Resort środowiska planuje kolejną rewolucyjną zmianę w odpadach. Jej efekty odczują niedawno uruchomione nowoczesne spalarnie, które produkują ze śmieci ciepło i energię elektryczną. Według projektu zmiany prawa, spalanie zmieszanych odpadów ma być zabronione – pisze Magdalena Skłodowska z portalu WysokieNapiecie.pl.
Spalarnie wydają się być dobrą odpowiedzią na zagospodarowanie góry śmieci produkowanych przez Polaków. Jednocześnie dają częściową alternatywę do produkcji energii z węgla. Korzyści są dla każdego – firmy śmieciarskie mają gdzie utylizować odpady, powstaje tańsze ciepło i prąd, energetyka zmniejsza emisje, a spalarnie dobrze funkcjonują. Jednym słowem: eldorado. Czy rzeczywiście?
Postawienie nawet najmniejszej spalarni to wydatek kilkuset milionów złotych. Największe inwestycje finansowane są więc z funduszy unijnych, a tu Bruksela zmienia priorytety i ważniejsze jest zapobieganie produkcji śmieci i ich recykling. Nawet i bez dofinansowania dobrze zaprojektowana spalarnia jednak się opłaci. Ze śmieci komunalnych spalanych w nowoczesnych instalacjach można uzyskać ciepło i prąd. Jest to klasyfikowane jako odzysk odpadów. Tak produkowana energia jest tańsza. Nic dziwnego więc, że za spalanie odpadów biorą się nie w naszym kraju tylko spółki komunalne, ale także energetycy – jak Fortum w Zabrzu (które zresztą od dawna robi to w Skandynawii i na Litwie) czy PGE w Rzeszowie. Zamiast płacić za paliwo, to spalarnie biorą opłaty za przyjęcie odpadów, np. stawka w Rzeszowie to ok. 300 zł za tonę.
Proponowana zmiana przepisów sprawi jednak, że firmy będą musiały dwa razy pomyśleć i policzyć, zanim zdecydują się na inwestycje. Chodzi o to, skąd wezmą odpowiednie śmieci i za ile będą je spalać.
Zakaz spalania zmieszanych odpadów komunalnych
Spalanie niesegregowanych (zmieszanych) odpadów komunalnych ma być w przyszłości zabronione. Taki zapis pojawił się w projekcie nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach i innych ustaw. Projekt skierowano na Komitet Stały Rady Ministrów.
Dla części spalarni to konieczność poszukiwania nowych dostaw „paliwa”. Słowem: będzie drożej. Jak ocenił wiceprezydent Bydgoszczy Michał Stybel, skutkiem wejścia w życie zapisów byłby minimum 30-procentowy wzrost opłat za śmieci „na wejściu”, bo to jest tylko koszt dodatkowej segregacji, bez uwzględnienia innych pochodnych. Jak przypomina miasto, ciepło z bydgoskiej spalarni to teraz najtańsze źródło energii w lokalnej sieci.
Przedsiębiorcy są zaskoczeni. W UE działa około pół tysiąca spalarni śmieci, które odpowiadają za jedną czwartą produkcji energii. „Inne kraje UE nie stosują tego typu rozwiązań do swojego prawodawstwa. Ich wdrożenie w Polsce może skutkować nieosiągnięciem celu ekologicznego dla wybudowanych instalacji termicznego przekształcania odpadów komunalnych, a przez to ryzykiem zwrotu środków otrzymanych z UE” – ostrzega Dominik Gajewski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Co teraz trafia do spalania? Czy jest to bezpieczne? Czy będziemy płacić więcej za śmieci? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl