Jakóbik: Czy nastąpi poluzowanie porozumienia naftowego? (ANALIZA)

22 czerwca 2018, 07:33 Energetyka

Kartel naftowy OPEC jest podzielony w sprawie propozycji ograniczenia cięć w ramach porozumienia naftowego zgodnie z propozycją Arabii Saudyjskiej i Rosji. W Wiedniu ruszają rozmowy na ten temat. Jest szansa na ograniczony, krótki ruch, ale nie rewolucję – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Porozumienie naftowe zawarte w listopadzie 2016 roku zakładało redukcję wydobycia w krajach OPEC i jedenastu państwach spoza kartelu (Grupa OPEC+) o 1,8 mln baryłek dziennie. Układ miał obowiązywać przez rok. Został przedłużony do połowy 2018 roku, a potem do jego zakończenia. W dniach 22-23 sierpnia w Wiedniu odbędzie się szczyt OPEC, a potem posiedzenie grupy OPEC+ poświęcone propozycji luzowania porozumienia naftowego, czyli redukcji cięć i zwiększenia wydobycia w celu odpowiedzi na rosnące ceny ropy.

Jakóbik: Mecz o rynek ropy

Spór o porozumienie naftowe

Cięcia zapisane w porozumieniu naftowym to w sumie 1,8 mln baryłek. Faktyczne ograniczenie przez redukcję w Wenezueli to 2,7 mln baryłek. Powodem redukcji jest są też walki w Libii, które zdjęły z rynku prawie 400 tysięcy baryłek. Algieria, Irak, Iran, Wenezuela – nie chcą redukcji, bo ich potencjał do zwiększenia wydobycia jest ograniczony, co oznacza, że nie byłyby beneficjentami zmiany. Groziłaby im za to utrata udziałów rynkowych na korzyść państw zwiększających wydobycie. Arabia Saudyjska chce redukcji o 600-800 tysięcy baryłek – według Financial Times, albo 500 tysięcy baryłek – według Wall Street Journal. Tylko Arabia może szybko zwiększyć wydobycie. Saudyjczycy twierdzą, że są w stanie zwiększyć wydobycie o nawet 2,5 mln baryłek dziennie. Wobec tego wzrost o 500-800 tysięcy baryłek wydaje się realny.

Rosja chce redukcji o 1,5 mln baryłek. Jednakże Rosjanie mogą nie być w stanie szybko podnieść produkcji ropy. Jej potencjał to według S&P Global Platts jedynie 100-300 tysięcy baryłek dziennie w sześć miesięcy, bo tyle czasu zajęło jej redukowanie produkcji o tę ilość. Rosnieft może dodać 100 tysięcy, Gazprom – 34 tysiące. Jest tak, ponieważ w celu wykonania porozumienia naftowego Rosjanie ograniczyli ilość nowych odwiertów i wycofali się z kilku projektów, które miały się dopiero rozpocząć, np. Trebs i Titow. Według MAE strona rosyjska jest w stanie zwiększyć wydobycie o 155 tysięcy baryłek do końca roku. Goldman Sachs szacuje, że będzie w stanie dodać 500 tysięcy baryłek na dzień do końca roku.

Obecnie wydobycie ropy w Rosji notuje rekord prawie 11 mln baryłek dziennie (MAE). Czynnikiem długofalowym wpływającym na podaż ropy naftowej z Rosji są sankcje zachodnie, które obniżą wydobycie w 2020 roku. Według organizacji ACRA bez wsparcia rządowego Rosjanie nie będą wtedy w stanie zwiększać wydobycia na starych i nowych złożach. Wydobycie w 2018 roku ma wynieść 547 mln ton, z czego 24,3 mln mają pochodzić z nowych złóż. W 2019 roku ma wzrosnąć do 561,7 mln ton, w 2020 – do 570,6 mln ton, a w 2021 – do 576,5 mln ton.

Zdaniem prezesa Rosnieftu Igora Sieczina do 2025 roku na rynku będzie brakowało 700-750 mln ton ropy dziennie. Powodem ma być rosnące zapotrzebowanie i spadek wydobycia na starych złożach. Zdaniem Sieczina utrudnieniem rozwoju wydobycia jest „polityka unilateralnych sankcji, ograniczenia inwestycji i decyzje taryfowe”. Przestrzega on przed wojną handlową zagrażającą branży naftowej.

Stany Zjednoczone opowiadają się za podwyżką wydobycia na poziomie 1 mln baryłek dziennie. Iran sprzeciwia się i uważa, że „OPEC nie powinno przyjmować rozkazów od prezydenta Trumpa”. – OPEC nie powinno tańczyć do melodii granej przez prezydenta Trumpa. Nie jest częścią departamentu energii USA – powiedział Bijan Zanganeh, minister ropy Iranu. Zapowiedział, że opuści szczyt przed rozpoczęciem obrad w gronie OPEC+.

Według Międzynarodowej Agencji Energii USA notują rekord przerobu ropy naftowej sięgający 17,7 mln baryłek dziennie, co świadczy o dużym zapotrzebowaniu na surowiec. Tymczasem zapasy spadły w czerwcu o 5,9 mln do 426,53 mln baryłek.

Region największego wydobycia ropy łupkowej w USA będzie musiał zaś ograniczyć produkcję ze względu na niedobór ropociągów odprowadzających surowiec na rynek – ostrzega Scott Sheffield, prezes Pioneer Natural Resources. Jego zdaniem w ciągu 3-4 miesięcy zostanie wykorzystana pełna przepustowość tamtejszych rurociągów, co zmusi wydobywców do odstawiania wiertni, z których ropa nie będzie mogła dotrzeć do klientów. Wydobycie w zagłębiu permskim sięga obecnie 3,3 mln baryłek dziennie. Totalna przepustowość ropociągów to 3,6 mln baryłek na dobę. USA wydobywają prawie 10,5 mln baryłek dziennie. Sheffield wróży cenę mieszanki WTI w wysokości 25 dolarów za baryłkę w hubie Cushing przez nadpodaż. Może to być przesłanka za zwiększaniem eksportu w celu zdjęcia nadwyżki z rynku. Nowe ropociągi mają powstać najszybciej w 2019 roku.

Goldman Sachs przewiduje w nadchodzących miesiącach wzrost cen ropy powyżej 80 dolarów. Spodziewa się spadku zapasów i wyższej ceny ropy w drugim kwartale 2018 roku.

To wszystko oznacza, że największym beneficjentem luzowania porozumienia naftowego byłaby Arabia Saudyjska, która zyskałaby udziały rynkowe dzięki szybkiemu wzrostowi wydobycia. Możliwości Rosji są ograniczone, ale będzie ona popierać zwiększenie wydobycia ze względu na chęć ograniczenia potencjału rewolucji łupkowej w USA.

Spieszmy się powoli

Przeciwnicy przewidują, że nie uda się osiągnąć porozumienia. Tymczasem do przyjęcia zmian w porozumieniu naftowym w OPEC potrzebna jest jednomyślna zgoda. Aby uspokoić obawy Iranu, luzowanie porozumienia naftowego będzie musiało być stopniowe i dawać ulgi Teheranowi, Caracas i innym członkom OPEC, którzy mogą mieć trudności ze zwiększeniem wydobycia. Samo luzowanie musi zatem uwzględniać mały wolumen i krótki okres obowiązywania przed rewizją. Cały układ może zostać także wydłużony, aby dać gwarancję, że porozumienie naftowe pozwoli cofnąć efekt ewentualnego luzowania, gdyby ropa staniała niżej od oczekiwań sygnatariuszy. Źródło agencji TASS podaje, że udziałowcy porozumienia opowiedzieli się także za przedłużeniem układu poza 2018 rok, do którego – póki co – ma obowiązywać na obecnych warunkach.

Goldman Sachs utrzymuje, że OPEC+ może zwiększyć wydobycie o 1,3 mln baryłek dziennie w ciągu roku. Kuwejt i Oman opowiadają się za stopniowym luzowaniem porozumienia naftowego w celu uniknięcia nagłego spadku cen ropy. Pierre Andurand, menadżer funduszy hedgingowych ostrzega, że jeśli OPEC+ zdecyduje się jednorazowo na duże luzowanie porozumienia naftowego, nie będzie miało potem narzędzi obniżki ceny, jeżeli wzrośnie zapotrzebowanie i zaabsorbuje podwyżkę wydobycia. „Nie należy wystrzeliwać wszystkich naboi za jednym razem” – mówi. Jego zdaniem rynek czeka kilkuletni okres niedoboru ropy.

Układ albo wojna cenowa?

Być może jednak dojdzie do przełomu. Według niektórych źródeł Iran zgodził się na ograniczone luzowanie porozumienia naftowego. Z kolei Arabia Saudyjska i Rosja zgodziły się na bezterminowe przedłużenie porozumienia naftowego, jako narzędzia regulacji cen ropy na świecie. Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak poinformował dziennikarzy, że komisja monitorująca OPEC+ zarekomendowała podwyżkę wydobycia ropy w ramach porozumienia naftowego o milion baryłek dziennie. Saudyjski minister al-Falih przestrzegł, że wspomniany milion to kwota nominalna ustosunkowana do poziomu z października 2016 roku zapisanego w układzie jako punkt odniesienia, a realne cięcia będą inne. Tymczasem minister ropy Iranu Bijan Zanganeh powiedział po spotkaniu, że „nie było dobre”, powstrzymując się od dalszych komentarzy. Opuścił je jednak przed zakończeniem rozmów. Z kolei minister ropy Iraku Jabbar Al-Luaibi proponował opóźnienie luzowania porozumienia naftowego o trzy miesiące, ale jego propozycja nie została przyjęta. Negocjatorów czekają zatem trudne dwa dni obrad.

Faktem jest, że Arabia i Rosja stawiają pozostałe kraje naftowe pod ścianą. Niezależnie od rozmów OPEC+ już teraz zwiększają wydobycie. Rosja osiągnęła czternastomiesięczny rekord wydobycia na poziomie 11,09 mln baryłek. Arabia Saudyjska zwiększyła je do 12,5 mln baryłek dziennie. Te potęgi wybrały zwiększenie przychodów i walkę o udziały rynkowe kosztem stabilizacji budżetów, które dzięki droższej ropie radzą sobie już lepiej. Chcą zwalczyć rosnącą konkurencję ze strony USA.

Do tej pory Arabia chciała maksymalizować cenę ropy, aby zyskać jak najwięcej na prywatyzacji Saudi Aramco zaplanowanej na 2019 rok. Teraz sugeruje, że być może operacja się opóźni.– Terminarz nie jest najważniejszy dla rządu Arabii – przyznał w Wiedniu minister energii Khalid alr-Falih. Mimo to kontynuuje przygotowania giełdy Tadawul na wejście akcji Aramco. Został jej przyznany status rynku wschodzącego, co jest kolejnym krokiem zwiększającym wiarygodność operacji.

Specjalne warunki dla Iranu?

Należy zatem liczyć się z możliwością, że w razie braku porozumienia OPEC+ te dwa kraje będą luzować układ na własną rękę, co będzie dla ich rywali z OPEC mniej korzystne niż skoordynowane działanie, które daje nadzieję na ulgi dla słabszych graczy. Być może ze strachu przed nową wojną cenową kraje OPEC+ ugną się przed propozycją dwóch największych sygnatariuszy. Szansą na porozumienie byłby specjalne warunki zaproponowane w pierwszej kolejności Iranowi. Bliżej niesprecyzowane ulgi bądź gwarancje mogłyby go ochronić przed negatywnymi skutkami wzrostu wydobycia u konkurencji. Iran domagał się dotąd takich gwarancji od krajów-importerów w Unii Europejskiej jako warunku dalszych rozmów o porozumieniu nuklearnym. Paradoksem jest, że USA domagające się luzowania porozumienia naftowego są główną przyczyną oporu Teheranu przed rewizją układu. W oczekiwaniu na wynik rozmów drożała ropa naftowa. Brent zyskał 1,4 procent i kosztował 74,07 dolarów, a WTI – odpowiednio 1,3 procent i 66,38 dolarów. Spotkanie w Wiedniu potrwa dwa dni.

Jakóbik: Luzowanie porozumienia naftowego. Powrót wojny cenowej?