icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Jak zaopatrzyć Podkarpacką Dolinę Wodorową by nie skończyło się na Nord Stream 2?

Jeżeli Polska nie zbuduje odpowiedniego potencjału Odnawialnych Źródeł Energii pozwalających wytwarzać zielony wodór albo możliwości dostaw z bezpiecznych kierunków, jej dolina wodorowa pod Rzeszowem może być kiedyś zasilana wodorem z Nord Stream 2 – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pierwsza polska elektrociepłownia wodorowa oby nie na wodór z Nord Stream 2

Polska ogłosiła plan budowy Podkarpackiej Doliny Wodorowej pod Rzeszowem. Największe wyzwanie tego pomysłu to fakt, że w pobliżu tej miejscowości brakuje potencjalnych instalacji wytwarzania wodoru, choć niedaleko znajdują się centra przemysłowe, na przykład instalacje Grupy Azoty, które mogłyby użyć tego paliwa do obniżki emisji CO2 przy produkcji. Połowa polskiego wodoru powstaje obecnie w fabrykach Azotów dzięki syntezie chemicznej. Sprzedają około 600 ton tego paliwa rocznie z Puław i Kędzierzyna. Dlatego ta firma bada możliwość wykorzystania wodorowych ogniw paliwowych. Jednakże wodór Azotów nie może jeszcze dotrzeć pod Rzeszów.

– Przed nami dekada zmian, która ma szansę poważnie wzmocnić nasze państwo. Podstawowym elementem tych zmian jest właśnie wprowadzenie technologii wodorowej. Jesteśmy piątym na świecie producentem wodoru w świecie i trzecim w Europie więc to duże zobowiązanie. Chcemy stworzyć pięć dolin wodorowych, jako główne ogniwa gospodarki wodorowej, a jedno z nich powstanie właśnie tutaj w Rzeszowie. Liczę, że będzie to swego rodzaju klaster przed duże K, który będzie wykorzystywał potencjał naukowy i gospodarczy tego regionu – powiedział premier Mateusz Morawiecki o rzeszowskiej dolinie wodorowej.

Wśród sygnatariuszy listu w sprawie rozwoju gospodarki wodorowej pod Rzeszowem znaleźli się Ewa Leniart – wojewoda podkarpacki, Władysław Ortyl – marszałek Województwa Podkarpackiego, Marek Bajdak – pf. prezydenta Rzeszowa, prof. dr hab. inż. Piotra Koszelnik – rektor Politechniki Rzeszowskiej,  prof. dr hab. Sylwester Czopek – rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego, prof. Tomasza Gałka z Instytutu Energetyki – dyrektor Instytutu Badawczego, dr Marek Grabowy z Instytutu Energetyki – Instytut Badawczy, dyrektor oddziału Ceramiki CEREL w Boguchwale, Iwona Sierżęga – członek zarządu Polenergia, Jacek Głowacki – prezes zarządu Polenergia Elektrociepłownia Nowa Sarzyna, Dawid Cycoń – prezes zarządu ML System, Paweł Kolczyński – wiceprezes zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu, Rafał Kalisz – prezes zarządu Fibrain, Jan Sawicki – wiceprezesa zarządu oraz Marek Bujny – członek zarządu „Doliny Lotniczej”, Adam Smoleń – prezes zarządu Autosan oraz Tomasz Matuszewski burmistrz Sanoka.

Warto odnotować udział Polenergii, która razem z niemieckim Siemens Energy zamierza dekarbonizować Elektrociepłownię Nowa Sarzyna. Ta ma w przyszłości spalać zielony wodór. ‒ Wierzymy w wodór i chcemy jak najszybciej zająć pozycję w tym sektorze na krajowym rynku. Istniejąca elektrociepłownia w Nowej Sarzynie, jak i planowane nowe bloki gazowe, mają być przygotowane do spalania zielonego wodoru, co przyczyni się do budowy w przyszłości zeroemisyjnej grupy energetycznej – mówił Michał Michalski z Polenergii w czerwcu 2020 roku po podpisaniu listu intencyjnego z Siemensem w tej sprawie. Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka mówił w Rzeszowie, że Polska chciałaby mieć pierwszą elektrociepłownię wodorową w 2030 roku. Miał prawdopodobnie na myśli obiekt w Nowej Sarzynie. Jest już połączony z systemem przesyłowym gazu w Polsce, bo jako elektrociepłownia gazowa potrzebuje tego paliwa do pracy, a zatem kiedyś mógłby do niego docierać wodór. Jednakże pierwsza polska elektrociepłownia wodorowa nie ma na razie bezpiecznego źródła dostaw. Polska musi o nie zawalczyć.

Dolina wodorowa według definicji Komisji Europejskiej to obszar geograficzny, miasto lub teren przemysłowy wykorzystujący technologie wodorowe w ekosystemie innowacji, o którym wspominał minister Kurtyka. Nie jest jednak jasne skąd rzeszowska dolina wodorowa miałaby czerpać to innowacyjne paliwo. W przeciwieństwie do dolin planowanych na Pomorzu i Dolnym Śląsku, okolice Rzeszowa są pozbawione źródeł wodoru. Wskazany jest zatem dalszy rozwój tamtejszych Odnawialnych Źródeł Energii pozwalający w przyszłości wytwarzać tak zwany zielony wodór, najmilej widziany w strategii wodorowej Unii Europejskiej, a zatem mogący liczyć na największe wsparcie. Wodór emisyjny w różnych kolorach także może zapewnić dostawy pod Rzeszów, ale będzie mu trudniej o wsparcie. Wtedy jednak wzrosną koszty jego użycia w tamtym regionie ze względu na konieczność rozwoju infrastruktury przesyłowej na dużą odległość z centrów produkcji na Śląsku lub Pomorzu. Doliny zlokalizowane w pobliżu takich centrów są pozbawione tego problemu.

Alternatywa to import wodoru, czyli wyzwanie, z którym będą się mierzyć doliny wodorowe w całej Europie, bo zapotrzebowanie na takie paliwo może znacznie przewyższyć podaż w Unii Europejskiej, szczególnie jeśli będzie promowany jedynie zielony wodór wytwarzany dzięki nadwyżkom mocy odnawialnych. Warto przypomnieć, że nawet Niemcy najbardziej zaawansowani w technologiach tego typu nie będą w stanie sami wytworzyć całego wodoru potrzebnego do zazielenienia gospodarki. Zamierzają zachęcić do jego produkcji kraje partnerskie z Afryki oraz Ukrainę. Może się okazać, że skończy się na imporcie tego paliwa przez gazociąg Nord Stream 2 oraz rusyfikacji unijnej polityki klimatycznej, która będzie nadal opalana paliwem rosyjskim: wodorem zamiast gazu. Polska może podjąć działania na rzecz zmniejszenia ryzyka realizacji takiego scenariusza.

Jakóbik: Czy Polska przekona Niemcy do zatrzymania rusyfikacji polityki klimatycznej? (ANALIZA)

Rekomendacje na rzecz polskiej doliny wodorowej w Rzeszowie

Jeżeli rzeszowska dolina wodorowa ma być faktycznie centrum spalania wodoru, a nie tylko ośrodkiem naukowo-badawczym, będzie potrzebować dostaw tego paliwa z kraju oraz zagranicy. Dostawy wodoru (w tym zielonego) ze źródeł krajowych mogą być niewystarczające, zgodnie z trendem obserwowanym w całej Unii Europejskiej. Można wykorzystać tę potrzebę do pozyskania finansowania europejskiego na rzecz transportu wodoru w istniejącej sieci przesyłowej (na przykład na potrzeby dostaw do Elektrociepłowni Nowa Sarzyna) oraz stworzenia nowych „wodorociągów”, a więc w rzeczywistości gazociągów do sprowadzania tego paliwa ze źródeł krajowych lub z zagranicy.

W tym świetle ciekawa wydaje się współpraca z Ukrainą stawiającą na eksport wodoru we współpracy z Niemcami. Integracja rynków gazu Polski i Ukrainy możliwa po 2022 roku może być wstępem do integracji tworzonego rynku wodorowego w Europie. Ukraina chciałaby stać się ważnym dostawcą wodoru do Unii Europejskiej, a Polska mogłaby zyskać finansowanie różnych projektów z tej dziedziny jako potencjalny pośrednik. Inicjatywy promujące import spoza Unii Europejskiej można będzie wtedy wykorzystać do promocji dostawców mniejszego ryzyka, jak Ukraina, zamiast kierować środki na rozwój dostaw wodoru przez sporny gazociąg Nord Stream 2 i zaprzęgać firmy niemieckie jak Siemens Energy raczej na kierunku pożądanym z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw wodoru, które już teraz powinno być artykułowane jako jeden z priorytetów unijnej gospodarki wodorowej przez Polskę. Z kolei pieczątka inwestycji na rzecz neutralności klimatycznej pozwoliłaby Polsce zmaksymalizować wykorzystanie środków unijnych przyznawanych w oparciu o to kryterium do własnych celów. Przykładem może być finansowanie Gazociągu Polska-Ukraina ze środków unijnych na rozwój wodorociagów.

W innym wypadku Polska stworzy dolinę wodorową w Rzeszowie, potencjalny rynek zbytu na wodór, ale nie zapewni mu samodzielnie paliwa, skazując ją na zależność od dostawców, którzy je zapewnią. Wśród nich może znaleźć się Nord Stream 2 promowany przez Niemcy i Rosję jako przyszłe źródło wodoru. Nie należy zatem robić prezentu Władimirowi Putinowi, tylko projektować gospodarkę wodorową tak, by była od niego niezależna.

Esperis: Polska może zaproponować z Czechami transgraniczną dolinę wodorową (ANALIZA)

Jeżeli Polska nie zbuduje odpowiedniego potencjału Odnawialnych Źródeł Energii pozwalających wytwarzać zielony wodór albo możliwości dostaw z bezpiecznych kierunków, jej dolina wodorowa pod Rzeszowem może być kiedyś zasilana wodorem z Nord Stream 2 – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pierwsza polska elektrociepłownia wodorowa oby nie na wodór z Nord Stream 2

Polska ogłosiła plan budowy Podkarpackiej Doliny Wodorowej pod Rzeszowem. Największe wyzwanie tego pomysłu to fakt, że w pobliżu tej miejscowości brakuje potencjalnych instalacji wytwarzania wodoru, choć niedaleko znajdują się centra przemysłowe, na przykład instalacje Grupy Azoty, które mogłyby użyć tego paliwa do obniżki emisji CO2 przy produkcji. Połowa polskiego wodoru powstaje obecnie w fabrykach Azotów dzięki syntezie chemicznej. Sprzedają około 600 ton tego paliwa rocznie z Puław i Kędzierzyna. Dlatego ta firma bada możliwość wykorzystania wodorowych ogniw paliwowych. Jednakże wodór Azotów nie może jeszcze dotrzeć pod Rzeszów.

– Przed nami dekada zmian, która ma szansę poważnie wzmocnić nasze państwo. Podstawowym elementem tych zmian jest właśnie wprowadzenie technologii wodorowej. Jesteśmy piątym na świecie producentem wodoru w świecie i trzecim w Europie więc to duże zobowiązanie. Chcemy stworzyć pięć dolin wodorowych, jako główne ogniwa gospodarki wodorowej, a jedno z nich powstanie właśnie tutaj w Rzeszowie. Liczę, że będzie to swego rodzaju klaster przed duże K, który będzie wykorzystywał potencjał naukowy i gospodarczy tego regionu – powiedział premier Mateusz Morawiecki o rzeszowskiej dolinie wodorowej.

Wśród sygnatariuszy listu w sprawie rozwoju gospodarki wodorowej pod Rzeszowem znaleźli się Ewa Leniart – wojewoda podkarpacki, Władysław Ortyl – marszałek Województwa Podkarpackiego, Marek Bajdak – pf. prezydenta Rzeszowa, prof. dr hab. inż. Piotra Koszelnik – rektor Politechniki Rzeszowskiej,  prof. dr hab. Sylwester Czopek – rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego, prof. Tomasza Gałka z Instytutu Energetyki – dyrektor Instytutu Badawczego, dr Marek Grabowy z Instytutu Energetyki – Instytut Badawczy, dyrektor oddziału Ceramiki CEREL w Boguchwale, Iwona Sierżęga – członek zarządu Polenergia, Jacek Głowacki – prezes zarządu Polenergia Elektrociepłownia Nowa Sarzyna, Dawid Cycoń – prezes zarządu ML System, Paweł Kolczyński – wiceprezes zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu, Rafał Kalisz – prezes zarządu Fibrain, Jan Sawicki – wiceprezesa zarządu oraz Marek Bujny – członek zarządu „Doliny Lotniczej”, Adam Smoleń – prezes zarządu Autosan oraz Tomasz Matuszewski burmistrz Sanoka.

Warto odnotować udział Polenergii, która razem z niemieckim Siemens Energy zamierza dekarbonizować Elektrociepłownię Nowa Sarzyna. Ta ma w przyszłości spalać zielony wodór. ‒ Wierzymy w wodór i chcemy jak najszybciej zająć pozycję w tym sektorze na krajowym rynku. Istniejąca elektrociepłownia w Nowej Sarzynie, jak i planowane nowe bloki gazowe, mają być przygotowane do spalania zielonego wodoru, co przyczyni się do budowy w przyszłości zeroemisyjnej grupy energetycznej – mówił Michał Michalski z Polenergii w czerwcu 2020 roku po podpisaniu listu intencyjnego z Siemensem w tej sprawie. Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka mówił w Rzeszowie, że Polska chciałaby mieć pierwszą elektrociepłownię wodorową w 2030 roku. Miał prawdopodobnie na myśli obiekt w Nowej Sarzynie. Jest już połączony z systemem przesyłowym gazu w Polsce, bo jako elektrociepłownia gazowa potrzebuje tego paliwa do pracy, a zatem kiedyś mógłby do niego docierać wodór. Jednakże pierwsza polska elektrociepłownia wodorowa nie ma na razie bezpiecznego źródła dostaw. Polska musi o nie zawalczyć.

Dolina wodorowa według definicji Komisji Europejskiej to obszar geograficzny, miasto lub teren przemysłowy wykorzystujący technologie wodorowe w ekosystemie innowacji, o którym wspominał minister Kurtyka. Nie jest jednak jasne skąd rzeszowska dolina wodorowa miałaby czerpać to innowacyjne paliwo. W przeciwieństwie do dolin planowanych na Pomorzu i Dolnym Śląsku, okolice Rzeszowa są pozbawione źródeł wodoru. Wskazany jest zatem dalszy rozwój tamtejszych Odnawialnych Źródeł Energii pozwalający w przyszłości wytwarzać tak zwany zielony wodór, najmilej widziany w strategii wodorowej Unii Europejskiej, a zatem mogący liczyć na największe wsparcie. Wodór emisyjny w różnych kolorach także może zapewnić dostawy pod Rzeszów, ale będzie mu trudniej o wsparcie. Wtedy jednak wzrosną koszty jego użycia w tamtym regionie ze względu na konieczność rozwoju infrastruktury przesyłowej na dużą odległość z centrów produkcji na Śląsku lub Pomorzu. Doliny zlokalizowane w pobliżu takich centrów są pozbawione tego problemu.

Alternatywa to import wodoru, czyli wyzwanie, z którym będą się mierzyć doliny wodorowe w całej Europie, bo zapotrzebowanie na takie paliwo może znacznie przewyższyć podaż w Unii Europejskiej, szczególnie jeśli będzie promowany jedynie zielony wodór wytwarzany dzięki nadwyżkom mocy odnawialnych. Warto przypomnieć, że nawet Niemcy najbardziej zaawansowani w technologiach tego typu nie będą w stanie sami wytworzyć całego wodoru potrzebnego do zazielenienia gospodarki. Zamierzają zachęcić do jego produkcji kraje partnerskie z Afryki oraz Ukrainę. Może się okazać, że skończy się na imporcie tego paliwa przez gazociąg Nord Stream 2 oraz rusyfikacji unijnej polityki klimatycznej, która będzie nadal opalana paliwem rosyjskim: wodorem zamiast gazu. Polska może podjąć działania na rzecz zmniejszenia ryzyka realizacji takiego scenariusza.

Jakóbik: Czy Polska przekona Niemcy do zatrzymania rusyfikacji polityki klimatycznej? (ANALIZA)

Rekomendacje na rzecz polskiej doliny wodorowej w Rzeszowie

Jeżeli rzeszowska dolina wodorowa ma być faktycznie centrum spalania wodoru, a nie tylko ośrodkiem naukowo-badawczym, będzie potrzebować dostaw tego paliwa z kraju oraz zagranicy. Dostawy wodoru (w tym zielonego) ze źródeł krajowych mogą być niewystarczające, zgodnie z trendem obserwowanym w całej Unii Europejskiej. Można wykorzystać tę potrzebę do pozyskania finansowania europejskiego na rzecz transportu wodoru w istniejącej sieci przesyłowej (na przykład na potrzeby dostaw do Elektrociepłowni Nowa Sarzyna) oraz stworzenia nowych „wodorociągów”, a więc w rzeczywistości gazociągów do sprowadzania tego paliwa ze źródeł krajowych lub z zagranicy.

W tym świetle ciekawa wydaje się współpraca z Ukrainą stawiającą na eksport wodoru we współpracy z Niemcami. Integracja rynków gazu Polski i Ukrainy możliwa po 2022 roku może być wstępem do integracji tworzonego rynku wodorowego w Europie. Ukraina chciałaby stać się ważnym dostawcą wodoru do Unii Europejskiej, a Polska mogłaby zyskać finansowanie różnych projektów z tej dziedziny jako potencjalny pośrednik. Inicjatywy promujące import spoza Unii Europejskiej można będzie wtedy wykorzystać do promocji dostawców mniejszego ryzyka, jak Ukraina, zamiast kierować środki na rozwój dostaw wodoru przez sporny gazociąg Nord Stream 2 i zaprzęgać firmy niemieckie jak Siemens Energy raczej na kierunku pożądanym z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw wodoru, które już teraz powinno być artykułowane jako jeden z priorytetów unijnej gospodarki wodorowej przez Polskę. Z kolei pieczątka inwestycji na rzecz neutralności klimatycznej pozwoliłaby Polsce zmaksymalizować wykorzystanie środków unijnych przyznawanych w oparciu o to kryterium do własnych celów. Przykładem może być finansowanie Gazociągu Polska-Ukraina ze środków unijnych na rozwój wodorociagów.

W innym wypadku Polska stworzy dolinę wodorową w Rzeszowie, potencjalny rynek zbytu na wodór, ale nie zapewni mu samodzielnie paliwa, skazując ją na zależność od dostawców, którzy je zapewnią. Wśród nich może znaleźć się Nord Stream 2 promowany przez Niemcy i Rosję jako przyszłe źródło wodoru. Nie należy zatem robić prezentu Władimirowi Putinowi, tylko projektować gospodarkę wodorową tak, by była od niego niezależna.

Esperis: Polska może zaproponować z Czechami transgraniczną dolinę wodorową (ANALIZA)

Najnowsze artykuły