Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski udzielił wywiadu dla Polskiego Radia 24. Opowiedział tam o odtajnionym w ostatnich dniach raporcie Najwyższej Izby Kontroli na temat umowy gazowej zawartej z Gazpromem w 2010 roku.
– Panował wtedy bałagan. Negocjacje te były prowadzone bardzo chaotycznie. Ilustracją tego, co się wtedy działo była inicjatywa polskiej strony, by przedłużyć kontrakt z Gazpromem aż do 2037 roku. Byłoby to niezgodne z prawem europejskim. Niektóre rzeczy zostały naprawione wskutek Komisji Europejskiej, ale sam wynik rozmów z lat 2009-2010 jest bardzo niekorzystny, zostało wtedy utrwalone uzależnienie Polski od dostaw rosyjskiego gazu do 2022 roku – powiedział Piotr Naimski. Przypomniał, że w 2006 roku trzeba było podpisać umowę na dostawy z pośrednikiem ukraińskim przez zmiany kontraktach wprowadzone jeszcze w 2003 roku, za rządów SLD.
– W 2009 roku można było podjąć rozmowy o obniżeniu ceny, ale tego nie zrobiono. Był ustalony termin ukończenia terminalu LNG w Świnoujściu, wystarczyło wtedy przedłużyć kontrakt z Gazpromem o tylko trzy lata i przyspieszyć budowę polskiego terminala. Widocznie dla ówczesnych władz ta inwestycja nie była istotna – mówił minister Naimski. – Brak dywersyfikacji kosztuje. Cena dyktowana przez Rosjan jest dla Polski wysoka, jeśli porównamy ją do taryf, które Rosjanie proponują innym krajom na zachodzie Europy. Jesteśmy na drodze do odtajniania dalszych partii dokumentów o negocjacjach z Rosjanami, wiele pytań znajdzie w nich odpowiedzi – zapowiedział minister.
Piotr Naimski odniósł się też do planowanej trasy Baltic Pipe: – Wybraliśmy „trasę północną”, omijającą niemieckie wody terytorialne z różnych względów: geofizycznych, czy środowiskowych. Cały czas ją dopracowujemy – powiedział. Dodał, że badania środowiskowe i techniczne są najbardziej czasochłonnym elementem pracy nad stworzeniem gazociągu, a jego budowa jest wbrew pozorom najprostsza.