W Polsce nie ma możliwości budowy elektrowni jądrowych – mówi profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Wystarczy jeden blackout, a cały entuzjazm z zieloną energią się skończy – dodaje.
BiznesAlert.pl Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński wspominał ostatnio o roli instytucji, której szefuje, na budowie polskiej elektrowni jądrowej. Czy w Pana opinii to jest dobry pomysł?
Prof. Władysław Mielczarski: Bank centralny nie powinien angażować się w żadne inwestycje, w tym energetyczne. Również w Polsce, NBP nie powinien angażować się przesadnie mocno w procesy gospodarcze. On to robi, czyniąc jednocześnie więcej zła niż dobrego. Przykładem takiego działania jest sztuczne obniżanie wartości złotego. Z jednej strony rzeczywiście napędza się eksport, jednak eksport i bez tego ma się dobrze. Jednak przy tak niskim kursie złotego, w Polsce nie opłaca się realizować żadnych znaczących inwestycji, modernizacji, automatyzacji. W rezultacie, w tej polityce zostajemy sprowadzeni do montowni, w której rozwój opiera się na taniej sile roboczej. Kolejnym takim elementem jest skupowanie złota. Może to wizerunkowo jest jakieś posunięcie, ale zasada w inwestycję w złoto jest taka, że drogo się je kupuje a tanio sprzedaje. Zasada ogólna jest taka, że bank centralny jest od tego, aby tworzyć dobre warunki do działania gospodarki, ale nie powinien angażować się bezpośrednio w działalność gospodarczą.
Jednak zapowiedzi prezesa Głapińskiego są dość jednoznaczne. NBP mógłby wziąć udział w finansowaniu energetyki jądrowej.
W Polsce nie ma możliwości budowy elektrowni jądrowych. Po pierwsze, jest to zbyt kosztowne. Po drugie, i ważniejsze, jeżeli z góry odrzucamy takich dostawców jak firmy chińskie czy rosyjskie to nie bardzo widzę realność budowy takiego obiektu w Polsce pod kątem logistycznym i technologicznym. Firmy zachodnie nie mają mocy przerobowych aby udźwignąć inwestycje o takiej skali. Westinghouse zbankrutował jako i sprzedał licencje firmom z Chin, którzy rozwijają reaktor AP-1000 jako Hualong 1. Nawet gdyby Amerykanie chcieli, to nie dostarczą nam tych instalacji. Drugim poważnym dostawca jest francuski koncern EDF, firma z ogromnym doświadczeniem. Firma ta jest też jednocześnie głównym wykonawcą bloków jądrowych Olkiluoto-3, który powinien być ukończony już piętnaście lat temu. Jest wykonawcą bloków jądrowych w elektrowni Flamanville, która miała być skończona w 2011 roku a będzie dopiero w 2023 roku (Załadunek paliwa do reaktora ma mieć miejsce w czwartym kwartale 2022 roku przyp. red.) Koncern EDF jest również zaangażowany w budowę Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii, gdzie prace powinny wystartować jeszcze pięć lat temu, a jeszcze do tego nie doszło (Budowa elektrowni ruszyła w 2018 roku, w 2020 roku minęła wszystkie istotne kamienie milowe przyp. red.). W związku z tym, nawet gdybyśmy mieli pieniądze to nie jesteśmy w stanie w wyznaczonym czasie dostarczyć instalacji do elektrowni jądrowych. To tyle z naszych planów jądrowych.
Pojawiają się też pomysły zaangażowania NBP w zielone obligacje. Czy to jest odpowiedni kierunek?
Nie, tutaj również uważam, że bank centralny powinien trzymać się od tego z daleka. Jesteśmy obecnie w pewnym kluczowym momencie rozwoju energetyki odnawialnej. Proszę zwrócić uwagę co się stało w Teksasie i nie mam na myśli samych black-outów, ale to co ma miejsce obecnie. Odpowiedź stanu Teksas na tamtą awarie było przegłosowanie kilku aktów prawnych uderzających właśnie w OZE. W marcu przegłosowano pierwszą z cyklu ustaw, która dotyczyła wsparcia stanowego dla elektrowni gazowych węglowych i sieci jako źródłom energii zawsze dyspozycyjnych. Ustawowo uregulowali zaangażowali się w zabezpieczenia ciągłości dostaw energii. Kolejna ostatnia ustawa, która nakłada na elektrownie wiatrowe obowiązek płacenia za usługi regulacyjne. Mówiąc prosto, elektrownie wiatrowe muszą przedkładać grafik dostaw energii, jeżeli nie wywiąże się z niego, to będą one ponosiły kary i będą musiały zakupić brakujące moce w elektrowniach m.in. węglowych. Reakcją na działania stanu Teksas jest gniewny list podpisany przez największe korporacje technologiczne i finansowe w USA, które ostrzegały aby nie „ruszać” wiatraków. Dlaczego? Dlatego, że prawdopodobnie firmy te mocno zainwestowały w tę gałąź energetyki i postawiły zielone fundusze, a teraz obawiają się strat. Według mnie, to co stało się w Teksasie jest zwiastunem zielonego szczytu (green peak). W tej chwili przechodzimy na drugą stronę tego szczytu. Uważam, że Europę czeka to samo. Wystarczy jeden blackout, a cały entuzjazm z zieloną energią się skończy. Bank centralny inwestując w takie źródła również poniósłby ogromne straty. Dlatego NBP powinien się trzymać z daleka od elektrowni, energetyki i od OZE. Powinien prowadzić dobrą politykę monetarną, bo to jest głównym zadaniem NBP.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Westinghouse: Status quo węgla w Polsce jest nie do utrzymania. Nasz atom to rozwiązanie