icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bogusz: Strach przed demokracją łączy Chiny i Rosję (ROZMOWA)

– Związek Moskwy i Pekinu zawsze był dynamiczny. Jest on jednak bardzo mocno zespolony przekonaniem, że Zachód i demokracja stanowią śmiertelne zagrożenie dla obydwu reżimów. Widać w nim tendencję, że słabnąca Rosja oznacza rosnące w siłę Chiny. W wyniku wojny na Ukrainie i swoistego rosyjskiego blamażu, który mamy okazję obserwować, ten proces przyspiesza – tłumaczy dr Michał Bogusz w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Biznes Alert: Na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Uzbekistanie Władimir Putin i Xi Jinping mieli okazję spotkać się twarzą w twarz po raz pierwszy od początku inwazji. Jak wyglądają chińsko–rosyjskie relacje w świetle walk na Ukrainie?

Michał Bogusz: Po pierwsze, nie wiemy, jak często obaj przywódcy komunikują się między sobą. Nie wiemy, z jaką częstotliwością wykonują telefony i rozmawiają na bezpiecznych łączach. Ich spotkanie w Samarkandzie to faktycznie pierwszy raz, kiedy Putin i Xi Jinping zobaczyli się twarzą w twarz od lutego tego roku. Wiadomo, że niektóre rzeczy da się uzgodnić tylko widując się bezpośrednio. Mimo to możemy mieć pewność, że oni na stale komunikują się ze sobą. I dochodzi do tego na pewno częściej, niż jest to podawane w mediach.  Ja bym nie przywiązywał większej wagi do ich spotkania w Samarkandzie jako ponownego nawiązania bezpośredniego kontaktu. Był to raczej rodzaj przedstawienia, swoistego show mającego pokazać, że obaj przywódcy znów się zobaczyli. Miało to być dowodem wsparcia Xi Jinpinga dla Putina przez sam fakt, że się z nim publicznie spotkał.

Czy Pekin wiedział o planach Putina? Czy rosyjska inwazja na Ukrainę była dla Chin zaskoczeniem?

Nie wiemy, w jakim stopniu przywództwo Komunistycznej Partii Chin było poinformowane o planach Rosji. Możemy domniemywać, że byli w jakimś stopniu zaznajomieni z faktem, że na Ukrainie będzie przeprowadzona jakaś operacja. Wiemy to  dzięki obserwacji zmian relacji propagandowej Pekinu do połowy grudnia zeszłego roku. Do momentu ówczesnego wideoszczytu między Putinem a Xi Jinpingiem chińskie media państwowe przedstawiała rosnące napięcie wokół Ukrainy na zasadzie relacjonowania faktów. Odbywało się to bez komentarza politycznego, a w najlepszym razie był on ogólnikowy. Jednak od połowy grudnia widoczna była ewidentna zmiana w chińskiej propagandzie, która zaczęła powtarzać rosyjskie tezy. Możemy więc domniemywać, że do mediów poszło jakieś polecenie z najwyższego kierownictwa, że należy wzmocnić i powielać putinowską propagandę. Możliwe, że wtedy właśnie Rosjanie poinformowali Chińczyków, że coś planują. Oczywiście nie wiemy, co powiedzieli, ale jest to swoisty pośredni dowód.

Mamy również wspólną deklarację z czwartego lutego, kiedy Putin był w Pekinie na otwarciu Igrzysk Olimpijskich. Pojawiło się wtedy stwierdzenie o chińsko – rosyjskiej przyjaźni bez ograniczeń oraz wyszczególnione zostały pretensje obu krajów do światowego przywództwa. Wskazuje to na fakt, że rosyjska inwazja oprócz celów związanych z Ukrainą miała także globalny cel pokazania słabości i skłócenia państw zachodnich. Miała tym samym potwierdzić podstawową tezę propagandy rosyjskiej i chińskiej głoszącą, że świat pod prymatem Zachodu się kończy i następuje era dominacji Chin i Rosji. Obecnie wydaje się, że to był blef. Pekin chciał osiągnąć swój cel rękami Rosjan, ale nie ma pewności, na ile Chiny były poinformowane o szczegółowym zakresie rosyjskiej inwazji. Możemy być jednak pewni, że Pekin liczył na słabość Zachodu i brak reakcji Amerykanów. Zakładał też, że Rosjanie zrealizują swoje cele na Ukrainie bez większych problemów. Z racji tego, że to się nie udało, klęska rosyjska jest także klęską Pekinu.

Więc jak wyglądają obecne relacje rosyjsko–chińskie, biorąc pod uwagę, że Rosjanom nie za bardzo wyszło to podzielenie Zachodu?

Należy pamiętać, że w sferze publicznej trwa przedstawienie, w którym Chiny udają, że zachowują dystans do całej sprawy i pozorują swoją neutralność. Jednocześnie podejmują wiele działań, które dają Rosji pewną „kroplówkę”, w szczególności w przypadku nękanej przez sankcje rosyjskiej gospodarki. Kupują od Rosjan surowce energetyczne oraz dostarczają to co mogą bez narażania się na dodatkowe sankcje. Tak właśnie będzie działał Pekin, pomagając Rosji tam, gdzie nie jest to ryzykowne, a wręcz owocuje zyskami. Chiny kupują przecież rosyjskie węglowodory po zaniżonej cenie. Te są z kolei przecenione, bo Rosjanie sprzedają je byle gdzie żeby cokolwiek zarobić. W przewidywalnej przyszłości Pekin będzie więc wspierał Rosję tam, gdzie nic nie ryzykuje i gdzie się to najbardziej opłaca. Taka właśnie jest dynamika relacji między tymi państwami. Jest to sojusz de facto, a nie zawarty formalnie, wciąż bardzo dynamiczny i zmieniający się w czasie i przestrzeni. Ma on oczywiście swoje wewnętrzne napięcia i ścierające się interesy, które manifestują się głównie na stycznych peryferiach obu państw. Jest on jednak bardzo mocno zespolony przekonaniem, że Zachód i demokracja stanowią śmiertelne zagrożenie dla obydwu reżimów.

Skoro wspomniał Pan o tych tarciach peryferyjnych między Chinami a Rosją, uwidocznił je właśnie szczyt w Samarkandzie. Xi Jinping dość mocno wypowiadał się w kwestii Kazachstanu i widać było mocne skoncentrowanie  przywódców państw Azji Centralnych wokół chińskiego prezydenta, gdzie Putin pozostał na uboczu. Czy Chiny będą w przyszłości próbowały wyłączyć rosyjskie wpływy z Azji Centralnej?

Myślę, że to nie jest kwestia wyłączenia rosyjskich wpływów, tylko konsekwencja próżni, która powstaje w tym regionie w wyniku osłabienia Rosji. Ta próżnia musi zostać przez coś wypełniona. Chiny na dzień dzisiejszy nie mają zdolności, żeby tego dokonać. Stawiają więc na to, że Azja Centralna sama się zorganizuje i ustabilizuje  w dobie kryzysu rosyjskiego przywództwa. Stawiają tutaj przede wszystkim na Kazachstan, jako potencjalny ośrodek tej stabilizacji w regionie. Nie należy patrzeć na chińskie działania dyplomatyczne jako na próbę Pekinu do zastąpienia Moskwy w regionie. Pekin próbuje raczej zapobiec upadkowi i dezintegracji państw Azji Centralnej w wyniku próżni powstałej po słabnącej Rosji. Na pewno nie chodzi tu o wypchnięcie rosyjskich wpływów. Oba kraje przez lata stworzyły bardzo udany tandem, w którym Chiny rozbudowywały swoje wpływy gospodarcze i tym zakresie stabilizowały Azję Centralną. Rosja odpowiedzialna była tutaj za sferę bezpieczeństwa, dostarczając „mięśni”  potrzebnych do utrzymania porządku w regionie. Ten tandem obecnie się rozpadł, ale nie w wyniku akcji Pekinu. Chiny widzą raczej zagrożenie w obecnej sytuacji. Starają się ustabilizować Azję Centralną, podejmując różne działania i kroki, nie zawsze zgodne z rosyjskim establishmentem politycznym. Wynika to z obawy, że głosy, jak np. wypowiedź Miedwiediewa o Kazachstanie jako państwie tymczasowym, grożą dalszą destabilizacją regionu.

Istnieją opinie, że nastąpił swoisty kryzys partnerstwa chińsko–rosyjskiego wywołany brakiem wyraźnych sukcesów Rosji w inwazji na Ukrainie. Czy w kontekście Pana wypowiedzi można powiedzieć, że ten kryzys nie nastąpił?

Związek Moskwy i Pekinu zawsze był dynamiczny. Jest w nim stała tendencja: słabnąca Rosja oraz rosnące w siłę Chin. W wyniku wojny na Ukrainie i swoistego rosyjskiego blamażu, który mamy okazję obserwować, ten proces przyspiesza. Moskwa słabnie coraz szybciej i jest teraz mniejszym partnerem dla Pekinu. Jednak nadal pozostaje bardzo ważna dla Chin, zwłaszcza w Azji Centralnej i innych peryferiach. Szczególnie tam, gdzie komponent siłowy Rosjan jest istotny, a Chiny nie mają potencjału do jego zastąpienia. Ta tendencja słabnącej Rosji i silniejszych Chin jest wpisana w sojusz tych państw i oba kraje aktywnie zarządzają tym procesem. Odbywa się to na tyle sprawnie, że nie grozi to rozpadem partnerstwa.

Czy na Samarkandzkim szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy pojawiły się jakieś definitywne deklaracje chińskiego wsparcia dla Rosji?

Chińczycy nie muszą deklarować jakiegokolwiek wsparcia dla Rosji, bo już robią wszystko co mogą w tym zakresie, oczywiście bez wystawiania się na ryzyko poważnych międzynarodowych konsekwencji. Jeżeli będą próbować jakiś innych metod pomocy, to nie będą tego ogłaszać publicznie w obawie przed zachodnimi sankcjami. Moim zdaniem Pekin nie jest zainteresowany wyraźniejszym wsparciem dla Moskwy i wystarczająco pomógł Putinowi poprzez umożliwienie spotkania między nim a Xi Jinpingiem. Spotkanie obu prezydentów w Samarkandzie stanowiło wyraźne wsparcie polityczne dla rosyjskiego reżimu. Putin mógł wrócić do kraju i powiedzieć, że Pekin go nadal popiera. Tym samym wzmocniona została jego pozycja na Kremlu. Z punktu widzenia Chin, samo spotkanie Putina z Xi Jinpingiem miało oznaczać wyraźne wsparcie polityczne dla prezydenta Rosji. Czy to jest wystarczające, aby Putin poczuł się pewniej w rosyjskiej polityce wewnętrznej? Nie wiem, i myślę że Pekin też nie jest tego do końca pewien. Ale z punktu widzenia Chin, był to wyraźny sygnał wsparcia.

Rozmawiał Szymon Borowski

Rosja stała się największym eksporterem ropy do Chin

– Związek Moskwy i Pekinu zawsze był dynamiczny. Jest on jednak bardzo mocno zespolony przekonaniem, że Zachód i demokracja stanowią śmiertelne zagrożenie dla obydwu reżimów. Widać w nim tendencję, że słabnąca Rosja oznacza rosnące w siłę Chiny. W wyniku wojny na Ukrainie i swoistego rosyjskiego blamażu, który mamy okazję obserwować, ten proces przyspiesza – tłumaczy dr Michał Bogusz w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Biznes Alert: Na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Uzbekistanie Władimir Putin i Xi Jinping mieli okazję spotkać się twarzą w twarz po raz pierwszy od początku inwazji. Jak wyglądają chińsko–rosyjskie relacje w świetle walk na Ukrainie?

Michał Bogusz: Po pierwsze, nie wiemy, jak często obaj przywódcy komunikują się między sobą. Nie wiemy, z jaką częstotliwością wykonują telefony i rozmawiają na bezpiecznych łączach. Ich spotkanie w Samarkandzie to faktycznie pierwszy raz, kiedy Putin i Xi Jinping zobaczyli się twarzą w twarz od lutego tego roku. Wiadomo, że niektóre rzeczy da się uzgodnić tylko widując się bezpośrednio. Mimo to możemy mieć pewność, że oni na stale komunikują się ze sobą. I dochodzi do tego na pewno częściej, niż jest to podawane w mediach.  Ja bym nie przywiązywał większej wagi do ich spotkania w Samarkandzie jako ponownego nawiązania bezpośredniego kontaktu. Był to raczej rodzaj przedstawienia, swoistego show mającego pokazać, że obaj przywódcy znów się zobaczyli. Miało to być dowodem wsparcia Xi Jinpinga dla Putina przez sam fakt, że się z nim publicznie spotkał.

Czy Pekin wiedział o planach Putina? Czy rosyjska inwazja na Ukrainę była dla Chin zaskoczeniem?

Nie wiemy, w jakim stopniu przywództwo Komunistycznej Partii Chin było poinformowane o planach Rosji. Możemy domniemywać, że byli w jakimś stopniu zaznajomieni z faktem, że na Ukrainie będzie przeprowadzona jakaś operacja. Wiemy to  dzięki obserwacji zmian relacji propagandowej Pekinu do połowy grudnia zeszłego roku. Do momentu ówczesnego wideoszczytu między Putinem a Xi Jinpingiem chińskie media państwowe przedstawiała rosnące napięcie wokół Ukrainy na zasadzie relacjonowania faktów. Odbywało się to bez komentarza politycznego, a w najlepszym razie był on ogólnikowy. Jednak od połowy grudnia widoczna była ewidentna zmiana w chińskiej propagandzie, która zaczęła powtarzać rosyjskie tezy. Możemy więc domniemywać, że do mediów poszło jakieś polecenie z najwyższego kierownictwa, że należy wzmocnić i powielać putinowską propagandę. Możliwe, że wtedy właśnie Rosjanie poinformowali Chińczyków, że coś planują. Oczywiście nie wiemy, co powiedzieli, ale jest to swoisty pośredni dowód.

Mamy również wspólną deklarację z czwartego lutego, kiedy Putin był w Pekinie na otwarciu Igrzysk Olimpijskich. Pojawiło się wtedy stwierdzenie o chińsko – rosyjskiej przyjaźni bez ograniczeń oraz wyszczególnione zostały pretensje obu krajów do światowego przywództwa. Wskazuje to na fakt, że rosyjska inwazja oprócz celów związanych z Ukrainą miała także globalny cel pokazania słabości i skłócenia państw zachodnich. Miała tym samym potwierdzić podstawową tezę propagandy rosyjskiej i chińskiej głoszącą, że świat pod prymatem Zachodu się kończy i następuje era dominacji Chin i Rosji. Obecnie wydaje się, że to był blef. Pekin chciał osiągnąć swój cel rękami Rosjan, ale nie ma pewności, na ile Chiny były poinformowane o szczegółowym zakresie rosyjskiej inwazji. Możemy być jednak pewni, że Pekin liczył na słabość Zachodu i brak reakcji Amerykanów. Zakładał też, że Rosjanie zrealizują swoje cele na Ukrainie bez większych problemów. Z racji tego, że to się nie udało, klęska rosyjska jest także klęską Pekinu.

Więc jak wyglądają obecne relacje rosyjsko–chińskie, biorąc pod uwagę, że Rosjanom nie za bardzo wyszło to podzielenie Zachodu?

Należy pamiętać, że w sferze publicznej trwa przedstawienie, w którym Chiny udają, że zachowują dystans do całej sprawy i pozorują swoją neutralność. Jednocześnie podejmują wiele działań, które dają Rosji pewną „kroplówkę”, w szczególności w przypadku nękanej przez sankcje rosyjskiej gospodarki. Kupują od Rosjan surowce energetyczne oraz dostarczają to co mogą bez narażania się na dodatkowe sankcje. Tak właśnie będzie działał Pekin, pomagając Rosji tam, gdzie nie jest to ryzykowne, a wręcz owocuje zyskami. Chiny kupują przecież rosyjskie węglowodory po zaniżonej cenie. Te są z kolei przecenione, bo Rosjanie sprzedają je byle gdzie żeby cokolwiek zarobić. W przewidywalnej przyszłości Pekin będzie więc wspierał Rosję tam, gdzie nic nie ryzykuje i gdzie się to najbardziej opłaca. Taka właśnie jest dynamika relacji między tymi państwami. Jest to sojusz de facto, a nie zawarty formalnie, wciąż bardzo dynamiczny i zmieniający się w czasie i przestrzeni. Ma on oczywiście swoje wewnętrzne napięcia i ścierające się interesy, które manifestują się głównie na stycznych peryferiach obu państw. Jest on jednak bardzo mocno zespolony przekonaniem, że Zachód i demokracja stanowią śmiertelne zagrożenie dla obydwu reżimów.

Skoro wspomniał Pan o tych tarciach peryferyjnych między Chinami a Rosją, uwidocznił je właśnie szczyt w Samarkandzie. Xi Jinping dość mocno wypowiadał się w kwestii Kazachstanu i widać było mocne skoncentrowanie  przywódców państw Azji Centralnych wokół chińskiego prezydenta, gdzie Putin pozostał na uboczu. Czy Chiny będą w przyszłości próbowały wyłączyć rosyjskie wpływy z Azji Centralnej?

Myślę, że to nie jest kwestia wyłączenia rosyjskich wpływów, tylko konsekwencja próżni, która powstaje w tym regionie w wyniku osłabienia Rosji. Ta próżnia musi zostać przez coś wypełniona. Chiny na dzień dzisiejszy nie mają zdolności, żeby tego dokonać. Stawiają więc na to, że Azja Centralna sama się zorganizuje i ustabilizuje  w dobie kryzysu rosyjskiego przywództwa. Stawiają tutaj przede wszystkim na Kazachstan, jako potencjalny ośrodek tej stabilizacji w regionie. Nie należy patrzeć na chińskie działania dyplomatyczne jako na próbę Pekinu do zastąpienia Moskwy w regionie. Pekin próbuje raczej zapobiec upadkowi i dezintegracji państw Azji Centralnej w wyniku próżni powstałej po słabnącej Rosji. Na pewno nie chodzi tu o wypchnięcie rosyjskich wpływów. Oba kraje przez lata stworzyły bardzo udany tandem, w którym Chiny rozbudowywały swoje wpływy gospodarcze i tym zakresie stabilizowały Azję Centralną. Rosja odpowiedzialna była tutaj za sferę bezpieczeństwa, dostarczając „mięśni”  potrzebnych do utrzymania porządku w regionie. Ten tandem obecnie się rozpadł, ale nie w wyniku akcji Pekinu. Chiny widzą raczej zagrożenie w obecnej sytuacji. Starają się ustabilizować Azję Centralną, podejmując różne działania i kroki, nie zawsze zgodne z rosyjskim establishmentem politycznym. Wynika to z obawy, że głosy, jak np. wypowiedź Miedwiediewa o Kazachstanie jako państwie tymczasowym, grożą dalszą destabilizacją regionu.

Istnieją opinie, że nastąpił swoisty kryzys partnerstwa chińsko–rosyjskiego wywołany brakiem wyraźnych sukcesów Rosji w inwazji na Ukrainie. Czy w kontekście Pana wypowiedzi można powiedzieć, że ten kryzys nie nastąpił?

Związek Moskwy i Pekinu zawsze był dynamiczny. Jest w nim stała tendencja: słabnąca Rosja oraz rosnące w siłę Chin. W wyniku wojny na Ukrainie i swoistego rosyjskiego blamażu, który mamy okazję obserwować, ten proces przyspiesza. Moskwa słabnie coraz szybciej i jest teraz mniejszym partnerem dla Pekinu. Jednak nadal pozostaje bardzo ważna dla Chin, zwłaszcza w Azji Centralnej i innych peryferiach. Szczególnie tam, gdzie komponent siłowy Rosjan jest istotny, a Chiny nie mają potencjału do jego zastąpienia. Ta tendencja słabnącej Rosji i silniejszych Chin jest wpisana w sojusz tych państw i oba kraje aktywnie zarządzają tym procesem. Odbywa się to na tyle sprawnie, że nie grozi to rozpadem partnerstwa.

Czy na Samarkandzkim szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy pojawiły się jakieś definitywne deklaracje chińskiego wsparcia dla Rosji?

Chińczycy nie muszą deklarować jakiegokolwiek wsparcia dla Rosji, bo już robią wszystko co mogą w tym zakresie, oczywiście bez wystawiania się na ryzyko poważnych międzynarodowych konsekwencji. Jeżeli będą próbować jakiś innych metod pomocy, to nie będą tego ogłaszać publicznie w obawie przed zachodnimi sankcjami. Moim zdaniem Pekin nie jest zainteresowany wyraźniejszym wsparciem dla Moskwy i wystarczająco pomógł Putinowi poprzez umożliwienie spotkania między nim a Xi Jinpingiem. Spotkanie obu prezydentów w Samarkandzie stanowiło wyraźne wsparcie polityczne dla rosyjskiego reżimu. Putin mógł wrócić do kraju i powiedzieć, że Pekin go nadal popiera. Tym samym wzmocniona została jego pozycja na Kremlu. Z punktu widzenia Chin, samo spotkanie Putina z Xi Jinpingiem miało oznaczać wyraźne wsparcie polityczne dla prezydenta Rosji. Czy to jest wystarczające, aby Putin poczuł się pewniej w rosyjskiej polityce wewnętrznej? Nie wiem, i myślę że Pekin też nie jest tego do końca pewien. Ale z punktu widzenia Chin, był to wyraźny sygnał wsparcia.

Rozmawiał Szymon Borowski

Rosja stała się największym eksporterem ropy do Chin

Najnowsze artykuły