Małek: Energia może zdrożeć nawet o kilkadziesiąt procent przez filozofię „oby do wyborów” (ROZMOWA)

11 grudnia 2023, 07:35 Atom

Trudno się oprzeć wrażeniu, że zwyciężyła filozofia, że oby do wyborów samorządowych i europejskich, a potem choćby potop. Prąd może zdrożeć nawet o kilkadziesiąt procent – mówi minister aktywów państwowych Marzena Małek w BiznesAlert.pl.

Marzena Malek. Fot. MAP.
Marzena Malek. Fot. MAP.

BiznesAlert.pl: Sejm przyjął przepisy o ochronie odbiorców energii, ale w wersji zaproponowanej przez nową większość. Jak pani ją ocenia?

To duży błąd, na którym tracą obywatele. Pomijam wszystkie wątpliwości związane z tym projektem i ewidentnie lobbystyczne zapisy, które pierwotnie się w nim znajdowały. W efekcie Polacy mają dostać ochronę, ale tylko do połowy przyszłego roku. Przypomnę tylko, że to nie kto inny, a Koalicja Obywatelska obiecywała w kampanii wyborczej w swoich „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów” w punkcie 87, że zamrozi ceny gazu dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych na poziomie z tego roku na cały 2024 r. Wykręcanie się teraz z tego zobowiązania jest niepoważne. Tym bardziej, że składane były zaledwie kilka tygodni temu. A na stole był bardzo dobry projekt przygotowany przez rząd, który przewidywał, że ochrona ta obowiązywać będzie przez cały przyszły rok. Trudno się oprzeć wrażeniu, że zwyciężyła tu filozofia, że oby do wyborów samorządowych i europejskich, a potem choćby potop. Prąd może zdrożeć nawet o kilkadziesiąt procent. Jako minister aktywów państwowych nie mogę też przejść obojętnie obok faktu, że całością kosztów obciążony ma zostać jedynie Orlen, a więc spółka, która jest liderem, jeśli chodzi o inwestycje związane z transformacją energetyczną. A przecież obecna większość sejmowa deklaruje, że chce ten proces przyspieszyć.

Czy takie podejście będzie miało wpływ na transformację?

Jest chyba oczywiste, że jeśli zabierzemy 15 mld zł liderowi zmian, to pieniądze te nie zostaną zainwestowane w transformację. Ja tylko mam nadzieję, że to, do czego doszło przed uchwaleniem tego projektu, a więc obniżenie kapitalizacji Orlenu o pond 5 mld zł nie jest celowym działaniem i przygrywką do jego prywatyzacji.

W jednym z materiałów opublikowanych ostatnio przez media pisała pani, że prywatyzacja to nie błąd a zbrodnia…

Bo tak jest. Jeśli patrzymy na podejście do zarządzania państwowym mieniem w ostatnich latach nie da się nie zauważyć, że uległo ono fundamentalnej zmianie. Politykę prywatyzacji i drenowania spółek z zysku zastąpiła repolonizacja, konsolidacja i inwestowanie w przyszłość. To dzięki temu największe polskie spółki są dziś w tak dobrej kondycji. I to mimo kumulacji tak negatywnych czynników zewnętrznych jak pandemia, kryzys energetyczny czy wojna. Tymczasem ze strony nowej większości dociera coraz więcej sygnałów, że polityka ta znów może ulec zmianie. A więc, że wielką falą może powrócić polityka wyprzedaży i osłabiania największych firm, które ma w swoim ręku państwo.

Myśli pani, że ktoś się zdecyduje prywatyzować firmy takie jak Orlen czy PGE?

Nawet gdyby ktoś wpadł na taki pomysł, nie będzie to takie proste, bo na szczęście pewne rzeczy udało się zabezpieczyć na poziomie ustawowym. Nie możemy jednak pomijać faktu, że to właśnie spółki Skarbu Państwa są dziś kluczowym elementem systemu bezpieczeństwa państwa. To one czynią Polskę krajem bezpieczniejszym i budują odporność polskiej gospodarki. Zachęcam więc tych, którzy mają inny pogląd, by na gospodarkę nie patrzyli poprzez pryzmat ideologicznych dogmatów, a w oparciu o pragmatycznie postrzegane interesów kraju. Rozumie to wiele państw Europy Zachodniej. Bo spółki z udziałem państwa nie stanowią w Europie wyjątku, ale regułę. W gospodarkach państw zachodnich wyróżnić można dwa modele gospodarcze: anglosaski, który dominuje w krajach takich jak USA czy Wielka Brytania oraz kontynentalny, który obowiązuje w krajach takich jak Niemcy, Francja czy Włochy. Kryterium podziału nie jest tu udział wydatków rządowych, lecz udział państwa rozumiany jako posiadanie akcji przedsiębiorstw przez rząd. Ten drugi model cechuje się znaczącym udziałem państwa w takich sektorach jak energetyka, transport, telekomunikacja, przetwórstwo oraz ropa i gaz, a także niemałym udziałem w sektorze finansowym.

Co z tego wynika?

Utrzymywanie takiego modelu wynika z kilku przyczyn. Pierwszy powód to dbanie o zachowanie długofalowej perspektywy inwestycyjnej w przedsiębiorstwach. Druga to troska o długoterminowe interesy narodowe reprezentowane w strategicznych sektorach takich jak obronność, energetyka, telekomunikacja, lotnictwo, transport czy infrastruktura. Każdy z tych sektorów ma istotne powiązania z przemysłem obronnym lub bezpieczeństwem publicznym. Podobnie rzecz ma się z sektorem finansowym, który nie tylko w Europie jest uważany za strategiczny.

To te gałęzie, nad którymi państwo powinno mieć kontrolę?

Bezwzględnie. Bo to gwarancja bezpieczeństwa narodowego. I to główny argument przeciw wyprzedaży. Nie bez przyczyny część ekspertów zwraca uwagę, że należy być uważnym na ekstremizmy i poszukiwać właściwej równowagi między sektorem publicznym, a prywatnym.

Jak dalej widzi Pani transformację energetyczną?

Transformacja energetyczna jest jednym z głównych wyzwań przed jakimi stoi polska gospodarka. Musi się ona jednak odbywać w sposób ewolucyjny i z poszanowaniem wszystkich interesariuszy, a nie tak jak to zaproponowała nowa większość sejmowa z wrzutką wiatrakową. My konsekwentnie prowadziliśmy proces transformacji, wiemy że nie ma od niego odwrotu, część elektrowni węglowych ma ponad 50 lat i muszą być zastąpione nowymi źródłami. Do tego potrzebne są jednak ogromne nakłady inwestycyjne. I stąd tak kluczowa rola sektora finansowego, bo to on zapewnić może finansowanie.

Czy transformacja może się obejść bez wydzielenia aktywów węglowych, którego nie udało się przeprowadzić w poprzedniej kadencji?

Prawda jest taka, że jeśli mamy zachować bezpieczeństwo energetyczne, nie ma innej drogi. Wydzielenie aktywów węglowych z grup energetycznych ma fundamentalne znaczenie dla ich dalszego rozwoju. Obecnie, mimo że są rentowne, aktywa węglowe stanowią jednocześnie ogromne obciążenie. Jako podmioty węglowe grupy energetyczne mają mocno ograniczone możliwości współpracy z instytucjami finansowymi. Jednocześnie trzeba sobie zdawać sprawę, że ze względów historycznych i struktury naszego miksu energetycznego odejście od węgla bez względu na tempo i skalę inwestycji w nowe moce będzie procesem rozłożonym na lata. I tu nie da się nic przyspieszyć wrzutkami takimi jak z wiatrakami. Dla zachowania bezpieczeństwa energetycznego w okresie przejściowym musimy zapewnić stabilność działania mocy węglowych i pokrycia przez nie zapotrzebowania na energię w kraju. Naszą odpowiedzią na te potrzeby był założony i kompleksowy projekt utworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Niestety, na ostatniej prostej został zablokowany przez opozycję w Senacie, która odrzuciła projekt ustawy o gwarancjach dla NABE. Będziemy więc domagać się szybkich decyzji co do utworzenia takiego podmiotu, bo polska energetyka wymaga sprawnego zarządzania. Inaczej proces transformacji zostanie opóźniony kosztem całej gospodarki i pracowników sektora energetycznego.

Co dalej z atomem?

Mam nadzieję, że uruchomiony na dobre program jądrowy nie zostanie zahamowany i będzie dalej realizowany. Chcieliśmy oprzeć podstawę naszej energetyki na stabilnych źródłach jądrowych, tak aby zapewnić nieprzerwane akceptowalne kosztowo dostawy energii. Rezygnacja z atomu i opieranie miksu jedynie na zależnych od kaprysów pogody źródłach odnawialnych doprowadziłyby nas do konieczności rozbudowy mocy gazowych w celu stabilizowania OZE, a więc powtórzenia fatalnej drogi Niemiec. Nie możemy popełnić tego błędu! Projekty budowy elektrowni jądrowych są rozpędzone i pozostaje ich sprawna realizacja.

Znaczenie energetyki jądrowej dostrzega coraz więcej krajów i jest mowa o renesansie tej branży.

Owszem i widać to choćby po COP. Wyrazem tego jest deklaracja zawarta na ostatnim szczycie klimatycznym, gdzie akcentowano rolę atomu w transformacji energetycznej. Sygnatariusze zadeklarowali potrojenie mocy wytwórczych energii jądrowej na świecie do 2050 roku. I niech to właśnie będzie odpowiedź na pytanie: co dalej z atomem. Stabilna energia z atomu jest niezbędna dla realizacji zobowiązań klimatycznych ale również dla zachowania bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego ważnym elementem krajowego systemu bezpieczeństwa energetycznego w Polsce będzie zaplanowana już budowa elektrowni jądrowych. Dwie ma budować rząd. Uzupełniająco realizowany jest projekt realizowany przez PGE PAK Energia Jądrowa wraz z koreańskim koncernem KHNP. Ponadto zaangażowany w projekty jądrowe oparte na technologii małych modułowych reaktorów atomowych SMR jest Orlen Synthos Green Energy. Wszystkie te przedsięwzięcia dostały już tzw. decyzje zasadnicze, a więc zielone światło od rządu dla realizacji tych projektów. I powiedzmy sobie jasno – bez tego nie będzie ani bezpieczeństwa energetycznego, ani transformacji.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jacek Sasin zamrozi ceny energii na przyszły rok dając zagwozdkę ekipie Tuska