Jakóbik: Powrót jądrowego Chmielnickiego

28 lipca 2022, 07:35 Energetyka

– Dostawy z Elektrowni Chmielnicki na Ukrainie wchodzące na agendę unijną to źródło taniej energii i sporów politycznych w Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Bohdan Chmielnicki, na cześć którego nazwano Elektrownię Chmielnicki na Ukrainie. Fot. Wikimedia Commons.
Bohdan Chmielnicki, na cześć którego nazwano Elektrownię Chmielnicki na Ukrainie. Fot. Wikimedia Commons.

Ukraina wchodzi na rynek energii w Europie

Ukraina weszła do Unii Europejskiej w elektroenergetyce. Sieć przesyłowa tego kraju została kryzysowo zsynchronizowana z kontynentalną i pracuje teraz w tej samej częstotliwości. Stało się to dzięki współpracy z operatorami z graniczącej z nią Mołdawii oraz Rumunii. Polska wspierała ten proces za pośrednictwem resortu klimatu oraz środowiska i pierwsza postawiła taki postulat kilka dni po ataku Rosji na Ukrainę. Stowarzyszenie operatorów sieci elektroenergetycznej ENTSO-E umożliwiło rozpoczęcie handlu energią Unii z Ukrainą od 30 czerwca.

Jednakże pomysł dostaw energii z Ukrainy do Polski był przez lata krytykowany przez pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, zwolennika koncepcji suwerenności energetycznej będącej na ustach całego rządu do czasu dymisji tego polityka. Naimski wolał, aby powstawały nowe moce wytwórcze w kraju, aby nie uzależniać się od importu, na przykład z terytorium ukraińskiego. Spór o uruchomienie połączenia elektroenergetycznego między Polską i Ukrainą mógł być kolejną przyczyną niesnasek w rządzie, ale nie na tyle poważną by przesądzić o dymisji, która wynikała z oporu wobec fuzji PKN Orlen-Grupa Lotos-PGNiG.

W przeszłości pojawili się zwolennicy prywatnego przedsięwzięcia polegającego na budowie nowego połączenia elektroenergetycznego na Ukrainę na wzór pomysłu Zygmunta Solorza-Żaka, który miał rozważać import energii z rosyjskiego Obwodu Królewieckiego. Kiedy okazało się, że Rosja ponownie zaatakowała Ukrainę w 2022 roku złudzenia w odniesieniu do tego kierunku prysły, a ukraiński znów stał się bardziej atrakcyjny. Jednakże Polskie Sieci Elektroenergetyczne pryncypialnie obstają za budową połączenia państwowego, z którego mógłby korzystać cały kraj. Ten temat wróci zapewne po przejęciu sterów przez nowego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusza Bergera, któremu będą podlegać także PSE.

Póki co jednak do gry wraca istniejące połączenie Rzeszów-Chmielnicki. Trwają prace nad przywróceniem tej linii elektroenergetycznej 400 Kv, która mogłaby według resortu klimatu rozpocząć znów pracę do końca 2022 roku. Dostawy energii z jądrowej Elektrowni Chmielnicki mogłyby potencjalnie obniżyć jej ceny w Polsce jako kolejne źródło. Polska zadeklarowała zainteresowanie importem energii z Ukrainy ustami minister klimatu Anny Moskwy jeszcze w maju w rozmowie BiznesAlert.pl. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński zadeklarował w wystąpieniu z 27 lipca, że jego kraj zwiększy eksport energii do Unii Europejskiej w celu udzielenia wspólnej odpowiedzi na kryzys energetyczny podsycany przez rosyjski Gazprom ograniczający podaż gazu w Europie, teraz z użyciem gazociągu Nord Stream 1. – Eksport energii pozwoli nie tylko zwiększyć nasze dochody w wymienialnych walutach, ale także pomoże naszym sojusznikom poprzez zmniejszenie rosyjskiego szantażu energetycznego. Stopniowo uczynimy z Ukrainy kraj gwarantujący bezpieczeństwo energetyczne Europy – mówił Zełeński cytowany przez BiznesAlert.pl.

Wypowiedź prezydenta Ukrainy akurat w tym momencie to nie przypadek.  27 lipca w Brukseli odbyło się spotkanie ministra energetyki Germana Galuszczenko z komisarz ds. energii Kadri Simson przy okazji nadzwyczajnego szczytu szefów resortów odpowiedzialnych za to zagadnienie w Unii Europejskiej. Jednym z tematów poruszonych przez Ukraińca był handel energią między Ukrainą a Unią Europejską. Galuszczenko wyliczał, że dostawy energii z atomu na Ukrainie pozwoliłyby ograniczyć zużycie gazu w Europie o 5-6 mld m sześc. tej zimy przyczyniając się do realizacji celu redukcji zużycia o 15 procent przyjętego przez państwa członkowskie.

Współpraca – tak, zależność systemowa – nie

Powrót Chmielnickiego do gry o dostawy energii dla Polski to dobra wiadomość z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego tej zimy, bo da kolejne źródło dostaw wobec potencjalnych problemów krajowych mocy wytwórczych. Nic jednak nie zastąpi własnych elektrowni, a te w Polsce powstają powoli. Urząd Regulacji Energetyki ostrzega, że luka wytwórcza sięgnie 4,6 GW w 2034, a zatem bez elektrowni jądrowych i nowych źródeł odnawialnych Polska stanie się systemowo zależna od importu, czy będzie pochodził z Niemiec, czy z Ukrainy, oby wówczas już dawno zwycięskiej w wojnie z reżimem na Kremlu i spokojnej. Dlatego należy budować polskie elektrownie, na początek wybrać technologię Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, abyśmy mogli nazwać nasz własny reaktor hetmanem Żółkiewskim albo Piotrem Naimskim.

Jakóbik: Ukraina weszła do Unii…w elektroenergetyce