Niemiecki profesor krytykuje komisję, która poparła decyzję Merkel o odejściu od atomu

1 czerwca 2021, 12:30 Alert

Profesor André Thess ze Stuttgartu postawił zarzuty obecnemu prezesowi Stowarzyszenia Leibniza Matthiasowi Kleinerowi i innym osobom ze środowiska naukowego ze względu na ich rolę w tak zwanej komisji etycznej ds. odejścia od energetyki jądrowej w Niemczech. Jako współprzewodniczący komisji Kleiner i siedmiu innych naukowców legitymizowali decyzję kanclerz Angeli Merkel (CDU) w tej sprawie w 2011 roku.

reichstag Niemcy Berlin
fot. Wikipedia/CC

Spór o decyzję o odejściu Niemiec od atomu

Jako rzecznik dobrych praktyk naukowych w Niemieckim Instytucie Lotnictwa i Kosmonautyki (DLR), kompetencją Thessa jest ujawnianie i krytykowanie naruszeń standardów naukowych. Jest on również dyrektorem Instytutu Termodynamiki Technicznej DLR i jednocześnie kieruje katedrą magazynowania energii na Uniwersytecie w Stuttgarcie. W liście otwartym Thess oskarża kolegów o lekceważenie podstawowych zasad niezależności naukowej. Czyniąc to, „nie dopełnili zaufania, jakie społeczeństwo pokłada w profesorach państwowych uniwersytetów”. Chociaż raport komisji etycznej przedstawiony został już dziesięć lat temu, profesor Thess uważa, że ​​kwestia niezależności naukowców „w tej chwili jest istotna”. – Wobec obecnej polityki klimatycznej i pandemii wielu Niemców ma wątpliwości co do niezależności nauki – argumentuje.

W marcu 2011 roku kanclerz Angela Merkel zdecydowała o odejściu Niemiec z energetyki jądrowej. Decyzja ta została podjęta pod wpływem katastrofy reaktora w Fukushimie w Japonii i w reakcji na gwałtowny wzrost poparcia dla Zielonych w sondażach przed zbliżającymi się wyborami landowymi w Badenii-Wirtembergii. Był to nagły zwrot, ponieważ rząd Merkel rok wcześniej zdecydował o przedłużeniu żywotności elektrowni jądrowych, dlatego powinien być uzasadniony przez organ zwany Komisją Etyki ds. Bezpiecznych Dostaw Energii. Jej zadaniem była „ponowna ocena zagrożeń związanych z energetyką jądrową w świetle wydarzeń w Japonii”. Na czele komitetu stali były federalny minister środowiska Klaus Töpfer i Matthias Kleiner, ówczesny prezes Niemieckiej Fundacji Badawczej (DFG).

Niezależnie od widocznej już wówczas presji czasu na ochronę klimatu, komisja w swoim raporcie końcowym udzieliła rządowi federalnemu pożądanej zgody na wyłączenie największej wówczas niskoemisyjnej technologii wytwarzania energii. – Komisja Etyki jest głęboko przekonana, że ​​stopniowe odchodzenie od energetyki jądrowej może zostać zakończone w ciągu dekady dzięki przedstawionym środkom na rzecz transformacji energetycznej – napisano na samym początku 115-stronicowego raportu. Z okazji dziesiątej rocznicy decyzji o odejściu od atomu prof. André Thess zadał pytanie, w jaki sposób w pracy w komisji należy kierować się wytycznymi dobrej praktyki naukowej własnej organizacji, a także wytycznymi politycznymi. Zarzucił on obecnemu przewodniczącemu Stowarzyszenia Leibniza Kleinerowi i innym profesorom, w sześciu indywidualnych punktach, zlekceważenie standardów Niemieckiego Stowarzyszenia Naukowego (DFG), którego Kleiner był wówczas prezesem. – Po pierwsze, personel, który Pan reprezentował, nie miał wystarczających kompetencji technicznych, aby porównać ryzyko pozostania przy energetyce jądrowej z ryzykiem odejścia od niej – czytamy w liście otwartym. – W zespole nie było technika elektrowni, inżyniera elektryka ani uznanego ekonomisty – uzasadniał Thess. – W DFG nie do pomyślenia byłoby zbadanie na przykład specjalnego obszaru badawczego dotyczącego pandemii przez grupę ekspertów bez wirusologów. Jak komisja bez specjalistycznej wiedzy o analizach zagrożeń elektrowni jądrowych, czy o stabilności sieci elektroenergetycznych może decydować o dostawach energii dla kraju wysokouprzemysłowionego? – dodał. Jego zdaniem, w imię niezależności nauki należałoby zrezygnować z uczestnictwa w takim kolegium ze względu na „niewystarczającą interdyscyplinarność”.

Matthias Kleiner odrzucił zarzut naruszenia dobrych praktyk naukowych w rozmowie z Die Welt: – Komisja etyczna dotyczyła społeczno-politycznej oceny odejścia od energetyki jądrowej, a nie profesjonalnej opinii. Profesorowie wyrażali się jedynie jako członkowie społeczeństwa obywatelskiego, a nie jako specjaliści – bronił się.

Die Welt/Michał Perzyński

Perzyński: Czy zawsze warto słuchać protestujących? Przypadek atomu w Niemczech