Jakóbik: Nord Stream 2 na wodór zamiast LNG? Czas na polską strategię wodorową

23 września 2019, 07:31 Energetyka

Czy Niemcy na pewno zbudują terminale LNG, skoro szukają recepty na długowieczność Nord Stream 2 poprzez uczynienie z niego narzędzia polityki klimatycznej Unii Europejskiej? Jak powinna reagować Polska? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Terminale LNG w Niemczech. Grafika: Wojciech Jakóbik
Terminale LNG w Niemczech. Grafika: Wojciech Jakóbik

LNG w Niemczech na razie na papierze

W Niemczech mogą powstać nawet cztery instalacje do odbioru gazu skroplonego. Pierwsza to projekt w Brunsbuttel. Zakłada budowę terminalu LNG z funkcjonalnościami małej skali o przepustowości 5 mld m sześc. rocznie do 2022 roku przez Gasunie. Oiltanking i Vopak, które powołały joint venture German LNG Terminal. Drugi to Stade LNG, wspierany przez australijski Macquarie Ltd, chiński CNEC i amerykański Dow DuPont, mający powstać na drugim brzegu ujścia Elby do 2023 roku z planowaną przepustowością 8 mld m sześc. rocznie. Ten obiekt miałby powstać na terenie zakładu chemicznego Dow i pozwolić na bunkierkę statków wpływających do portu w Hamburgu. Trzecia instalacja to Wilhelmshaven FSRU, czyli obiekt do magazynowania i regazyfikacji gazu skroplonego planowany przez ExxonMobil, Mitsui i Uniper, który mógłby zapewnić do 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do 2022 roku. Czwarta to projekt Novateku i Fluxys zakładający budowę terminalu przeładunkowego średniej skali w Rostoku o nazwie Rostock LNG z przepustowością 300 tysięcy ton LNG, czyli ponad 400 mln m sześc. rocznie.

Trzy projekty niemieckie – w Brunsbuttel, Stade i Wilhelmshaven – zostały oficjalnie wzięte pod uwagę jako możliwe do realizacji przez ministra gospodarki Niemiec Petera Altmeiera w lutym 2019 roku po tym, jak Niemcy zareagowały na krytykę ich polityki względem Nord Stream 2 przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Amerykanin zagroził Niemcom, że popadną w uzależnienie od gazu z Rosji. Ci odpowiedzieli deklaratywnym zainteresowaniem dostawami gazu z Rosji. Ostatni z projektów nie został wspomniany przez Altmeiera, ale jest promowany przez rosyjski Novatek pragnący eksportować gaz skroplony z terminalu eksportowego w Wysocku i rzucić wyzwanie na rynku LNG średniej skali na Bałtyku. Informuje na ten firma Esperis publikująca o nim po polsku na Twitterze. Warto od razu zaznaczyć, że projekt Novateku w Niemczech nie będzie stanowił konkurencji dla terminalu LNG w Świnoujściu poza sektorem gazu skroplonego małej i średniej skali. Jednak i on jest istotny, więc Polacy powinni jak najszybciej rozwijać funkcjonalności obiektu świnoujskiego, by odpowiedzieć na rosnącą konkurencję w regionie.

Altmeier powiedział, że mogą powstać co najmniej dwa terminale LNG w Niemczech. Brunsbuttel konkuruje ze Spade, więc pewnie byłby to jeden z nich, a do tego FSRU w Wilhelmshaven również wspomniany przez ministra. Projekt Novateku nie został wymieniony, więc prawdopodobnie nie będzie mógł liczyć na wsparcie, ale ze względu na mniejszą skalę być może nie będzie go potrzebował i zostanie zrealizowany dzięki wsparciu rządu rosyjskiego przyznającemu Novatekowi ulgi podatkowe. Niemcy przyjęli prawo, które przerzuca koszty przyłączenia projektów LNG na operatorów sieci przesyłowej. Kanclerz Angela Merkel zadeklarowała, że rząd federalny może dofinansować ich budowę. Warto jednak zastrzec, że w przekonaniu części ekspertów projekty LNG ogłoszone przez Niemcy mają znaczenie czysto polityczne, czyli zmniejszają obawy Stanów Zjednoczonych względem Nord Stream 2 oraz kuszą ich perspektywą sprzedaży LNG na nowy rynek. – Chcemy wysłać Donaldowi Trumpowi sygnał, że możemy kupić trochę LNG i z drugiej strony zmniejszyć obawy, że Niemcy staną się zbyt uzależnione od Nord Stream 2 – powiedział mi Hanns Koenig z berlińskiej filii Aurora Energy Research.

Jakóbik: Niemcy budują gazoport. Uczą się od Polaków

Nord Stream 2 na wodór

Zachodni sąsiedzi Polski mogą nadal stawiać głównie na rozwój dostaw gazu z Rosji, bo mogą im pomóc w realizacji planu dekarbonizacji sektora gazu ziemnego w zgodzie z planem osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. W poprzednim tekście pisałem o pojęciu „gazu odnawialnego”, czyli gazu pochodzącego ze źródeł nieemisyjnych, w przeciwieństwie do „tradycyjnego” gazu ziemnego. W Niemczech pojawiają się już pomysłu ustalenia unijnego celu udziału gazu odnawialnego w miksie na wzór celu OZE. – Mając cel ilościowy firma gazowa byłaby zobligowana do dostarczenia powiedzmy 10 procent gazu ze źródeł odnawialnych do 2030 roku. To obowiązek podobny do celu udziału OZE w wytwarzaniu energii. Byłby on niezbędny do zazielenienia gazu ziemnego – mówi Matthias Deutsch z Agora Energiewende. Jednym z narzędzi pozyskania gazu spełniającego te normy może być wodór, który zyska strategię rządu federalnego Niemiec do końca roku. Ów gaz może pochodzić z procesu elektrolizy przy wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii w toku której powstałby tzw. zielony wodór. Zmniejszałby on zapotrzebowanie na gaz ziemny w Niemczech. Może jednak także pochodzić z gazu kopalnego pozbawionego dwutlenku węgla za pomocą technologii carbon capture and storage (CCS) i stanowić tzw. niebieski wodór. Norwedzy i Rosjanie już pracują nad taką technologią. Według Gazprom Export gazociągi typu Nord Stream pozwalają wpuścić do 70 procent wodoru zmieszanego z gazem ziemnym. To recepta na długowieczność Nord Stream 2, która tłumaczy dlaczego Rosjanie zaprojektowali go na 50 lat pracy od 2019 roku, chociaż w połowie wieku Europa ma plan być bezemisyjna, więc musi zdekarbonizować całą gospodarkę, w tym sektor gazu ziemnego. Tymczasem LNG jest nierzadko wskazywane jako źródło o wysokiej emisji osieroconej metanu i może zostać potraktowane jako gaz nie ekologiczny. Takie postawienie sprawy możliwe w razie zwycięstwa lobbystów niemieckich może sprawić, że polityka klimatyczna będzie premiować Nord Stream 2 i penalizować inne źródła gazu.

Deutsch: Gaz odnawialny to także wodór z gazociągu

Czas na polską strategię wodorową

W takim scenariuszu zwolennicy współpracy gazowej z Rosją w Berlinie mogą przedstawić Nord Stream 2 jako narzędzie realizacji długofalowej polityki klimatycznej. Dopiero okaże się, czy tak zaprojektowana polityka znajdzie odzwierciedlenie w tak zwanym czwartym pakiecie gazowym planowanym na 2020 rok, ale już trwa lobbing niemieckiego biznesu w tej sprawie. Może mu się jeszcze przeciwstawić sceptyczna wobec Rosji frakcja Zielonych, szczególnie jeśli znajdzie się w przyszłym rządzie, która optuje za zielonym wodorem i subsydiowaniem P2G. Niemcy rozważają jako alternatywne źródła niebieskiego wodoru względem Rosji także Norwegię i kraje Afryki Północnej. Być może dałoby się go w przyszłości sprowadzać przez Baltic Pipe z pomocą Danii, która zamierza wpuszczać do sieci coraz więcej innego źródła gazu bezemisyjnego, czyli biogazu i znaleźć wspólny interes Polski i Niemiec. Gra jest w początkowej fazie i Polska może już teraz wygrywać w niej punkty. Warto rozstrzygnąć, czy na przykład Baltic Pipe będzie w stanie wypełnić hipotetyczny cel udziału gazu odnawialnego, który mógłby zostać zgłoszony w ramach drugiej fali dekarbonizacji. Ponadto, polskie firmy, jak JSW czy PKN Orlen, inwestują w technologie wodorowe, albo jak PGE rozważają rozwój technologii P2G dającej zielony wodór. Być może warto ubrać te plany w ustrukturyzowany dokument i wzorem Niemców przyjąć polską strategię wodorową?

Jakóbik: Gaz odnawialny zamiast Baltic Pipe? Druga fala dekarbonizacji może zagrozić Polsce