AtomEnergetykaOZE

Niemcy chcą wydać 4 mld euro na ratunek swoich firm

Friedrich Merz, lider CDU/CSU kanclerz Niemiec / Fot.: Kirill KUDRYAVTSEV / AFP

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz / Fot.: Kirill KUDRYAVTSEV / AFP

Rząd niemieckiego kanclerza Friedricha Merza (CDU) rozważa uruchomienie programu subsydiów o wartości 4 miliardów euro dla energochłonnych gałęzi przemysłu. Ekspert z thinktanku Wilson Center, Thomas O’Donnell, mówi w rozmowie z Biznes Alert: „To desperacka próba ratowania gospodarki, która dusi się przez ceny energii”.

„Niemiecka gospodarka jest w bardzo złym stanie. Nie ma dnia, by nie pojawiła się informacja o masowych zwolnieniach lub zamykaniu jakiejś dużej firmy z tradycjami. To efekt irracjonalnej polityki energetycznej, opartej na fundamentalistycznych +zielonych+ założeniach – 100 proc. energii z odnawialnych źródeł bez atomu” – diagnozuje O’Donnell.

Efekt uzależnienia od niestabilnych OZE

„Kanclerz Friedrich Merz chce utrzymać jak najwięcej firm przy życiu do czasu, aż państwo rozbuduje sieć elektrowni gazowych. To proces, który zajmie trochę czasu. Rząd popełnił błąd, pozwalając konsumentom sądzić, że również skorzystają z subsydiów. Cała inicjatywa jest bardzo kosztowna, więc nie stanowi rozwiązania podstawowego problemu z polityką energetyczną” – dodaje ekspert.

Jak wyjaśnia, sednem sprawy jest nadmierne uzależnienie się Niemiec od niestabilnych i drogich odnawialnych źródeł energii.

„Aby to naprawić, potrzebne są nowe elektrownie gazowe z tanimi, stałymi dostawami gazu, albo elektrownie jądrowe. Teraz jednak mamy do czynienia z realizacją dwóch sprzecznych modeli jednocześnie. Jeden zakłada rozwijanie OZE z ambicją osiągnięcia 100 proc. ich udziału w miksie. Drugi skupia się na instalowaniu gazu oraz unikaniu koniecznych konfrontacji politycznych w kraju i w Brukseli” – tłumaczy ekspert.

Nadzieją rozbudowa energetyki jądrowej

„Merz sprzedaje ludziom historyjkę, że dzięki posunięciom fiskalnym naprawi sposób finansowania Energiewende. Ale to ułuda. Nie da się sprawić, żeby alchemia zaczęła działać za pomocą bardziej prywatnego kapitału czy mniejszych subsydiów. Problem tkwi w samej alchemii. To problem technologiczny, a nie finansowy. Po ponad 45 latach badań wciąż nie istnieje uniwersalna technologia magazynowania energii na skalę sieciową” – podkreśla Thomas O’Donnell.

Jak zauważa, wiele krajów wdraża model „OZE wspierany przez gaz”. To sugeruje, że gaz ma być technologią „tymczasową” i „pomostową”, którą potem zastąpi się wodorem lub amoniakiem.

„To techniczne złudzenie. Jedynym trwałym rozwiązaniem jest rozbudowa energetyki jądrowej. Należy ograniczyć OZE do poziomu, który nie wymaga gigantycznych systemów magazynowania ani kosztownej przebudowy sieci” – podsumowuje analityk.


Powiązane artykuły

Partner polskiego atomu zacieśnia współpracę z Ukrainą

Westinghouse, podpisał umowę z Energoatomem, ukraińskim państwowym operatorem elektrowni jądrowych, dotyczącą wspólnego rozwoju zdolności w zakresie montażu zestawów paliwowych na...

Ceny ropy zwyżkują. Analityk: Polityka celna USA rodzi niepewność

Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku zwyżkują. W centrum uwagi inwestorów pozostają dane o zapasach surowca, globalna polityka...
Japonia-USA. Źródło: Picryl

Więcej niż energia: LNG w relacjach Japonia-USA 

Japonia jest drugim na świecie największym importerem skroplonego gazu ziemnego (LNG), a surowiec ten stanowi ważne źródło energii dla tego...

Udostępnij:

Facebook X X X