Statki rosyjskie ruszają na budowę odcinka niemieckiego Nord Stream 2. Los odcinka na wodach duńskich wciąż stoi pod znakiem zapytania wobec widma poszerzenia sankcji USA oraz powrotu idei moratorium na realizację tego spornego projektu.
Statki Akademik Czerski i Fortuna szykują się do ukończenia pozostałych odcinków gazociągu Nord Stream 2 – informuje Kommiersant. Gazeta szacuje, że sezon sztormów może sprawić, że prace potrwają do pięciu miesięcy.
Kommiersant podaje, że do ukończenia zostały dwa odcinki: niemiecki o długości 2,6 km i duński – 50 km. Prace na odcinku niemieckim mogą ruszyć zgodnie z pozwoleniem Niemieckiego Urzędu Żeglugi i Hydrografii od piątego grudnia. Statek odpowiedzialny za niego to według dokumentów urzędu wspomniana Fortuna, która będzie pracować do końca grudnia. Statek dostawczy Igor Sidorenko także wyruszył na Morze Bałtyckie. Może zaopatrywać Nord Stream 2 w rury.
Nie wiadomo kiedy Akademik Czerski miałby popłynąć na wody duńskie, by dokończyć Nord Stream 2. Ćwiczył już system dynamicznego pozycjonowania w pobliżu Obwodu Kaliningradzkiego. Jego użycie jest wymagane w pozwoleniu duńskim. Siergiej Kapitonow z Centrum Energetycznego Skołkowo ocenia w rozmowie z Kommiersantem, że Czerski mógłby ukończyć pierwszą nitkę odcinka duńskiego w trzy miesiące, a drugą w pięć miesięcy. Gdyby otrzymał wsparcie Fortuny i innych statków, budowa mogłaby się zakończyć szybciej. Potem potrzebny byłby miesiąc albo dwa na przygotowanie gazociągu do pracy. Nie wiadomo jednak kiedy ruszą prace na wodach duńskich przez wspomniane sztormy zimowe, ale także perspektywę poszerzenia sankcji USA, które uderzą w ubezpieczycieli i firmy certyfikujące statki oraz sam gazociąg. Kommiersant milczy na ich temat.
Tymczasem p.o. ambasadora USA w Niemczech Robin Quinville powiedział na łamach gazety Handelsblatt powiedział, że „nadszedł czas, by Niemcy i Unia Europejska wprowadziły moratorium na budowę tego gazociągu”. To echo propozycji z parlamentu niemieckiego. Zdaniem dyplomaty byłby to jasny sygnał dla Kremla, że nie ma akceptacji wobec jego szkodliwego działania, bo Nord Stream 2 „to nie tylko przedsięwzięcie ekonomiczne, ale także narzędzie polityki Kremla, którego ten używa do ominięcia Ukrainy i dzielenia Europy”.
Gazeta RBK donosi, że raport posłów Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego (INTA) informuje, że „sankcje eksterytorialne budzą obawy o niezgodność z prawem międzynarodowym, zasadami Światowej Organizacji Handlu i innymi”. Posłowie zachęcają firmy, które mogą zostać dotknięte sankcjami USA do podnoszenia tej sprawy w relacjach z USA. Ich zdaniem powinien się tym tematem zająć także Wysoki Przedstawiciel do Spraw Zagranicznych i Bezpieczeństwa UE. Unia mogłaby za to pokryć koszty sądowe takich działań. Autorzy raportu przywołują przykład reakcji na sankcje wobec Iranu, kiedy firmy europejskie zostały wyłączone i nie musiały ponosić ich konsekwencji. Apelują także o usprawnienie mechanizmu INSTEX pozwalającego handlować z krajami trzecimi pomimo sankcji, a także rozważenie powołania specjalnego departamentu, który zajmowałby się polityką w tym zakresie w relacjach z USA i innymi partnerami zewnętrznymi.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas odpowiedział na groźbę poszerzenia sankcji USA nadzieją na „postęp” w relacjach z USA. Jego zdaniem „Europejczycy są zdania, że sankcje eksterytorialne są niezgodne z prawem”. Niemiecki Bundestag uznał jednak, że mogą być z nim zgodne. – Patrząc na sprawę z czysto ekonomicznego punktu widzenia, Ameryce chodzi też o sprzedaż własnego gazu skroplonego. Nie widzę problemu w tym, by poprawić w Niemczech infrastrukturę konieczną (do odbioru tego gazu) – powiedział Maas, powtarzając argumenty powtarzane przez Gazprom. – Nord Stream 2 nie uzależnia Niemiec od żadnego innego kraju – zapewnił.
Kommiersant/PRIME/Handelsblatt/Der Spiegel/RBK/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Nord Stream 2 będzie próbował przemknąć między kropelkami