Marszałkowski: Pół wieku współpracy energetycznej Niemiec i Rosji

5 lutego 2020, 13:00 Energetyka

Mija 50 lat odkąd formalnie rozpoczęła się bliska współpraca energetyczna pomiędzy Związkiem Sowieckim a Republiką Federalną Niemiec. W ciągu tego półwiecza w europejskim środowisku bezpieczeństwa wiele się zmieniło, ale jednocześnie wiele kwestii pozostało bez zmian. Zwłaszcza w kwestii podejścia Niemiec do relacji energetycznych z Rosją – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Brezniew Brandt Rosja Niemcy
Leonid Breżniew i Willy Brandt fot: Thomas Hoepker Magnus Photos

 

Pół wieku współpracy energetycznej

1 lutego 1970 roku doszło do podpisania umowy o budowie gazociągu z ZSRS do Niemiec Zachodnich. Niemiecki rząd poza zakontraktowaniem wolumenu gazu, który początkowo wynosił miliard metrów sześc. rocznie, zobowiązał się do skredytowania zakupu 1,2 mln ton rur przeznaczonych do wybudowania gazociągu. Sowieci zadeklarowali budowę rurociągu po swojej stronie do granicy niemieckiej. Operacyjne funkcjonowanie gazociągu rozpoczęło się już w 1973 roku. W 1978 roku wolumen przesyłanego gazu został zwiększony do trzech miliardów metrów sześc. rocznie.

Zwiększenie wolumenu i uzasadnienie dalszego rozwoju współpracy pomiędzy RFN a ZSRS był m.in. kryzys naftowy z 1973 roku. Niemcy, obawiając się zakłócania dostaw surowca z Zatoki Perskiej, postanowiły zmienić swój bilans energetyczny i postawić na gaz ziemny, którego naturalnym dostawcą miał się stać Związek Sowiecki. Polityka ta była charakterystyczna dla kanclerza Willy’ego Brandta wywodzącego się z partii socjaldemokratycznej, który postawił sobie za cel rozwój relacji pomiędzy państwami bloku wschodniego a RFN w odróżnieniu od jego poprzedników, którzy za priorytet stawiali umacnianie relacji transatlantyckich i zachodnioeuropejskich.

Brandt, m.in. za swoje starania polepszenia relacji z państwami Układu Warszawskiego, otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1971 roku. Ciekawym aspektem jego rządów jest postać Guntera Guillaume. Był on bliskim sekretarzem kanclerza Brandta i jednocześnie agentem wschodnioniemieckiej Stasi. Nieznany jest jednak jego wpływ na decyzje podejmowane przez Brandta.

Jakóbik: Nord Stream 2 to ukoronowanie. Zbliżenie Rosji i Niemiec a służby specjalne

Lobbing Niemiec Zachodnich

Znany jest natomiast wpływ Komitetu ds. Wschodnioeuropejskich Relacji Gospodarczych, który funkcjonował od 1952 roku, oraz jego przewodniczącego Otto Wolff von Amerongena. W 1962 roku niemiecki lider produkcji metalurgicznej Mannesmann zawarł z rządem ZSRS umowę na dostawę rur do budowy gazociągów. Ze względu na natowskie embargo na sprzedaż rur do Związku Sowieckiego, administracja amerykańska wymusiła zerwanie tego kontraktu. Ta decyzja wpłynęła na nasilenie lobbingu Komitetu ds. Wschodnioeuropejskich Relacji Gospodarczych w sprawie zniesienia embarga na handel rurami o dużej średnicy z ZSRS.

Amerykańska reakcja

Współpraca RFN i ZSRS nie umknęła uwadze Stanów Zjednoczonych, które bardzo sceptycznie zareagowały na idee niemieckiego kanclerza. Powody były dwa. Zbytnie uzależnienie się Zachodniej Europy od surowców z ZSRS, a co za tym idzie, ich większa podatność na naciski polityczne. Drugi powód był związany z chęcią realizacji własnych planów eksportowych surowców, głównie węgla, do Europy.

Już w 1970 roku prezydent Richard Nixon rozważał wprowadzenie sankcji na niemiecko-sowiecki projekt gazowy, jednak ostatecznie nie doszło do żadnego ostrego ruchu ze strony USA. Obostrzenia zostały wprowadzone dopiero w 1982 roku podczas podpisania umowy między RFN a ZSRS na budowę gazociągu z rosyjskiego pola gazowego Urengoj, biegnącego przez Czechosłowację do Niemiec. Embargo obejmowało dostawy rur i sprężarek potrzebnych do konstrukcji magistrali. Sankcje zostały jednak zniesione już w listopadzie 1982 roku po sprzeciwie zarówno Niemiec, jak i Wielkiej Brytanii. Ówczesny Kanclerz Helmut Schmidt skomentował amerykańskie embargo w ironiczny sposób. – Przecież Związek Sowiecki potrzebuje zachodniej waluty, aby móc kupować amerykańskie zboże – powiedział. Komentarz dotyczył handlu zbożem pomiędzy ZSRS i USA, które zostało objęte embargiem po rozpoczęciu przez ZSRS wojny w Afganistanie.

Ronald Reagan zniósł ograniczenia handlu zbożem od razu po objęciu urzędu prezydenta USA w 1981 roku. Sankcje te uznano jako nieefektywne i uderzające jedynie w amerykańskich farmerów. Amerykanie jednak „zabezpieczyli” Niemcy przed nadmiernym uzależnieniem się od gazu ZSRS poprzez wprowadzenie przez Międzynarodową Agencje Energii na wniosek USA maksymalnego poziomu udziału rosyjskiego gazu w gospodarce niemieckiej. Opór Europy względem działań amerykańskich w tamtym czasie spowodowany był doświadczeniem kryzysu naftowego z 1973 roku i embarga na dostawy ropy wprowadzonego przez kartel OPEC, które doprowadziło do wzrostów cen ropy naftowej na światowych rynkach i okresu recesji gospodarek europejskich.

Władze Związku Sowieckiego zauważyły pod koniec lat 80., że bardziej efektywnie jest wpływać na kraje zachodnie poprzez wzmacnianie ich uzależnienia energetycznego niż poprzez twardą politykę militarną. Powstała doktryna polityki energetycznej zwana „doktryną Falina-Kwicińskiego” na cześć sowieckiego szefa wydziału zagranicznego KCKPZS Walentina Falina oraz ostatniego ambasadora ZSRS w RFN Julija Kwicińskiego. W jej myśl bezpośredni wpływ Sowietów miał być wywierany z wykorzystaniem energetyki na państwa będące, według Moskwy, częścią jej orbity wpływów.

Nihil novi od półwiecza

Pół wieku później w dalszym ciągu widać, że mimo pewnych zmian i modyfikacji Walentin Falin i Julij Kwieciński postawili sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu. Rosyjskie projekty energetyczne budzą podobne odczucia do tych, które powstawały jeszcze w czasach istnienia Związku Sowieckiego. Widać jednak zmianę w samym podejściu. Afera szpiegowska w RFN doprowadziła do dymisji Willy’ego Brandta. Dziś natomiast były oficer Stasi jest dyrektorem zarządzającym w spółce Nord Stream AG. Były kanclerz federalny Gerhard Shroeder, osobisty zwolennik zacieśnienia relacji z Rosją, pełni funkcję prezesa zarządu w tej samej spółce i regularnie odbywa spotkania z prezydentem Władimirem Putinem. Obaj ci dżentelmeni zarządzają projektem, który omija państwa Europy Środkowo Wschodniej, i mającego zadanie wywierania presji politycznej na państwa sąsiadujące z Rosją, a które zależne są od dostawy surowców energetycznych.

Obecne inwestycje energetyczne, tak samo jak te sprzed 40-50 lat, budzą sceptycyzm i reakcję Stanów Zjednoczonych. Wtedy jednak głównym powodem handlowym było zboże i amerykański węgiel, dziś jest to głównie LNG. Nie zmienił się również entuzjazm niemieckiego przemysłu, który za cenę bezpieczeństwa innych państw zagrożonych rosyjską dominacją jest gotów ochoczo współpracować w dziedzinie energetyki ze swoimi rosyjskimi partnerami. To o czym cicho mówiło się w czasach Zimnej Wojny dziś posiada modną nazwę w postaci „Business as usual”. Szczęśliwie, również dla Polski, zmieniło się środowisko. Może ona realizować swoje projekty energetyczne, które pozwolą zniwelować potencjalne zagrożenie niesione przez owoc półwiecznej, wzorowej kooperacji niemiecko-rosyjskiej. I systematycznie wyrywać się objęć polityki uformowanej przy udziale dwóch sowieckich dyplomatów.

Marszałkowski: Tercet megaprojektów Kremla to nadal polityka, nie biznes (ANALIZA)