LNG przegrywa z Gazpromem w Europie

30 lipca 2024, 07:30 Energetyka

– Import LNG w niektórych regionach Europy przeżywa poważny kryzys. Problem polega na polityce rosyjskiego Gazpromu, który praktycznie zalewa południowo-wschodnią Europę gazem ziemnym – pisze Aleksandra Fedorska w BiznesAlert.pl.

Dotychczasowa siedziba Gazpromu w Moskwie fot. Gazprom
Dotychczasowa siedziba Gazpromu w Moskwie fot. Gazprom

Gazoporty niemieckie odpowiadają zaledwie w 9-12 procentach za import gazu do Niemiec w skali roku. Między trzema niemieckimi gazoportami Wilhelmshaven, Brunsbüttel i Lubmin istnieją znaczące różnice o do ich wykorzystania. W szczególnie złej sytuacji w tym zestawieniu są Brunsbüttel i Lubmin. Na przyszłe lata brakuje rezerwacji mocy regazyfikacji, więc nie wiadomo, czy w ogóle znajdą odbiorców i dostawców LNG. W Niemczech funkcjonują już trzy pływające gazoporty i kolejne są w fazie budowy lub krótko przed uruchomieniem. Brak zbytu na LNG i jego niska konkurencyjność prowadzi do tego, że uruchomienie pojedynczych projektów jest wstrzymywane. Firma Deutsche Regas nadal wstrzymuje z niejasnych powodów uruchomienie swojego pływającego gazoportu w Mukran.

Nie tylko Niemcy, ale także Grecja chciała zostać hubem gazowym dla swojego regionu poprzez budowę nowych gazoportów. Zaplanowano aż pięć nowych obiektów FSRU, w których LNG dostarczane przez tankowce byłoby regazyfikowane, a następnie eksportowane do krajów sąsiednich za pośrednictwem gazociągów. Planowane terminale miały mieć zdolność przeładunkową wynoszącą 25 mld m sześc., co stanowi czterokrotność obecnego zapotrzebowania Grecji i miało zostać przeznaczone na eksport.

Niemiecka gazeta Handelsblatt uważa, że nader ambitne greckie plany od początku miały silne wsparcie polityczne ze strony USA. – Celem było uniezależnienie krajów Europy Południowo-Wschodniej od dostaw rosyjskiego gazu. USA chciały również otworzyć nowe rynki zbytu dla własnego LNG – podaje gazeta. Stany Zjednoczone nie były jednak w stanie w Europie przeprowadzić na tyle głębokich strukturalnych przemian, które by realnie prowadziły do uniezależnienia soję od konkurencyjnego gazu z Rosji.

Popyt na skroplony gaz ziemny załamał się drastycznie i to nie tylko w Niemczech ale także Grecji oraz nawet w Czechach, które od jesieni zeszłego roku kupują znów duże ilości z kierunku wschodniego zamiast LNG z holenderskiego gazoportu, które zakontraktowano na 3 mld m sześc.

Handelsblatt podaje, że Gazprom zalewa południowo-wschodnią Europę gazem ziemnym. Kraje te chętnie ten surowiec przyjmują, ponieważ rosyjski gaz rurociągowy jest tańszy niż LNG z USA, Algierii czy Kataru. Kraje jak Czechy oraz Grecja powróciły już pewien czas temu z powrotem do rosyjskiego gazu, który ma obecnie udziały rzędu 60 procent w tych krajach. Sytuacja w Austrii jest nadal dramatyczna. Mimo pustych słów o porzuceniu gazu z Rosji wypowiedzianych na wiatr przez austriackich polityków, kraj ten importował od 81 do 97 procent w pierwszych pięciu miesiącach tego roku z Rosji.

W tym roku Gazprom zwiększył eksport za pomocą gazociągów do krajów UE o 23 procent w pierwszym kwartale w porównaniu z rokiem poprzednim. Udział rosyjskiego gazu rurociągowego w imporcie do UE spadł do około 8 procent w 2023 roku. W przypadku gazu rurociągowego i LNG łącznie Rosja odpowiadała w 2023 za mniej niż 15 procent całkowitego importu gazu do UE. Rosja odbudowuje jednak swoją pozycje w 2024 roku. W czerwcu 2024 roku UE była największym importerem rosyjskiego LNG, kupując 54 procent całkowitego eksportu Rosji, a następnie Chiny (22 procent) i Japonia (18 procent).

Sytuacja, w której rosyjski gaz płynący przez gazociągi jest bardziej konkurencyjny od LNG może być jednak czasowo bardzo ograniczony, bo Ukraina deklaruje, że wraz z końcem 2024 po wygaśnięciu kontraktu tranzytowego nie wznowi tej umowy i rosyjski gaz nie będzie mógł płynąc przez jej terytorium. Nie można więc wykluczyć, że zalewanie Europy rosyjskim gazem jest prewencyjną reakcją Gazpromu i częścią pertraktacji z Ukrainą. Rosjanie mogą w ten sposób chcieć odwieść Europę od kontraktów na LNG i od budowy kolejnych gazoportów wskazując, że LNG jest paliwem drogim i mało opłacalnym. Szczególnie Słowacja, Austria i Mołdawia zaczynają naciskać na Ukrainę, aby ta nie wykluczała kategorycznie tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium. Po wygaśnięciu rosyjsko-ukraińskiej umowy tranzytowej jedynymi alternatywnymi szlakami dostaw rosyjskiego gazu dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej będą Turkish Stream i punkt wejścia Horgos między Serbią a Węgrami. Olbrzymie problemy zgłasza Austria, która uważa, że będzie musiała zwiększyć import z Niemiec przez punkt Oberkappel, który ma działać z maksymalną roczną przepustowością 8 mld m sześc. Jednak zdolności importowe w Oberkappel są za niskie. Gdyby cały rosyjski gaz płynący przez Ukrainę został wstrzymany, Austria musiałaby importować do 2,5 mld m sześc. z Włoch przez przejście Arnoldstein-Tarvisio. Czy Włochy będą mogły wesprzeć Austrię gazowo jest obecnie niewyjaśnione.

Niemcy opóźniają start pływającego terminalu LNG na Rugii