icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Onichimowski: Operator będzie redukował OZE, ale ma dużo pomysłów (ROZMOWA) 

– W najbliższym czasie niestety będzie więcej redukcji OZE. Mamy jednak pewne koncepcje aby zaradzić temu wyzwaniu – mówi prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski w BiznesAlert.pl. Mówi także o wyzwaniach energetyki jądrowej.

Proszę zwrócić uwagę chociażby na aukcje rynku mocy – magazyny energii pojawiają się na nich coraz częściej. Szacujemy, że w ciągu dekady mogą osiągnąć moc co najmniej kilkunastu GW, stanowiąc ogromne wsparcie przy zarządzaniu nadwyżkami – mówi prezes PSE w BiznesAlert.pl.

Nie powinniśmy traktować atomu ani jako panaceum, ani jako ekstraordynaryjnego rozwiązania. Jest to taka sama technologia wytwarzania energii jak inne – ocenia prezes Onichimowski.

BiznesAlert.pl: Czy redukcje OZE będą zdarzały się coraz częściej?

Grzegorz Onichimowski: W najbliższym czasie, niestety, tak. Mamy jednak pewne koncepcje, które pozwolą sprostać temu wyzwaniu i ograniczyć redukcje OZE. Pierwszą z nich jest wprowadzenie nowych zasad rynku bilansującego, co nastąpi w połowie czerwca bieżącego roku. Dążymy do tego, aby o redukcji mocy OZE decydowali sami właściciele wielkoskalowych instalacji, zależnie od zawartych już umów i cen na rynku SPOT. Będziemy jednak starali się redukować obecność OZE w mechanizmie bilansującym – kto sprzeda energię w kontrakcie zarobi zgodnie z umową, kto tylko wyśle ją do systemu bez umowy musi spodziewać się cen ujemnych lub bliskich zera.  Taki impuls cenowy będzie decydujący dla właściciela instalacji, motywując go do odpowiedniego planowania pracy swoich zasobów oraz redukowania produkcji jeśli nie ma na nią zapotrzebowania. Wszystko będzie zależeć od tego, czy mu się to opłaci, czy ma umowę na odbiór tej energii, itp. Chcemy, aby to były decyzje właścicieli, bo tylko oni dysponują odpowiednimi informacjami aby podjąć decyzję biznesową. Błędne decyzje rynek będzie penalizował. 

Poprzez cenę?

Tak. Wytwórcy którzy nie dostosowują swojej produkcji do zapotrzebowania odbiorców zamiast zarabiać na energii, dopłacą do produkcji. Jest to jednak zmiana tylko techniczna, nie zmieniająca całego systemu, w przeciwieństwie do kolejnego obszaru, jakim jest zagospodarowywanie „nadmiaru” zielonej energii. Obecnie jesteśmy w procesie weryfikacji umów i warunków przyłączenia magazynów energii. Zarówno wydanych zgód jak i odmów. Mamy nadzieję na przyspieszenie procesu przyłączania magazynów. Spodziewamy się, że ten potencjał wzroście o kilka gigawatów w ciągu najbliższych dwóch lat.

Czy możemy spodziewać się boomu magazynów energii?

Tak sądzę. Proszę zwrócić uwagę chociażby na aukcje rynku mocy – magazyny energii pojawiają się na nich coraz częściej. Szacujemy, że w ciągu dekady mogą osiągnąć moc co najmniej kilkunastu GW, stanowiąc ogromne wsparcie przy zarządzaniu nadwyżkami. Na stole leży także kolejne rozwiązanie pozwalające na większą absorpcję generacji OZE i jest ono już konsultowane z ministerstwem klimatu, przemysłu i NFOŚ. Omawiamy wykorzystanie  ciepła jako głównego źródła elastyczności. Uważam, że zagospodarowanie nadmiarowej energii z OZE do produkcji ciepła jest najszybszym i najbardziej efektywnym rozwiązaniem. Elektrociepłownie wyposażone w magazyny ciepła i pompy ciepła lub kotły elektrodowe mogą przyjmować nadwyżki energii z OZE. Z drugiej strony mogą generować energię elektryczną, gdy tej zaczyna brakować w systemie. Siedemset sieci ciepłowniczych znajdujących się w Polsce bez wątpienia jest zasobem elastyczności, z którego do tej pory nie korzystano. Nie widzę powodu, dla którego mieszkańcy, na przykład Warszawy czy Poznania, mają mieć ogrzewanie i ciepłą wodę dzięki spalaniu gazu i węgla, a w tym samym momencie należy redukować OZE. Chcemy by pewne rozwiązania związane z ciepłownictwem znalazły się w nowym kształcie rynku mocy, tak aby nie tylko wpłynąć na zmniejszenie redukcji generacji OZE, ale zapewnić Polakom tanie ciepło pochodzące z zielonych źródeł.

Jakie miejsce może mieć atom w polskiej energetyce? Ile potrzebujemy gigawatów z tego źródła?

Atom to źródło pracujące w podstawie, niczym obecnie źródła węglowe, które sukcesywnie będą wycofywane. Uważam, że jest jeszcze za wcześnie, aby rozmawiać o tym, ile Polska będzie potrzebowała mocy z atomu w latach 40’. Wiele zależy od tego, jak bardzo rozwinie się obszar związany z przechowywaniem energii, i mam tu na myśli nie tylko magazyny i baterie, ale i inne rozwiązania. Czy znajdziemy rzeczywiste zastosowanie energetyczne dla wodoru? Na pewno będzie on bardzo ważny, ale czy po jego wdrożeniu w przemyśle i transporcie, będzie jeszcze możliwe wykorzystanie go w energetyce. Pojawia się wiele pytań o kształt sektora energetycznego w przyszłości, na które trzeba będzie odpowiedzieć.

Czy to oznacza, że wybór lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w 2028 roku odbędzie się bez wiedzy o tym, ile będziemy potrzebowali energii z atomu?

Jeżeli jest inwestor zainteresowany budową tej elektrowni to uważam, że powinna się ona rozpocząć. Nie powinniśmy traktować atomu ani jako panaceum, ani jako ekstraordynaryjnego rozwiązania. Jest to taka sama technologia wytwarzania energii jak inne. Jeżeli w oparciu o nią jesteśmy w stanie konkurencyjnie wytwarzać energią elektryczną,  zróbmy to. Pierwsza elektrownia jądrowa z punktu widzenia PSE byłaby potrzebna do 2033 roku, ale niestety prawdopodobnie powstanie po tym terminie. Właśnie wtedy będzie nam się kończyć wsparcie rynkowe dla ostatnich bloków węglowych. To będzie moment krytyczny. My swoją część projektu, czyli gotowość do podłączenia elektrowni, wykonamy.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Gra o drugą lokalizację atomu z USA w Polsce trwa

– W najbliższym czasie niestety będzie więcej redukcji OZE. Mamy jednak pewne koncepcje aby zaradzić temu wyzwaniu – mówi prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski w BiznesAlert.pl. Mówi także o wyzwaniach energetyki jądrowej.

Proszę zwrócić uwagę chociażby na aukcje rynku mocy – magazyny energii pojawiają się na nich coraz częściej. Szacujemy, że w ciągu dekady mogą osiągnąć moc co najmniej kilkunastu GW, stanowiąc ogromne wsparcie przy zarządzaniu nadwyżkami – mówi prezes PSE w BiznesAlert.pl.

Nie powinniśmy traktować atomu ani jako panaceum, ani jako ekstraordynaryjnego rozwiązania. Jest to taka sama technologia wytwarzania energii jak inne – ocenia prezes Onichimowski.

BiznesAlert.pl: Czy redukcje OZE będą zdarzały się coraz częściej?

Grzegorz Onichimowski: W najbliższym czasie, niestety, tak. Mamy jednak pewne koncepcje, które pozwolą sprostać temu wyzwaniu i ograniczyć redukcje OZE. Pierwszą z nich jest wprowadzenie nowych zasad rynku bilansującego, co nastąpi w połowie czerwca bieżącego roku. Dążymy do tego, aby o redukcji mocy OZE decydowali sami właściciele wielkoskalowych instalacji, zależnie od zawartych już umów i cen na rynku SPOT. Będziemy jednak starali się redukować obecność OZE w mechanizmie bilansującym – kto sprzeda energię w kontrakcie zarobi zgodnie z umową, kto tylko wyśle ją do systemu bez umowy musi spodziewać się cen ujemnych lub bliskich zera.  Taki impuls cenowy będzie decydujący dla właściciela instalacji, motywując go do odpowiedniego planowania pracy swoich zasobów oraz redukowania produkcji jeśli nie ma na nią zapotrzebowania. Wszystko będzie zależeć od tego, czy mu się to opłaci, czy ma umowę na odbiór tej energii, itp. Chcemy, aby to były decyzje właścicieli, bo tylko oni dysponują odpowiednimi informacjami aby podjąć decyzję biznesową. Błędne decyzje rynek będzie penalizował. 

Poprzez cenę?

Tak. Wytwórcy którzy nie dostosowują swojej produkcji do zapotrzebowania odbiorców zamiast zarabiać na energii, dopłacą do produkcji. Jest to jednak zmiana tylko techniczna, nie zmieniająca całego systemu, w przeciwieństwie do kolejnego obszaru, jakim jest zagospodarowywanie „nadmiaru” zielonej energii. Obecnie jesteśmy w procesie weryfikacji umów i warunków przyłączenia magazynów energii. Zarówno wydanych zgód jak i odmów. Mamy nadzieję na przyspieszenie procesu przyłączania magazynów. Spodziewamy się, że ten potencjał wzroście o kilka gigawatów w ciągu najbliższych dwóch lat.

Czy możemy spodziewać się boomu magazynów energii?

Tak sądzę. Proszę zwrócić uwagę chociażby na aukcje rynku mocy – magazyny energii pojawiają się na nich coraz częściej. Szacujemy, że w ciągu dekady mogą osiągnąć moc co najmniej kilkunastu GW, stanowiąc ogromne wsparcie przy zarządzaniu nadwyżkami. Na stole leży także kolejne rozwiązanie pozwalające na większą absorpcję generacji OZE i jest ono już konsultowane z ministerstwem klimatu, przemysłu i NFOŚ. Omawiamy wykorzystanie  ciepła jako głównego źródła elastyczności. Uważam, że zagospodarowanie nadmiarowej energii z OZE do produkcji ciepła jest najszybszym i najbardziej efektywnym rozwiązaniem. Elektrociepłownie wyposażone w magazyny ciepła i pompy ciepła lub kotły elektrodowe mogą przyjmować nadwyżki energii z OZE. Z drugiej strony mogą generować energię elektryczną, gdy tej zaczyna brakować w systemie. Siedemset sieci ciepłowniczych znajdujących się w Polsce bez wątpienia jest zasobem elastyczności, z którego do tej pory nie korzystano. Nie widzę powodu, dla którego mieszkańcy, na przykład Warszawy czy Poznania, mają mieć ogrzewanie i ciepłą wodę dzięki spalaniu gazu i węgla, a w tym samym momencie należy redukować OZE. Chcemy by pewne rozwiązania związane z ciepłownictwem znalazły się w nowym kształcie rynku mocy, tak aby nie tylko wpłynąć na zmniejszenie redukcji generacji OZE, ale zapewnić Polakom tanie ciepło pochodzące z zielonych źródeł.

Jakie miejsce może mieć atom w polskiej energetyce? Ile potrzebujemy gigawatów z tego źródła?

Atom to źródło pracujące w podstawie, niczym obecnie źródła węglowe, które sukcesywnie będą wycofywane. Uważam, że jest jeszcze za wcześnie, aby rozmawiać o tym, ile Polska będzie potrzebowała mocy z atomu w latach 40’. Wiele zależy od tego, jak bardzo rozwinie się obszar związany z przechowywaniem energii, i mam tu na myśli nie tylko magazyny i baterie, ale i inne rozwiązania. Czy znajdziemy rzeczywiste zastosowanie energetyczne dla wodoru? Na pewno będzie on bardzo ważny, ale czy po jego wdrożeniu w przemyśle i transporcie, będzie jeszcze możliwe wykorzystanie go w energetyce. Pojawia się wiele pytań o kształt sektora energetycznego w przyszłości, na które trzeba będzie odpowiedzieć.

Czy to oznacza, że wybór lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w 2028 roku odbędzie się bez wiedzy o tym, ile będziemy potrzebowali energii z atomu?

Jeżeli jest inwestor zainteresowany budową tej elektrowni to uważam, że powinna się ona rozpocząć. Nie powinniśmy traktować atomu ani jako panaceum, ani jako ekstraordynaryjnego rozwiązania. Jest to taka sama technologia wytwarzania energii jak inne. Jeżeli w oparciu o nią jesteśmy w stanie konkurencyjnie wytwarzać energią elektryczną,  zróbmy to. Pierwsza elektrownia jądrowa z punktu widzenia PSE byłaby potrzebna do 2033 roku, ale niestety prawdopodobnie powstanie po tym terminie. Właśnie wtedy będzie nam się kończyć wsparcie rynkowe dla ostatnich bloków węglowych. To będzie moment krytyczny. My swoją część projektu, czyli gotowość do podłączenia elektrowni, wykonamy.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Gra o drugą lokalizację atomu z USA w Polsce trwa

Najnowsze artykuły