Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ws. OPAL zaważy na bezpieczeństwie energetycznym UE w przyszłości.
Losy planu Gazpromu ominięcia Europy Wschodniej i dostarczenia do Niemiec większych ilości rosyjskiego gazu rozstrzygną się w tym miesiącu przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Polska chce przedłużyć obowiązywanie przepisów ograniczających dostęp Gazpromu do europejskich gazociągów – w tym konkretnym przypadku chodzi o lądową odnogę Nord Stream 2 – gazociąg OPAL.
Spór prawny toczący się między polskim koncernem PGNIG a Komisją Europejską o zwiększenie dostepu z 50 do 80-90 proc. przepustowości gazociągu OPAL, to jak pisze Financial Times, ostatni krok w długiej walce o infrastrukturę energetyczną w Europie. Unia Europejska chce zmniejszyć zależność od Rosji, a Gazprom walczy o udziały rynkowe.
Rosjanie w tym celu chcą wybudować do końca 2019 roku wart ok. 11 mld dol. gazociąg Nord Stream 2, które będzie rocznie przesyłał 55 mld m3, czyli tyle samo ile istniejący Nord Stream. Plany pozwoliłyby ominąć Ukrainę, a także inne kraje tranzytowe.
W Europie niewielkim echem odbiła się decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE, który na wniosek polskiego PGNiG do czasu rozstrzygnięcia sprawy i wydania orzeczenia wstrzymał wejście w życie decyzji Komisji, która od 1 stycznia 2017 przyznała Gazpromowi dostęp do nawet 90 proc. przepustowości gazociągu OPAL.
Gazprom będzie potrzebować w przyszłości od Komisji podobnego zwolnienia dla EUGAL, planowanej lądowej odnogi Nord Stream 2. Decyzja w sprawie OPAL może odegrać bezprecedensowe rolę. Zaciąży na przyszłości innych gazociągów w Europie.
Drugą odsłoną sporu, na który wyrok w sprawię OPAL może zaciążyć jest Nord Stream 2. Polska stała się najbardziej aktywnym przeciwnikiem Nord Stream 2. Krajowy urząd antymonopolowy pełna nazwa (UOKIK) ostrzegł w sierpniu 2016 r., że zgoda na koncentracje i powstanie z udziałem firm zagranicznych podmiotu odpowiedzialnego za powstanie Nord Stream 2, pozwoli Gazpromowi na wzmocnienie dominacji w Europie Środkowej. To skłoniło pięciu zachodnioeuropejskich partnerów Gazpromu do wycofania się z planów wejścia do konsorcjum Nord Stream 2, zmuszając Gazprom do finansowania projektu na własną rękę.
Warszawa i inni krytycy rosyjskiego planu ostrzegają przed zwiększeniem zależności od rosyjskiego gazu, a także marginalizacją Ukrainy. Sibren de Jong z po angielsku Haskiego Centrum Studiów Strategicznych podważa rosyjską argumentację, jakoby Nord Stream 2 miał być gazociągiem komercyjnym. – Już teraz Gazprom ma bardzo silną pozycję na europejskim rynku – powiedział Holender. Jego zdaniem gdyby Polsce nie powiodła się próba zablokowania decyzji w sprawie gazociągu OPAL, Gazprom mógłby wykorzystać ten casus prawny do decyzji w sprawie EUGAL, gazociągu, który ma być lądową odnogą Nord Stream 2 i biec wzdłuż juz istniejącego gazociągu OPAL.
Piotr Woźniak, szef polskiego koncernu PGNiG, powiedział, że decyzja Komisji w sprawie OPAL to „duża przeszkoda” w dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia i może uczynić Gazprom „bardzo silnym”.
Sprawa może zaciążyć także na przyszłości Ukrainy, Juri Witrenko, dyrektor handlowy Naftogaz, krajowej spółki gazowej Ukrainy potwierdził, że jego firma odnotowała spadek przesyłu gazu przez ich infrastrukturę, po tym jak Gazprom zaraz po decyzji Komisji i zawarciu umowy z niemieckim regulatorem Bundesnetzagentur zwiększył z 50 proc. do prawie 100 proc. dostęp do przesyłu. Naftogaz rozważa przyłączenie się do polskiej skargi, a decyzję Komisji określił jako zaskakującą i „antykonkurencyjną”. Pomimo wątpliwości prawnych i politycznych wielu krajów UE oraz wciąż nieznanego modelu finansowania projektu, Nord Stream 2 AG podkreśla, że Bruksela ma ograniczone możliwości, aby go zakwestionować.
Komisja i Gazprom odmówiły komentarza w tej sprawie. Rzecznik Opal powiedział, że decyzja Komisji „zwiększa możliwość dostępu do sieci w Czechach przy jednoczesnym zapewnieniu efektywnego wykorzystania dostępnej przepustowości gazociągu dla podmiotów nie dominujących”.
Financial Times