W ciągu dwóch ostatnich lat wzrosła w Polsce emisja dwutlenku węgla (CO2). Jednak paradoksalnie do powstania smogu przyczynia się także spalanie biomasy, a pozyskana z niej energia wciąż zaliczana jest do OZE – powiedział dr Christian Schnell z kancelarii prawnej Solivan podczas panelu na temat czystego powietrza odbywającego się na szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach.
Schnell przypomniał, że emisja CO2 w Polsce spadła o 30 procent od 1990 do 2016 roku. – Jej spadek można było zauważyć w energetyce, ale nie w budownictwie – wskazał. Dodał, że przez ostatnie dwa lata spadło pochłanianie CO2 przez lasy. Jego zdaniem biomasa nie przekłada się na tak efektywne wyniki redukcji dwutlenku węgla jak wcześniej się spodziewano. – Jest ona w Polsce spalana wraz z węglem. Najwięcej, bo aż 55 procent spalamy biomasy stałej. Jest ona zaliczana do Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Teraz więc wymieniając piece, będziemy jednocześnie spalać węgiel, nie zmniejszając emisji CO2 – powiedział. Według panelisty należy zadać pytanie o to, czy zwiększać wytwarzanie energii z OZE, które w Polsce wynosi 11 procent, z czego znacznym stopniu ze współspalania węgla z biomasą. Zgodnie z polityką energetyczno-klimatyczną Unii Europejskiej do 2030 ma nastąpić wzrost do 28 procent.
– Do tego czasu nie będzie jeszcze zaplanowanej w Polityce Energetycznej Polski 2040 roku elektrowni jądrowej. Cele OZE w budownictwie będą wynosić jeszcze więcej niż 28 procent, a ilość zainstalowanych źródeł wynosi 12 procent – dodał Schnell. Wskazał, że w można także stawiać na morską energetykę wiatrową i fotowoltaikę. – Jeśli chcemy redukować emisję musimy przestawiać się na energię elektryczną. Im bardziej chcemy ją redukować, tym więcej musimy produkować energii elektrycznej. Jeśli na przykład chcemy zredukować emisję o 95 procent do 2050, to musimy zwiększyć produkcję energii elektrycznej do 60 procent – powiedział.