EnergetykaGaz.

Jakóbik: Po co PGNiG kolejna umowa na LNG z USA?

Piotr Woźniak. Fot. BiznesAlert.pl

Piotr Woźniak. Fot. BiznesAlert.pl

W przeddzień Świąt Bożego Narodzenia PGNiG robi rynkowi prezent w postaci kolejnej umowy na dostawy LNG z USA. Informacje tego typu powszednieją i o to chodzi. Za pomocą spółki z ul. Kasprzaka w Warszawie Polska buduje zdrowy rynek gazu ziemnego – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejna umowa

PGNiG zawarło dwudziestoletni kontrakt na dostawy LNG z USA od firmy Sempra należącej do Port Arthur LNG, z którym miała porozumienie o współpracy z czerwca tego roku. Dostawy mają ruszyć w 2023 roku, kiedy powstanie terminal Port Arthur LNG i opiewać na prawie 2 mln ton rocznie, czyli około 2,7 mld m sześc. po regazyfikacji. Kontrakt będzie zawierał klauzulę free on board (FOB), co – jak analizowałem w kilku poprzednich tekstach – wskazuje na intencję wykorzystania tego wolumenu na rynku globalnym, a nie w Polsce. To kontrakt z klauzulą delivery ex ship (DES) zawarty przez PGNiG z Cheniere Marketing and Trading z listopada ma służyć dostawom do Świnoujścia.

Jakóbik: Po co PGNiG trzecia umowa na LNG z USA? (ANALIZA)

Nie wszystek przypłynie

W 2023 roku PGNiG ma mieć łącznie do dyspozycji 5,5 mld m sześc. gazu skroplonego z USA. Do tego należy dodać 2,7 mld m sześc. LNG z Kataru na mocy umowy obowiązującej do czerwca 2034 roku. Ta umowa także posiada klauzulę FOB, co moim zdaniem – trudnym do potwierdzenia oficjalnie – oznacza, że obecnie gaz katarski również częściowo trafia na rynek globalny, kiedy górka cenowa pozwala go opłacalnie sprzedać. Oznacza to, że nie warto porównywać portfela LNG w dyspozycji PGNiG z mocami regazyfikacyjnymi terminalu LNG w Świnoujściu, który ma osiągnąć przepustowość 7,5 mld m sześc. do 2021 roku i zostać rozbudowany o trzeci zbiornik do 2023 roku.

Razem po regazyfikacji w portfelu Polaków ma być około 10 mld m sześc. Po co więc PGNiG tyle gazu skroplonego? Dzięki bogatemu portfolio Polacy mogą grać ceną surowca na skalę globalną. Ładunek objęty klauzulą FOB może trafić w dowolne miejsce na świecie i znaleźć kupca po cenie lepszej, niż na rynku polskim, szczególnie w obliczu rosnącego zapotrzebowania na gaz skroplony w Azji. Eksperci liczą, że jeden procent spadku zużycia węgla w Chinach planujących powolną transformację energetyczną oznacza wzrost zapotrzebowania na LNG o 800 mln ton. Oznacza to, że Państwo Środka przyjmie każdą ilość surowca. Oznacza to, że gaz z kontraktu terminowego PGNiG może trafić na rynek spotowy, obsługiwany poza giełdą, a możliwość kontaktu bezpośredniego z handlarzami poprzez biuro w Londynie pozwala pozyskać kupca. W wyjątkowych sytuacjach może się on pojawić w zaskakujących miejscach. Tak było w okresie „małego kryzysu gazowego” na Ukrainie z marca 2017 roku, kiedy ładunek LNG od PGNiG został sprzedany na Ukrainę w ramach dostaw interwencyjnych. Należy szacować, że cena była atrakcyjna, bo Kijów przyparty do muru przez Gazprom nie miał wyboru. BiznesAlert.pl publikował dokumenty świadczące o tym, że Rosjanie celowo wywołali ówczesny kryzys. Polacy pomogli Ukraińcom wyrwać się z kleszczy politycznych Moskwy i jeszcze na tym zarobili.

http://biznesalert.pl/gazprom-naftogaz-arbitraz-kryzys-celowo/

Rośnie zdrowy rynek gazu

Docelowo liczne kontrakty na gaz skroplony w portfelu PGNiG będą stanowić kolejną kompetencję Polaków stawiającą ich w gronie największych graczy na rynku globalnym. Te, które będą posiadać klauzulę DES i cenę atrakcyjną dla rynku polskiego, razem z gazem norweskim z Baltic Pipe, obniżą zależność Polski od dostaw z Rosji. Te z klauzulą FOB pozwolą na dostawy w różne części świata i grę cenową z zyskiem dla PGNiG. Informacje o kolejnych kontraktach już powszednieją. To zdrowy objaw. Sygnalizuje rozwój rynku gazu, którego kulminacja nastąpi w 2022 roku, na kiedy obecne władze zapowiadają rewolucję kontraktową i wstrzymywaną dotąd liberalizację rynku gazu w Polsce, który ma stać się płynny i tani jak analogiczne w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Oznaczałoby to, że Polak otrzyma wtedy najlepszą możliwą cenę dostaw, a gospodarka będzie mogła kontynuować transformację energetyczną w oparciu o tańsze paliwo. Tego sobie i Państwu życzę w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia.

Jakóbik: Baltic Pipe na COP24, czyli sworzeń dekarbonizacji Polski


Powiązane artykuły

Goldman Sachs

Goldman Sachs apeluje o ograniczenie rozwoju OZE w Hiszpanii

Bank inwestycyjny Goldman Sachs, od lat zaangażowany w projekty energii odnawialnej, ostrzegł w tym tygodniu, że dalszy rozwój OZE w...

Grad głównym winnym strat w amerykańskiej fotowoltaice

55 procent amerykańskich roszczeń powiązanych z uszkodzeniem farm fotowoltaicznych przez zjawiska pogodowe dotyczy gradu. W skali globalnej, opady gradu zajmują...
reichstag Niemcy Berlin

Niemcy poparli unijne regulacje dotyczące niskoemisyjnego wodoru

Niemieckie ministerstwo gospodarki opublikowało komunikat wyrażając pełne poparcie dla nowych regulacji unijnych dotyczących produkcji wodoru. Bruksela zdecydowała się na  uznanie...

Udostępnij:

Facebook X X X