Maćkowiak-Pandera: Pakiet zimowy? Bez paniki (ROZMOWA)

17 maja 2017, 07:31 Energetyka

 Joanna Maćkowiak-Pandera z Forum Energii przekonuje, że nowe regulacje unijne proponowane w pakiecie zimowym mogą być dla Polski szansą. Znajdują się one w ogniu krytyki polskiego rządu.

BiznesAlert.pl: Transformacja i bezpieczeństwo energetyczne jako kluczowe kwestie mające wynikać z Pakietu Zimowego dla Polski, czy mogą być postrzegane jako możliwości, a nie jak zagrożenia? 

Joanna Maćkowiak-Pandera: Pakiet Zimowy to propozycja reform, które są w Europie potrzebne i długo oczekiwane. Większość regulacji powinna być wprowadzona, aby naprawić rynek energii, który nie działa dobrze. Nie daje impulsów w nowe moce i nie odzwierciedla zarówno podaży i popytu na energię elektryczną – nie tylko w Polsce. Z pozytywnych dla nas aspektów pakietu można wymienić stopniowe zwiększanie roli i znaczenia konsumenta między innymi przez mechanizm tzw. DSR, czy odpowiedzi popytu.

Mechanizm już teraz rozwija się w Polsce, dlatego rozwiązania stosowane u nas mogłyby stać się nawet inspiracją dla innych krajów. Istotna jest również lepsza koordynacja współpracy regionalnej na rynku energii elektrycznej (oraz gazu) – w kontekście budowy jednolitego rynku energii kluczowe jest wprowadzanie jednolitych zasad wynagradzania mocy i opracowanie wspólnych reguł zarządzania ryzykiem wystąpienia niedoborów w całej Unii Europejskiej.

Kolejne tematy – ważne i potrzebne w Polsce – to większa elastyczność (cenowa i techniczna) w systemie energetycznym. Pakiet Zimowy przygotowuje systemy na nowe trendy w energetyce: digitalizację i coraz większy udział zmiennych OZE – aby nie stracić kontroli nad zmieniającą się energetyką, konieczne są zmiany regulacyjne.

Ograniczenie emisyjności do 550 g/kWh w mechanizmie mocy, o którym tyle się dyskutuje, ma mniejsze znaczenie z wielu względów. W obecnej sytuacji sektora energetycznego, wobec potrzeby dywersyfikacji źródeł wytwarzania i posiadania mniejszych i bardziej elastycznych jednostek, trudno sobie wyobrazić wielki plan wsparcia budowy jednostek węglowych, za który miałby zapłacić Kowalski. Zwłaszcza wobec dyskusji o przyszłości polskiego górnictwa.

Decydentom trudno jest określić kierunek rozwoju energetyki, więc na wszelki wypadek chcą zostawić wszystkie opcje otwarte, ale w tej sytuacji uciekają nam dużo ważniejsze tematy – jak na przykład nowy podział stref cenowych. To właśnie o tym w kontekście pakietu zimowego dyskutuje się np. w Czechach, w Niemczech i we Francji. Nowy układ stref i metodyka ich wyznaczania będą miały wpływ na konkurencyjność krajowych (obecnie) rynków energii elektrycznej. Uważam, że to głównie temu tematowi powinniśmy poświęcić naszą uwagę w negocjacjach.

Czy narzucenie pewnych rozwiązań wpłynie pozytywnie na nasz wewnętrzny rynek energii? 

Bez równych zasad funkcjonowania międzynarodowych producentów na rynku będziemy napotykali przeszkody w tworzeniu jednolitego rynku energii. Wspólny europejski i sprawnie działający rynek energii powinien być priorytetem, ponieważ tylko w ten sposób można zapewnić niskie ceny energii elektrycznej w dłuższej perspektywie i atrakcyjne warunki dla przemysłu.

Istotna również jest lepsza koordynacja systemów wsparcia dlatego kilka lat temu rozpoczęto wdrażanie systemu aukcyjnego dla OZE. Poziom systemów wsparcia typu „premium” był określany na poziomie krajowym, co na połączonych rynkach energii elektrycznej powodowało nieuczciwą konkurencję i zaburzenia funkcjonowania rynku. Po przeglądzie mechanizmów mocowych (w tzw. sector inquiry) okazało się, że w Europie funkcjonuje ponad 20 systemów wsparcia i ich liczba przybywa w zależności od sił lokalnych lobby. Dlatego Komisja Europejska konsekwentnie, ale szczerze mówiąc na razie z umiarkowanym skutkiem, podejmuje próby wprowadzenia jednolitych zasad wsparcia budowy mocy dla wytwórców. Jeżeli nie uda ich się wprowadzić, będzie można zapomnieć o jednolitym rynku energii elektrycznej. Poza tym bogatsze kraje – abstrahując od zapotrzebowania – mogłyby zacząć budować na potęgę u siebie duże ilości mocy – ponieważ w połączonym rynku energii zostaną „centrum energetycznym” zasilającym kraje sąsiednie.

Uważam, że ważną regulacją Pakietu jest również wspólne zarządzanie ryzykiem wystąpienia niedoborów (tzw. risk prepardness). To jest w praktyce znalezienie odpowiedzi na pytanie, co jeśli np. w jednym kraju nastąpi kryzys energetyczny, atak terrorystyczny – nagle zabraknie mocy. Zgodnie z tymi regułami będzie można opracować plan działań i określić procedury – wspólnie z innymi krajami. To działanie może znacząco zwiększyć bezpieczeństwo dostaw na jednolitym rynku. Temat bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej był wielokrotnie podnoszony przez Polskę, więc warto ukształtować ten mechanizm tak, aby odpowiadał naszym potrzebom.

Tym, co naszym zdaniem nie uda się Komisji w pełni przeforsować, jest przeniesienie kompetencji  operatora systemu na poziom regionalny – na to większość europejskich operatorów się nie zgadza.

OZE dla Polaków jest trudno dostępne i często niezrozumiałe, narracja wokół Pakietu Zimowego wiedzę na temat energii, energetyki jeszcze dodatkowo wypacza, czy i jak można edukować konsumentów, wykorzystując jako pretekst Pakiet Zimowy?

Pakiet zimowy pokazuje jak bardzo zmieniła się energetyka. W przeszłości pasywny odbiorca energii, który miał więcej obowiązków niż praw, teraz będzie mógł się stać aktywnym graczem. Jak pisaliśmy w naszych analizach, dzięki nowym taryfom konsument mógłby wspierać bezpieczeństwo systemu energetycznego, przez aplikacje sterować zdalnie swoimi urządzeniami, oszczędzać, a przy tym nie ograniczyć pobór energii elektrycznej, gdy w danym momencie jest mniej prądu. Na bieżąco będzie mógł nawet na bieżąco śledzić zużycie energii elektrycznej. O tym właśnie mówi Pakiet Zimowy.

W Pakiecie znajduje się też szereg korzystnych rozwiązań dla prosumentów. Dostępność zielonych technologii dla prosumentów, zwykłych ludzi, bardzo szybko się zwiększa, niezależnie od regulacji. Jeszcze nie skończono komentować nowej oferty PV Ikei, a już pojawiła się wiadomość, że Tesla rozpoczyna sprzedaż dachówek solarnych. Jak na każdym rynku, konsumentów trzeba przekonywać przede wszystkim korzyściami, najlepiej finansowymi, bezpośrednimi i nie odsuniętymi w czasie. Silniej zadziała argument niższych cen prądu czy ogrzewania. Trudniej przekonywać – nie tylko konsumentów, także polityków – że OZE może przyczynić się do zmniejszania emisji, czyli ratować zdrowie, czy uniezależnić nas od importu paliw, w tym rosyjskiego węgla. Z perspektywy Kowalskiego i Kowalskiej to są bardziej skomplikowane zjawiska od oszczędności w kieszeni.

Chociaż problem smogu z pewnością będzie coraz gorętszy. Nie wszyscy decydenci zdają się dobrze odczytywać nastroje w tej sprawie. Ten temat wkrótce wróci i nawet jeśli energetyka systemowa ma niewielki udział w powstawaniu smogu, to temat będzie na nią promieniował – przez potrzebę budowy jednostek kogeneracyjnych, modernizację sieci przesyłowych oraz np. nowe oferty dla klientów indywidualnych na ogrzewanie energią elektryczną.

Rozmawiała Agata Rzędowska