Czyżewski: Jeśli nie zadbamy o Bałtyk, będziemy tracić miliardy rocznie

18 stycznia 2024, 07:30 Chemia

– Bałtyk to ulubione miejsce wypoczynku milionów Polaków, jednak ekosystem akwenu jest bardzo kruchy, a postępująca degradacja środowiska może sprawić, że będziemy mogli zapomnieć o wczasach nad polskim morzem. Mieszkańcy wybrzeży Morza Bałtyckiego mogliby zyskać 24 mld złotych rocznie jeśli stan środowiska poprawi się do 2040 roku. Dalsza degradacja będzie powodować spadek zysków o około 40 mld złotych – pisze Daniel Czyżewski z fundacji Polska z Natury w BiznesAlert.pl.

Bałtyk fot. EAK

Jak wynika z raportu HELCOM, mieszkańcy wybrzeży Morza Bałtyckiego mogliby zyskać 24 mld złotych rocznie jeśli stan środowiska poprawi się do 2040 roku. Dalsza degradacja będzie powodować spadek zysków o ok. 40 mld złotych.

Mimo że Polska ma dosyć szeroki dostęp do morza, nie zawsze tak było. Nawet gdy I Rzeczpospolita była u szczytu potęgi, pomorskie regiony zdominowane były przez państwa pruskie. Gdy Polska zniknęła z map świata w końcówce XVIII w., Prusy całkowicie zdominowały wybrzeże. Ponad wiek później, na początku II RP, generał Haller dokonał zaślubin Polski z morzem. Politycznie i wojskowo walczyliśmy o każdy skrawek ziemi, skończyło się na 140 km wybrzeża. Historia potoczyła się zaskakująco – będąc zależnym od Związku Sowieckiego państwem po II wojnie światowej zyskaliśmy kosztem Niemiec dodatkowo prawie 400 km – dziś możemy pochwalić się linią brzegową na poziomie 524 km.

Postępująca degradacja

Całkowita powierzchnia Morza Bałtyckiego to 420 tys. km kw, a  jego wybrzeży mieszka łącznie 85 mln ludzi a siedem dużych rzek pokrywa połowę jego zlewiska. Co ważne, akwen ten jest domem dla czterech gatunków ssaków morskich oraz dla 100 gatunków ryb.

Akwen ten jest wymagającym otoczeniem do życia ze względu na swoje położenie. W wielkim skrócie –  woda jest zbyt słodka dla organizmów oceanicznych, ale zbyt słona dla organizmów słodkowodnych. Słona woda oceaniczna dostaje się tu jedynie przez cieśniny duńskie. Niestety jest to również jedno z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie. 97 procent powierzchni Bałtyku cierpi przez eutrofizację – zjawisko powodujące nadprodukcję glonów i podobnych organizmów przez co spada jakość wody. Do pewnego stopnia eutrofizacja jest procesem naturalnym, zwłaszcza w jeziorach, stwarza warunki do rozwoju niektórym organizmom, ale gdy zostanie zintensyfikowana, zagraża zbiornikom wodnym. To właśnie w wyniku eutrofizacji mamy w morzu zakwit sinic, które zagrażają ludziom.

Co jest przyczyną nadmiernej eutrofizacji? To przede wszystkim działalność człowieka, czyli zrzuty ścieków komunalnych i przemysłowych. Powodują one wzrost obecności pierwiastków biogennych tj. fosfor i azot, które przyczyniają się do zagęszczenia m.in. podwodnych roślin. “Martwa strefa” na Bałtyku jest tak duża jak dwukrotność terytorium Danii. Obecnie statki towarowe mogą legalnie odprowadzać do Morza Bałtyckiego własne zanieczyszczenia, ścieki komunalne i zmielone odpady żywnościowe. Poza eutrofizacją, wpływ na degradację akwenu mają także wyciekające substancje niebezpieczne, przełowienie oraz niszczenie siedlisk.

Zmiany klimatu również będą miały ogromny wpływ na Morze Bałtyckie. Poziom wód i temperatura wody wzrosną w przyszłości, już teraz zmniejsza się pokrywa lodu morskiego a ten proces będzie postępował. Trzy główne zagrożenia, na które narażone jest akwen to zmiany zawartości tlenu, redukcja zasolenia i większe zakwaszenie wody. – Te procesy osłabią odporność ekosystemu Morza Bałtyckiego – czytamy w raporcie HELCOM. Innymi słowy – przy mniejszej ilości tlenu wiele gatunków nie przetrwa. Podobnie z zakwaszeniem i zasoleniem.

Zyski i straty

Mieszkańcy wybrzeży Morza Bałtyckiego mogliby zyskać 24 mld złotych rocznie jeśli stan środowiska poprawi się do 2040 roku. Patrząc na to z drugiej strony, dalsza degradacja spowoduje spadek zysków o 39 mld złotych, głównie ze względu na kurczenie się turystyki i rekreacji. Obecnie roczne zarobki z turystyki u wybrzeży Bałtyku sięgają 146 mld złotych rocznie. Największymi beneficjentami w liczbach bezwzględnych są Polska i Niemcy.

Inny aspekt to handel morski – polskie porty zarabiają krocie na transporcie towarów. Z danych Krajowej Administracji Skarbowej wynika, że w 2022 roku do państwowego budżetu z należności celno-podatkowych w morskich oddziałach granicznych wpłynęło aż 55,34 mld zł. Dla porównania, cały budżet państwa polskiego w tym samym roku wyniósł 452 mld zł. Transport morski na akwenie również może ulec znaczącym zmianom przez ocieplenie klimatu. Nie tylko ze względu na zmieniające się warunki środowiskowe, ale także z powodu nowych regulacji i trendów rynkowych.

– Zmiany rynkowe i nowe regulacje będą prawdopodobnie zmodyfikują przyszłą żeglugę znacznie bardziej niż bezpośrednie skutki klimatyczne. W szczególności, regulacje mające na celu ograniczenie emisji CO2, NOx, SOx i cząstek stałych będą miały wpływ na konstrukcję statków i zużycie paliwa. Zmieniający się klimat może wpłynąć na towary, ponieważ niektóre z nich mogą zacząć być produkowane w nowych lokalizacjach na całym świecie. Stąd, przepływy handlowe ulegną zmianie – czytamy w raporcie Climate change in the Baltic Sea autorstwa HELCOM.

To wcale nie koniec zmartwień naszego polskiego morza. W okresie II wojny światowej było ono śmietnikiem wojskowym – na jego dnie znajduje się ok. 300 tys. ton niewybuchów. To głównie one generują zanieczyszczenia substancjami niebezpiecznymi. Są także barierą dla rozwoju gospodarki morskiej związanej z czystą energią – nikt nie zainwestuje w farmę wiatrową na terenie gdzie będzie ryzyko eksplozji lub zanieczyszczeń.

Do tego wszystkiego dochodzą kwestie bezpieczeństwa. W ostatnich latach mieliśmy niemało incydentów dywersyjnych zaczynając od wybuchów gazociągów Nord Stream we wrześniu 2022 roku a kończąc na niedawnym uszkodzeniu połączenia gazowego pomiędzy Finlandią a Estonią. Bałtyk potrzebuje większego zainteresowania decydentów oraz społeczeństwa na różnych poziomach i płaszczyznach. Niezwykle istotne kwestie środowiskowe wymagają szybkiego zaadresowania, inaczej będziemy zwyczajnie tracić pieniądze.

Podsumowując, Morze Bałtyckie to prawdziwy skarb dla turystyki i gospodarki, zatem znalezienie złotego środka będzie niezwykle trudne. Z drugiej strony jeżeli pozwolimy na degradację ekosystemy będziemy musieli zapłacić podwójnie, gdyż zagrożenia czyhają na dnie morskim. Zapewne zadbanie o dobry stan morza zajmie dekady, ale warto zawalczyć o Bałtyk.

Gibała: Sprawa Balticconnector pokazuje, że Bałtyk staje się polem rywalizacji mocarstw