokiem „wstecz” względem liberalizacji rynku, ale pozwoli klientom na większą stabilność cenową). Ponadto, zmieniane są również przepisy dotyczące współdzieleni OZE, co pozwoli konsumentom na łatwiejszy (i tańszy) dostęp do energii odnawialnej. Konsumenci będą mogli inwestować w parki wiatrowe lub fotowoltaiczne i sprzedawać nadwyżki energii sąsiadom, a nie tylko dostawcy energii w danym kraju.

Reforma nie „ułatwia życia” wyłącznie gospodarstwom domowym. W 2022 roku, wiele firm musiało zmierzyć się z konsekwencjami bardzo wysokich – i przede wszystkim nieprzewidywalnych – cen energii. Aby zwiększyć konkurencyjność przemysłu UE i zmniejszyć jego narażenie na niestabilne ceny, Komisja proponuje ułatwienie wdrażania bardziej stabilnych umów długoterminowych, takich jak umowy na zakup energii elektrycznej (PPA), za pośrednictwem których przedsiębiorstwa ustanawiają własne bezpośrednie dostawy energii i dzięki temu mogą czerpać korzyści z bardziej stabilnych cen produkcji energii odnawialnej i niekopalnej. Aby wyeliminować obecne bariery, takie jak ryzyko kredytowe nabywców, reforma zobowiązuje państwa członkowskie do zapewnienia dostępności gwarancji rynkowych dla umów PPA.

Aby zapewnić producentom energii stabilność dochodów i chronić przemysł przed wahaniami cen, wszelkie wsparcie publiczne nowych inwestycji w projekty będzie musiało mieć formę „kontraktów różnicowych” (CfD: Contract for Difference). Ponadto, reforma ma na celu zwiększenie płynności rynków kontraktów długoterminowych blokujących przyszłe ceny, tzw. „kontraktów forward”. Taka zmiana teoretycznie umożliwi większej liczbie dostawców i konsumentów ochronę przed nadmiernymi wahaniami cen. Nie jest to jednak jedyny mechanizm, który ma na celu zwiększyć przewidywalność cenową. Według reformy, operatorzy systemu będą zmuszeni do bardziej skrupulatnego notyfikowania rynku na temat ograniczeń dostaw oraz handel bardziej zbliżony do czasu dostawy.

Zanim reforma zostanie wprowadzona w życie, będzie musiała zostać przedyskutowana i uzgodniona przez Parlament Europejski i Radę, co w praktyce powinno oznaczać zamknięcie prac do końca 2023 roku.

Przemyślenia na temat reformy ? Z pewnością pierwszym i najważniejszym punktem jest podjęcie dyskusji samej w sobie. Fakt, że Parlament Europejski zdał sobie sprawę, że obecny system nie jest adekwatny do dzisiejszych wymagań rynku jest pierwszym i największym krokiem naprzód. Niemniej jednak mam wrażenie, że celem reformy jest faktycznie „rozwiązywanie problemów które są tu i teraz”, a nie zrównoważony rozwój (a w zasadzie ewolucja) rynków energii.

Przykładowo: dobrze, że KE zdała sobie sprawę, iż wielu konsumentów nie miało dostępu do OZE z prawnego (trudne procedury) i ekonomicznego (wysokie koszty) punktu widzenia; wprowadzenie prostszych procedur rejestracji i korzystania z energii wyprodukowanej z odnawialnych źródeł (odnośnik do dzielenia się energią wyprodukowaną w sąsiedzctwie) z pewnością pozwoli pewnej grupie klientów na wzięcie pod uwagę instalacji OZE „na swoim podwórku”. Jednocześnie wątpię aby te zmiany rozwiązały problemy tzw. „konsumentów wrażliwych”, którzy mają problemy z płatnościami.

Następny punkt, który dał mi wiele do myślenia jest metodologia, czy też podejście do reformy samej w sobie. Propozycja reformy skupia się na kliencie końcowym (czyżby był to chwyt marketingowy mający na celu uśpienie ogólnego niezadowolenia społecznego w związku z cenami prądu?) podczas gdy, z mojej perspektywy, rozwiązania problemu stabilności cen należy szukać w produkcji/dystrybucji.

Jeśli pomyślimy o obecnym miksie energetycznym, zdamy sobie sprawę, że większość państw w Europie w dalszym ciągu opiera swoją produkcję energii na paliwach kopalnych. Propozycja reformy mówi o promocji umów długoterminowych typu PPA (które z pewnością zapewnią inwestorom większe bezpieczeństwo inwestycyjne), ale nie wspomina o sieci transportowej. Bez szeroko zakrojonych inwestycji państw członkowskich w system sieciowy – przede wszystkim modernizacji istniejących sieci, aby były bardziej elastyczne i responsywne – inwestycje w OZE nie będą miały sensu, bo dodatkowa energia nie będzie mogła być przetransportowana poza teren bliski elektrowni. To samo dotyczy połączeń międzyregionalnych; jak wiemy, wiele obszarów, na których wytwarza się OZE, boryka się z przeciążeniem, co przekłada się na marnowanie energii, której nie można przetransportować. Tekst reformy zauważa problem przestarzałych sieci, ale nie cytuje sposobu na jego rozwiązanie.

Moja ostatnia obserwacja to brak spójności w propozycji dotyczącym handlu samego w sobie. Jeżeli będziemy chcieli zwiększyć płynność na rynku produktów długoterminowych to naturalną konsekwencją tej zmiany będzie zmniejszenie obrotów na rynkach krótkoterminowych. Nie jest możliwe aby – biorąc pod uwagę sprzedawane wolumeny – po obu stronach było więcej tranzakcji, chyba, że będą one bardziej rozproszone (tzn. o mniejszym wolumenie). Komisja opisuje integrację obu rynków w następujący sposób: „Rynki krótkoterminowe należy uzupełnić o instrumenty stymulujące długoterminowe sygnały cenowe, takie jak te wskazane w (…) konsultacji Komisji, w szczególności umowy zakupu energii („PPA”), kontrakty różnicowe i wzmocnione rynki terminowe. Powinna zostać przyjęta właściwa równowaga między różnymi narzędziami rynkowymi. Niemniej jednak nie powinno być obowiązkowych schematów i należy zachować swobodę wyboru odpowiednich umów”. To właśnie ta „równowaga” jest elementem nad którym się zastanawiam – to zgrabnie napisane zdanie, które w zasadzie nie definiuje niczego, oprócz tego, że oba rynki powinny nadal równorzędnie funkcjonować. Podejrzewam, że KE chciałaby, aby obrót krótkoterminowy ograniczał się tylko do rynku bilansującego, jako wypadkowa dokładniejszego prognozowania produkcji i sprzedaży długoterminowej, korygującego błędne kalkulacje.

Niemniej jednak, z mojego punktu widzenia, nie da się rozwinąć obu typu produktów rynkowych w tym samym czasie, bez jego fragmentacji. Obawiam się, że zaproponowane zmiany – mimo, że mogą okazać się trafne długoterminowo – będą nas wiele kosztować w najbliższym czasie, zarówno z powodów ekonomicznych, jak również po prostu zamieszania rynkowego.

Kuffel: Ujemne ceny energii mogą być bardzo drogie

– Bez szeroko zakrojonych inwestycji państw członkowskich w system sieciowy – przede wszystkim modernizacji istniejących sieci, aby były bardziej elastyczne i responsywne – inwestycje w OZE nie będą miały sensu, bo dodatkowa energia nie będzie mogła być przetransportowana poza teren bliski elektrowni – pisze Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl, w kontekście reformy rynku energii Unii Europejskiej.

Europejski rynek energii elektrycznej został wystawiony na próbę w czasie pandemii a później podczas kryzysu wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę. Była to próba, której niestety nie zdał. Z dnia na dzień stało się jasne, że obecny system nie jest przygotowany na nagłe odcięcie dostaw gazu a proces zielonej transformacji nie jest zbyt rozwinięty, aby zastąpić paliwa kopalne w miksie energetycznym.

W połowie marca 2023 roku Komisja Europejska, po trwającej trzy tygodnie konsultacji społecznej, opublikowała propozycję reformy unijnego rynku energii elektrycznej. Jak podkreśla Komisja, przez ostatnie dwadzieścia lat europejski rynek energii spełniał swoją funkcję, do której należało zapewnienie bezpieczeństwa dostawy energii, stymulacja procesu dekarbonizacji oraz umożliwienie konsumentom czerpania korzyści ekonomicznych z jednolitego rynku energii połączeniu rynków krajowych. Niestety, system ten został wystawiony na próbę, najpierw w czasie pandemii a później podczas kryzysu wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę; była to próba, której rynek niestety nie zdał. Z dnia na dzień stało się jasne, że obecny system nie jest przygotowany na nagłe odcięcie dostaw gazu a proces „zielonej transformacji” nie jest zbyt rozwinięty, aby zastąpić paliwa kopalne w miksie produkcyjnym.

Zaproponowana reforma ma na celu analizę dotychczasowych problemów i sposobów ich rozwiązania, a jej wprowadzenie zainicjuje zmiany w kilku aktach prawnych UE – w szczególności w rozporządzeniu w sprawie energii elektrycznej (the Electricity Regulation), dyrektywie w sprawie energii elektrycznej (the Electricity Directive) oraz w rozporządzeniu REMIT.

Reforma obejmuje trzy filary:

– Działania mające na celu ochronę konsumentów przed niestabilnymi cenami energii;
– Zwiększenie stabilności i przewidywalności kosztów energii, przyczyniając się tym samym do konkurencyjności gospodarki UE;
– Pobudzanie inwestycji w odnawialne źródła energii.

Jednym z najważniejszych elementów reformy jest aktualizacja ram prawnych w taki sposób, aby państwa członkowskie miały do swojej dyspozycji instrumenty pozwalające na skuteczniejszą ochronę tzw. „wrażliwych konsumentów”. Jednym z proponowanych mechanizmów jest rozszerzenie oferty regulowanych cen detalicznych również na gospodarstwa domowe i MŚP (co jest krokiem „wstecz” względem liberalizacji rynku, ale pozwoli klientom na większą stabilność cenową). Ponadto, zmieniane są również przepisy dotyczące współdzieleni OZE, co pozwoli konsumentom na łatwiejszy (i tańszy) dostęp do energii odnawialnej. Konsumenci będą mogli inwestować w parki wiatrowe lub fotowoltaiczne i sprzedawać nadwyżki energii sąsiadom, a nie tylko dostawcy energii w danym kraju.

Reforma nie „ułatwia życia” wyłącznie gospodarstwom domowym. W 2022 roku, wiele firm musiało zmierzyć się z konsekwencjami bardzo wysokich – i przede wszystkim nieprzewidywalnych – cen energii. Aby zwiększyć konkurencyjność przemysłu UE i zmniejszyć jego narażenie na niestabilne ceny, Komisja proponuje ułatwienie wdrażania bardziej stabilnych umów długoterminowych, takich jak umowy na zakup energii elektrycznej (PPA), za pośrednictwem których przedsiębiorstwa ustanawiają własne bezpośrednie dostawy energii i dzięki temu mogą czerpać korzyści z bardziej stabilnych cen produkcji energii odnawialnej i niekopalnej. Aby wyeliminować obecne bariery, takie jak ryzyko kredytowe nabywców, reforma zobowiązuje państwa członkowskie do zapewnienia dostępności gwarancji rynkowych dla umów PPA.

Aby zapewnić producentom energii stabilność dochodów i chronić przemysł przed wahaniami cen, wszelkie wsparcie publiczne nowych inwestycji w projekty będzie musiało mieć formę „kontraktów różnicowych” (CfD: Contract for Difference). Ponadto, reforma ma na celu zwiększenie płynności rynków kontraktów długoterminowych blokujących przyszłe ceny, tzw. „kontraktów forward”. Taka zmiana teoretycznie umożliwi większej liczbie dostawców i konsumentów ochronę przed nadmiernymi wahaniami cen. Nie jest to jednak jedyny mechanizm, który ma na celu zwiększyć przewidywalność cenową. Według reformy, operatorzy systemu będą zmuszeni do bardziej skrupulatnego notyfikowania rynku na temat ograniczeń dostaw oraz handel bardziej zbliżony do czasu dostawy.

Zanim reforma zostanie wprowadzona w życie, będzie musiała zostać przedyskutowana i uzgodniona przez Parlament Europejski i Radę, co w praktyce powinno oznaczać zamknięcie prac do końca 2023 roku.

Przemyślenia na temat reformy ? Z pewnością pierwszym i najważniejszym punktem jest podjęcie dyskusji samej w sobie. Fakt, że Parlament Europejski zdał sobie sprawę, że obecny system nie jest adekwatny do dzisiejszych wymagań rynku jest pierwszym i największym krokiem naprzód. Niemniej jednak mam wrażenie, że celem reformy jest faktycznie „rozwiązywanie problemów które są tu i teraz”, a nie zrównoważony rozwój (a w zasadzie ewolucja) rynków energii.

Przykładowo: dobrze, że KE zdała sobie sprawę, iż wielu konsumentów nie miało dostępu do OZE z prawnego (trudne procedury) i ekonomicznego (wysokie koszty) punktu widzenia; wprowadzenie prostszych procedur rejestracji i korzystania z energii wyprodukowanej z odnawialnych źródeł (odnośnik do dzielenia się energią wyprodukowaną w sąsiedzctwie) z pewnością pozwoli pewnej grupie klientów na wzięcie pod uwagę instalacji OZE „na swoim podwórku”. Jednocześnie wątpię aby te zmiany rozwiązały problemy tzw. „konsumentów wrażliwych”, którzy mają problemy z płatnościami.

Następny punkt, który dał mi wiele do myślenia jest metodologia, czy też podejście do reformy samej w sobie. Propozycja reformy skupia się na kliencie końcowym (czyżby był to chwyt marketingowy mający na celu uśpienie ogólnego niezadowolenia społecznego w związku z cenami prądu?) podczas gdy, z mojej perspektywy, rozwiązania problemu stabilności cen należy szukać w produkcji/dystrybucji.

Jeśli pomyślimy o obecnym miksie energetycznym, zdamy sobie sprawę, że większość państw w Europie w dalszym ciągu opiera swoją produkcję energii na paliwach kopalnych. Propozycja reformy mówi o promocji umów długoterminowych typu PPA (które z pewnością zapewnią inwestorom większe bezpieczeństwo inwestycyjne), ale nie wspomina o sieci transportowej. Bez szeroko zakrojonych inwestycji państw członkowskich w system sieciowy – przede wszystkim modernizacji istniejących sieci, aby były bardziej elastyczne i responsywne – inwestycje w OZE nie będą miały sensu, bo dodatkowa energia nie będzie mogła być przetransportowana poza teren bliski elektrowni. To samo dotyczy połączeń międzyregionalnych; jak wiemy, wiele obszarów, na których wytwarza się OZE, boryka się z przeciążeniem, co przekłada się na marnowanie energii, której nie można przetransportować. Tekst reformy zauważa problem przestarzałych sieci, ale nie cytuje sposobu na jego rozwiązanie.

Moja ostatnia obserwacja to brak spójności w propozycji dotyczącym handlu samego w sobie. Jeżeli będziemy chcieli zwiększyć płynność na rynku produktów długoterminowych to naturalną konsekwencją tej zmiany będzie zmniejszenie obrotów na rynkach krótkoterminowych. Nie jest możliwe aby – biorąc pod uwagę sprzedawane wolumeny – po obu stronach było więcej tranzakcji, chyba, że będą one bardziej rozproszone (tzn. o mniejszym wolumenie). Komisja opisuje integrację obu rynków w następujący sposób: „Rynki krótkoterminowe należy uzupełnić o instrumenty stymulujące długoterminowe sygnały cenowe, takie jak te wskazane w (…) konsultacji Komisji, w szczególności umowy zakupu energii („PPA”), kontrakty różnicowe i wzmocnione rynki terminowe. Powinna zostać przyjęta właściwa równowaga między różnymi narzędziami rynkowymi. Niemniej jednak nie powinno być obowiązkowych schematów i należy zachować swobodę wyboru odpowiednich umów”. To właśnie ta „równowaga” jest elementem nad którym się zastanawiam – to zgrabnie napisane zdanie, które w zasadzie nie definiuje niczego, oprócz tego, że oba rynki powinny nadal równorzędnie funkcjonować. Podejrzewam, że KE chciałaby, aby obrót krótkoterminowy ograniczał się tylko do rynku bilansującego, jako wypadkowa dokładniejszego prognozowania produkcji i sprzedaży długoterminowej, korygującego błędne kalkulacje.

Niemniej jednak, z mojego punktu widzenia, nie da się rozwinąć obu typu produktów rynkowych w tym samym czasie, bez jego fragmentacji. Obawiam się, że zaproponowane zmiany – mimo, że mogą okazać się trafne długoterminowo – będą nas wiele kosztować w najbliższym czasie, zarówno z powodów ekonomicznych, jak również po prostu zamieszania rynkowego.

Kuffel: Ujemne ceny energii mogą być bardzo drogie

Najnowsze artykuły