icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Stachura: OZE bez atomu ani rusz

 – Każda autostrada potrzebuje kilku pasów ruchu, aby można było nią szybko i bezpiecznie podróżować. Nie inaczej jest z miksem energetycznym, który mógłby być oparty na odnawialnych źródłach energii, ale potrzebuje wsparcia atomu. Bez dywersyfikacji nie ma mowy o bezpieczeństwie energetycznym – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.

Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już prawie półtora roku i dalej nie widać jej końca. Zachód przebudził się ze snu o wspaniałym partnerze biznesowym Władimirze Putinie i dąży do odcięcia od surowców rosyjskich. Mocnym przykładem na to, jakiej zmianie w ciągu kilkunastu miesięcy uległo nastawienie Zachodu wobec Kremla, jest Mołdawia i jej zależność od gazu rosyjskiego. 24 lutego 2022 roku, czyli w dniu rozpoczęcia inwazji, 100 procent gazu na potrzeby Mołdawian pochodziło z tego kierunku. Dziś, jak sami podkreślają, cieszą się, że są od niego wolni. Odcięcie pępowiny łączącej ich z Rosją, która i tak ma ogromne wpływy w Naddniestrze, wzmacnia ich bezpieczeństwo energetyczne i odporność na manipulacje ze strony Rosjan. 

Odcinanie Rosji, jeszcze niedawno największego eksportera gazu do Europy, wymusza na dawnych kontrahentach Putina poszukiwanie surowców w innych miejscach i inwestycje we własne źródła energii. Ograniczony dostęp do gazu i ropy, jak również coraz droższe wydobycie i wysoka emisyjność węgla sprawiają, że państwa europejskie chętnie inwestują w odnawialne źródła energii, które mają być przyszłością ich miksu energetycznego.

Dywersyfikacja, czyli gra warta świeczki

Bezpieczeństwo energetyczne, które w czasie rosyjskiej agresji nie jest sprawą oczywistą, to nie tylko ochrona infrastruktury krytycznej, ale przede wszystkim dywersyfikacja źródeł energii i to od niej należy zacząć. W ostatnich latach Polska mocno inwestuje w OZE, według danych Agencji Rynku Energii w kwietniu 2023 roku moc zainstalowana odnawialnych źródeł energii wzrosła o 5,1 GW rok do roku i sięgnęła w sumie 24,4 GW. Stanowi to blisko 40 procent łącznej mocy zainstalowanej wszystkich źródeł energii elektrycznej w Polsce. Największym źródłem energii ze źródeł odnawialnych pozostaje fotowoltaika, na drugim miejscu są zaś elektrownie wiatrowe na lądzie. Postęp Polaków w OZE łatwo zobrazować następującą statystyką – tylko w pierwszych czterech miesiącach tego roku przybyło ponad 60 tys. nowych instalacji. Dodatkowo, w najbliższych latach, przy udziale Polskiej Grupy Energetycznej i duńskiego Ørsted powstaną morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim. 

Wsparciem OZE ma być energetyka jądrowa, coraz mocniej wybijająca się w planach m.in. Polski, Czech czy Słowacji. To dwa różne typy źródeł, ale mogą dobrze koegzystować w miksie, a co więcej, ta koegzystencja wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne Polski. Co ważne, oba cieszą się poparciem strony społecznej. Badania pokazują, że ponad 80 procent Polaków popiera budowę elektrowni jądrowych, a o akceptacji OZE świadczy liczba paneli i wiatraków stawianych przy gospodarstwach domowych.

– Wraz z postępem technologicznym nowe elektrownie jądrowe stają się jednostkami coraz bardziej elastycznymi i mającymi zdolność do stosunkowo dynamicznego zmieniania swojego obciążenia, co nie zmienia faktu, że co do zasady ich rolą w systemie elektroenergetycznym powinna być stabilna praca w podstawie, co wynika zarówno z przesłanek ekonomicznych jak i technologicznych – mówi pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. – Ze względu na poziom wyeksploatowania polskich elektrowni węglowych, które pracowały w podstawie polskiego systemu elektroenergetycznego przez dziesięciolecia, stawiamy dziś na zeroemisyjne i sprawdzone technologie jądrowe oraz odnawialne źródła energii.

– Musimy postawić na implementację w polskim miksie energetycznym szerokiego wachlarzu zeroemisyjnych technologii, co oznacza wykorzystanie możliwie wszystkich dostępnych odnawialnych źródeł energii oraz, co niezwykle istotne, zintegrowanych z nimi magazynów energii – ocenia Łukaszewska-Trzeciakowska. – Rozwój tych technologii przełoży się na zmniejszenie emisyjności sektora energetycznego, co pozwoli osiągnąć ambitne cele klimatyczne w tym obszarze, wesprze naszą gospodarkę poprzez m.in. tworzenie nowych miejsc pracy w zgodzie z zasadami sprawiedliwej transformacji, a jednocześnie zagwarantuje niezależność energetyczną naszego kraju.

Bez atomu ani rusz

Elektrownie jądrowe, tak jak farmy wiatrowe czy fotowoltaiczne, mają swoje wady i zalety, jednak tych drugich jest znacznie więcej. Przykłady krajów, takich jak Korea Południowa, Stany Zjednoczone czy Szwecja, pokazują, że atom i OZE mogą być filarami miksu energetycznego, a przy tym są bezpieczne i dają czystą energię. Obawy względem źródeł odnawialnych pojawiają się, gdy spojrzymy na kwestię ich stabilności. W przeciwieństwie do energetyki jądrowej są zależne od pogody i położenia geograficznego. Biorąc pod uwagę zawirowania związane z kwestiami prawnym i ustawą odległościową, energetyka wiatrowa na lądzie przegrywa w Polsce z tą na morzu. Bałtyk to bowiem idealne miejsce do budowy morskich farm wiatrowych, występuje na nim duża wietrzność (średnio powyżej 9 m/s) i jest stosunkowo płytki (średnio 52,3 m), dzięki czemu zmniejsza się koszt budowy. Wiatraki to energetyka rozproszona, trudno więc o jednoczesną awarię kilkudziesięciu wiatraków i łatwiej zapewnić ciągłość dostaw energii elektrycznej. Tutaj, jeśli spojrzymy na morskie farmy i kwestię ich bezpieczeństwa, pojawiają się wątpliwości po ubiegłorocznych wybuchach na gazociągach Nord Stream 1 i 2 czy zderzeniu statku z turbiną na Morzu Północnym.

Przeciwnicy dużego atomu często podnoszą kwestię kosztów budowy, która faktycznie jest wysoka. Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce, czyli trzy reaktory od Westinghouse na Pomorzu, może kosztować ponad 100 miliardów złotych. Należy to jednak traktować jako inwestycję w przyszłość, gdyż w kolejnych latach koszty eksploatacji, tania, czysta energia oraz wysoki poziom bezpieczeństwa zrekompensują ten wydatek. To właśnie bezpieczeństwo wydaje się być największym atutem energetyki jądrowej, która jest chroniona przez prawo międzynarodowe i poddawana stałemu nadzorowi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Tutaj, nawet biorąc pod uwagę szaleństwo Władimira Putina i jego zapędy, trudno spodziewać się zagrożenia ze strony Rosji. Świadczy o tym również fakt, że Zaporoska Elektrownia Jądrowa, zlokalizowana w sercu walk na Ukrainie, mimo licznych incydentów na miejscu, od ponad roku nie została zniszczona. Nawet Rosjanie wiedzą, że zakończyłoby się to skandalem międzynarodowym i poważnymi decyzjami Zachodu.

Kolejną kwestią są dostawy uranu i paliwa jądrowego. Jeśli spojrzymy na możliwości wydobycia uranu, potrzebnego do pracy elektrowni jądrowej, Polska ma potencjał w tej kwestii, jednak zmiany ustrojowe, zaniechanie budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu oraz koncepcja odejścia od poszukiwania złóż kopalin ze środków publicznych, przyczyniły się do zatrzymania prac poszukiwawczych w latach 90. Obecnie w Polsce rodzi się pomysł stworzenia centrum usług wspólnych w Krakowie, które ma promować własne wydobycie w Europie Środkowo-Wschodniej. Elektrownia na Pomorzu może być zaopatrywana np. z fabryki paliwa jądrowego Westinghouse w Västerås w Szwecji. 

Dane z 2021 cytowane przez BiznesAlert.pl pokazują, że największymi producentami uranu nie są Rosjanie, a Kazachstan, Namibia oraz Kanada. Do grona największych zaliczają się również Uzbekistan oraz Australia. Rosja, wbrew ogólnej opinii o jej przewodnictwie w produkcji uranu, plasuje się dopiero za wyżej wymienionymi. Kanadyjska spółka Cameco, czyli współwłaściciel Westinghouse’a, przyszłego dostawcy technologii reaktorów na Pomorzu, wydobywa uran w Kazachstanie, USA i Kanadzie. Co więcej, duże możliwości w zakresie wzbogacania i konwersji uranu posiadają Francuzi i wyżej wymienieni Amerykanie. Ci ostatni obecnie tworzą prawo mające ograniczyć import rosyjskiego uranu na potrzeby amerykańskiego sektora jądrowego i promują własne paliwo jądrowe zastępujące rosyjskie w Czechach i na Ukrainie.

Atom i OZE sprawdzą się zatem w duecie, by odpowiadać razem za 74 procent pokrycia zapotrzebowania na energię w Polsce w 2040 roku zgodnie z aktualizacją Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Będzie tak pod warunkiem, że będą się równie szybko rozwijać. Zapadła decyzja zasadnicza rządu o budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu. Teraz czas na kolejne rozstrzygnięcia, które zaprowadzą do wbicia łopaty w ziemię w 2026 roku.

Jakóbik/Perzyński: Atom to gra większa od energetyki (ANALIZA)

 – Każda autostrada potrzebuje kilku pasów ruchu, aby można było nią szybko i bezpiecznie podróżować. Nie inaczej jest z miksem energetycznym, który mógłby być oparty na odnawialnych źródłach energii, ale potrzebuje wsparcia atomu. Bez dywersyfikacji nie ma mowy o bezpieczeństwie energetycznym – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.

Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już prawie półtora roku i dalej nie widać jej końca. Zachód przebudził się ze snu o wspaniałym partnerze biznesowym Władimirze Putinie i dąży do odcięcia od surowców rosyjskich. Mocnym przykładem na to, jakiej zmianie w ciągu kilkunastu miesięcy uległo nastawienie Zachodu wobec Kremla, jest Mołdawia i jej zależność od gazu rosyjskiego. 24 lutego 2022 roku, czyli w dniu rozpoczęcia inwazji, 100 procent gazu na potrzeby Mołdawian pochodziło z tego kierunku. Dziś, jak sami podkreślają, cieszą się, że są od niego wolni. Odcięcie pępowiny łączącej ich z Rosją, która i tak ma ogromne wpływy w Naddniestrze, wzmacnia ich bezpieczeństwo energetyczne i odporność na manipulacje ze strony Rosjan. 

Odcinanie Rosji, jeszcze niedawno największego eksportera gazu do Europy, wymusza na dawnych kontrahentach Putina poszukiwanie surowców w innych miejscach i inwestycje we własne źródła energii. Ograniczony dostęp do gazu i ropy, jak również coraz droższe wydobycie i wysoka emisyjność węgla sprawiają, że państwa europejskie chętnie inwestują w odnawialne źródła energii, które mają być przyszłością ich miksu energetycznego.

Dywersyfikacja, czyli gra warta świeczki

Bezpieczeństwo energetyczne, które w czasie rosyjskiej agresji nie jest sprawą oczywistą, to nie tylko ochrona infrastruktury krytycznej, ale przede wszystkim dywersyfikacja źródeł energii i to od niej należy zacząć. W ostatnich latach Polska mocno inwestuje w OZE, według danych Agencji Rynku Energii w kwietniu 2023 roku moc zainstalowana odnawialnych źródeł energii wzrosła o 5,1 GW rok do roku i sięgnęła w sumie 24,4 GW. Stanowi to blisko 40 procent łącznej mocy zainstalowanej wszystkich źródeł energii elektrycznej w Polsce. Największym źródłem energii ze źródeł odnawialnych pozostaje fotowoltaika, na drugim miejscu są zaś elektrownie wiatrowe na lądzie. Postęp Polaków w OZE łatwo zobrazować następującą statystyką – tylko w pierwszych czterech miesiącach tego roku przybyło ponad 60 tys. nowych instalacji. Dodatkowo, w najbliższych latach, przy udziale Polskiej Grupy Energetycznej i duńskiego Ørsted powstaną morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim. 

Wsparciem OZE ma być energetyka jądrowa, coraz mocniej wybijająca się w planach m.in. Polski, Czech czy Słowacji. To dwa różne typy źródeł, ale mogą dobrze koegzystować w miksie, a co więcej, ta koegzystencja wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne Polski. Co ważne, oba cieszą się poparciem strony społecznej. Badania pokazują, że ponad 80 procent Polaków popiera budowę elektrowni jądrowych, a o akceptacji OZE świadczy liczba paneli i wiatraków stawianych przy gospodarstwach domowych.

– Wraz z postępem technologicznym nowe elektrownie jądrowe stają się jednostkami coraz bardziej elastycznymi i mającymi zdolność do stosunkowo dynamicznego zmieniania swojego obciążenia, co nie zmienia faktu, że co do zasady ich rolą w systemie elektroenergetycznym powinna być stabilna praca w podstawie, co wynika zarówno z przesłanek ekonomicznych jak i technologicznych – mówi pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. – Ze względu na poziom wyeksploatowania polskich elektrowni węglowych, które pracowały w podstawie polskiego systemu elektroenergetycznego przez dziesięciolecia, stawiamy dziś na zeroemisyjne i sprawdzone technologie jądrowe oraz odnawialne źródła energii.

– Musimy postawić na implementację w polskim miksie energetycznym szerokiego wachlarzu zeroemisyjnych technologii, co oznacza wykorzystanie możliwie wszystkich dostępnych odnawialnych źródeł energii oraz, co niezwykle istotne, zintegrowanych z nimi magazynów energii – ocenia Łukaszewska-Trzeciakowska. – Rozwój tych technologii przełoży się na zmniejszenie emisyjności sektora energetycznego, co pozwoli osiągnąć ambitne cele klimatyczne w tym obszarze, wesprze naszą gospodarkę poprzez m.in. tworzenie nowych miejsc pracy w zgodzie z zasadami sprawiedliwej transformacji, a jednocześnie zagwarantuje niezależność energetyczną naszego kraju.

Bez atomu ani rusz

Elektrownie jądrowe, tak jak farmy wiatrowe czy fotowoltaiczne, mają swoje wady i zalety, jednak tych drugich jest znacznie więcej. Przykłady krajów, takich jak Korea Południowa, Stany Zjednoczone czy Szwecja, pokazują, że atom i OZE mogą być filarami miksu energetycznego, a przy tym są bezpieczne i dają czystą energię. Obawy względem źródeł odnawialnych pojawiają się, gdy spojrzymy na kwestię ich stabilności. W przeciwieństwie do energetyki jądrowej są zależne od pogody i położenia geograficznego. Biorąc pod uwagę zawirowania związane z kwestiami prawnym i ustawą odległościową, energetyka wiatrowa na lądzie przegrywa w Polsce z tą na morzu. Bałtyk to bowiem idealne miejsce do budowy morskich farm wiatrowych, występuje na nim duża wietrzność (średnio powyżej 9 m/s) i jest stosunkowo płytki (średnio 52,3 m), dzięki czemu zmniejsza się koszt budowy. Wiatraki to energetyka rozproszona, trudno więc o jednoczesną awarię kilkudziesięciu wiatraków i łatwiej zapewnić ciągłość dostaw energii elektrycznej. Tutaj, jeśli spojrzymy na morskie farmy i kwestię ich bezpieczeństwa, pojawiają się wątpliwości po ubiegłorocznych wybuchach na gazociągach Nord Stream 1 i 2 czy zderzeniu statku z turbiną na Morzu Północnym.

Przeciwnicy dużego atomu często podnoszą kwestię kosztów budowy, która faktycznie jest wysoka. Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce, czyli trzy reaktory od Westinghouse na Pomorzu, może kosztować ponad 100 miliardów złotych. Należy to jednak traktować jako inwestycję w przyszłość, gdyż w kolejnych latach koszty eksploatacji, tania, czysta energia oraz wysoki poziom bezpieczeństwa zrekompensują ten wydatek. To właśnie bezpieczeństwo wydaje się być największym atutem energetyki jądrowej, która jest chroniona przez prawo międzynarodowe i poddawana stałemu nadzorowi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Tutaj, nawet biorąc pod uwagę szaleństwo Władimira Putina i jego zapędy, trudno spodziewać się zagrożenia ze strony Rosji. Świadczy o tym również fakt, że Zaporoska Elektrownia Jądrowa, zlokalizowana w sercu walk na Ukrainie, mimo licznych incydentów na miejscu, od ponad roku nie została zniszczona. Nawet Rosjanie wiedzą, że zakończyłoby się to skandalem międzynarodowym i poważnymi decyzjami Zachodu.

Kolejną kwestią są dostawy uranu i paliwa jądrowego. Jeśli spojrzymy na możliwości wydobycia uranu, potrzebnego do pracy elektrowni jądrowej, Polska ma potencjał w tej kwestii, jednak zmiany ustrojowe, zaniechanie budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu oraz koncepcja odejścia od poszukiwania złóż kopalin ze środków publicznych, przyczyniły się do zatrzymania prac poszukiwawczych w latach 90. Obecnie w Polsce rodzi się pomysł stworzenia centrum usług wspólnych w Krakowie, które ma promować własne wydobycie w Europie Środkowo-Wschodniej. Elektrownia na Pomorzu może być zaopatrywana np. z fabryki paliwa jądrowego Westinghouse w Västerås w Szwecji. 

Dane z 2021 cytowane przez BiznesAlert.pl pokazują, że największymi producentami uranu nie są Rosjanie, a Kazachstan, Namibia oraz Kanada. Do grona największych zaliczają się również Uzbekistan oraz Australia. Rosja, wbrew ogólnej opinii o jej przewodnictwie w produkcji uranu, plasuje się dopiero za wyżej wymienionymi. Kanadyjska spółka Cameco, czyli współwłaściciel Westinghouse’a, przyszłego dostawcy technologii reaktorów na Pomorzu, wydobywa uran w Kazachstanie, USA i Kanadzie. Co więcej, duże możliwości w zakresie wzbogacania i konwersji uranu posiadają Francuzi i wyżej wymienieni Amerykanie. Ci ostatni obecnie tworzą prawo mające ograniczyć import rosyjskiego uranu na potrzeby amerykańskiego sektora jądrowego i promują własne paliwo jądrowe zastępujące rosyjskie w Czechach i na Ukrainie.

Atom i OZE sprawdzą się zatem w duecie, by odpowiadać razem za 74 procent pokrycia zapotrzebowania na energię w Polsce w 2040 roku zgodnie z aktualizacją Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Będzie tak pod warunkiem, że będą się równie szybko rozwijać. Zapadła decyzja zasadnicza rządu o budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu. Teraz czas na kolejne rozstrzygnięcia, które zaprowadzą do wbicia łopaty w ziemię w 2026 roku.

Jakóbik/Perzyński: Atom to gra większa od energetyki (ANALIZA)

Najnowsze artykuły