– Wyniki finansowe za ubiegły rok nie napawają optymizmem tych producentów miedzi, którzy mają wysokie koszty jej pozyskiwania. Przykładem tego stanu jest sytuacja w największej naszej górniczej firmie, jaką jest KGHM Polska Miedź – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.
- Wydawałoby się doskonałe wyniki produkcyjne KGHM, paradoksalnie przyniosły firmie straty finansowe na poziomie 3,7 mld zł.
- Sytuacja dotknęła wszystkich producentów miedzi na całym świecie. Jedynie jej skutki są zróżnicowane.
- Na temat globalnej sytuacji na rynku miedzi padły wypowiedzi największych korporacji handlowych i wydobywczych na świecie, którzy podnieśli podobne zastrzeżenia do opłacalnej produkcji tego metalu.
Wyniki finansowe za ubiegły rok nie napawają optymizmem producentów miedzi, którzy mają wysokie koszty jej pozyskiwania. Przykładem tego stanu jest sytuacja w największej naszej górniczej firmie, jaką jest KGHM Polska Miedź. Koncern ten w 2023 roku zrealizował i przekroczył zakładane na ten rok wolumeny produkcji we wszystkich głównych liniach produkcyjnych, tj.: miedź w koncentracie 395,4 tys. t w porównaniu do 390 tys. t w planie produkcji, srebro w koncentracie 1319,9 t w porównaniu do 1261 t w planie produkcji, miedź elektrolityczną 592,4 tys. t w porównaniu do 582 tys. t w planie produkcji, w tym także ze wsadów własnych (385,5 tys. i tyleż 385 tys. t planowanych), rekordowe ilości srebra metalicznego 1403,3 t w porównaniu do 1301 t w planie produkcji.
Te wydawałoby się doskonałe wyniki produkcyjne, paradoksalnie przyniosły firmie straty finansowe na poziomie 3,7 mld zł. Ogólnie kwituje się to stwierdzeniem, że wpływ na taki wynik miały m.in. rosnące koszty działalności. O szczegółach tych kosztów niewiele wiadomo, choć wydaje się, że w stosunku do rok wcześniejszej oceny, kiedy odnotowano zysk 4,77 mld, zł nic się nie zmieniło. Załoga jest ta sama, wzrost wynagrodzeń jest umiarkowany, a efekty produkcyjne są znacznie lepsze.
Nie odnotowano też żadnej niegospodarności, czy też wyprowadzenia kapitałów. Tym bardziej może być to niezrozumiałe, gdyż w ciągu minionego roku ceny miedzi wzrosły o 15 procent. Rzecz jednak w tym, że wzrost ten został odnotowany dopiero w czterech ostatnich miesiącach i zapewne przyniesie on odwrotny efekt finansowy w bieżącym roku.
Okazuje się, że sytuacja ta dotknęła wszystkich producentów miedzi na całym świecie. Jedynie jej skutki są zróżnicowane. Chodzi w nich o wzrost kosztów wydobycia rudy miedzi i pozyskania z niej metalu w hutach, gdzie głównym składnikiem kosztów jest energia. Minionego roku ceny energii osiągnęły rekordowe wielkości na całym globie, średnio blisko 10 razy były one większe od podstawy, jaką był 2016 rok. Tymczasem ceny miedzi były na stałym poziomie blisko 8500 dolarów za tonę. I to jest podstawowa przyczyna ujemnego wyniku finansowego KGHM, który praktycznie zdarzył się po raz pierwszy. Zaznaczony już w tym roku blisko 50-procentowy globalny spadek cen energii i wzrost cen miedzi, na pewno dla jej producentów przyniesie znaczące dochody.
Na temat globalnej sytuacji na rynku miedzi padły wypowiedzi największych korporacji handlowych i wydobywczych na świecie, którzy podnieśli podobne zastrzeżenia do opłacalnej produkcji tego metalu. Olivia Markham, która współzarządza funduszem BlackRock World Mining Fund, stwierdziła, że aby zachęcić do inwestycji na dużą skalę w nowe kopalnie, miedź musi osiągnąć poziom 12 tys. dolarów za tonę, co oznacza wzrost o 20 procent w stosunku do najwyższej wartości z tego tygodnia.
Stało się to, kiedy cena metalu osiągnęła najwyższy poziom od dwóch lat w pobliżu 10 tys. dolarów, ale powiedziała ona, że konieczne są dalsze wzrosty, aby zachęcić górników do podpisania projektów niezbędnych do uniknięcia poważnych deficytów podczas transformacji energetycznej. Podobne stanowisko zajął Robert Friedland, który jest jednym z największych współczesnych odkrywców i inwestorów najbardziej atrakcyjnych złóż rud miedzi na świecie. Twierdzi on, że ceny miedzi muszą niemal się podwoić, aby skłonić przedsiębiorstwa wydobywcze do budowy kosztownych kopalń w celu zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na materiały krytyczne, a prognozy cen miedzi na poziomie 9 tys. dolarów za tonę nie wystarczą, aby pobudzić branżę do podjęcia ryzyka budowy ogromnych, kapitałochłonnych kopalń, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej. Jego zdaniem prawdopodobnie będziemy potrzebować około 15 tys. dolarów za tonę, co będzie na stabilnym poziomie przez długi okres czasu, zanim przemysł będzie mógł naprawdę przygotować się i zbudować te gigantyczne kopalnie.