Konferencja Społeczny PRE_COP24 miała przygotować i wysondować, jak wyglądać ma ten właściwy, grudniowy szczyt COP24. Sądząc po wczorajszym wydarzeniu, można się spodziewać, że po Paryżu, szczyt klimatyczny w polskiej stolicy węgla może obnażyć zmianę myślenia rządów o ekologii, i niestety może być to zmiana na gorsze – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Z Paryża do Katowic
„Paryż wyznaczył cel, a Katowice pokażą jak go osiągnąć” – można było usłyszeć na jednym z paneli. Niewątpliwie ogólnoświatowa zgoda co do faktu, że globalne ocieplenie zachodzi, a odpowiedzialny za nie jest człowiek i deklaracja wspólnych działań była ogromnym sukcesem konferencji sprzed niemal dwóch lat. Od tego czasu zmieniło się jednak wiele – przede wszystkim wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Porozumienia paryskiego, co z kolei było bodźcem dla innych sygnatariuszy, by coraz śmielej dystansować się od jego postanowień – co do sposobów na walkę ze zmianą klimatu, jej opłacalności, a na samym końcu jej sensu.
Związkowcy chcą zwątpienia
Jednym z organizatorów PRE_COP24 były związki zawodowe, których przedstawiciele zapewniali, że zależało im na różnorodności prezentowanych poglądów. W ten sposób tłumaczyli obecność prof. Williama Happera, którego wystąpienie było chyba najgłośniejszym ze wszystkich na tej konferencji. Mówił on o demonizowaniu dwutlenku węgla, którego „stężenie w atmosferze 300 milionów lat temu było o wiele większe, a życie miało się świetnie”, czy zaprzeczał jakoby w ostatnich latach coraz częściej dochodziło do anomalii pogodowych. Oczywiście zderzyło się to ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony środowisk naukowych, które powtarzały, że globalne ocieplenie jest faktem, a odpowiedzialny za to jest człowiek. Sęk w tym, że w błyskawicznie zmieniającej się medialnej rzeczywistości, o wiele łatwiej jest dzisiaj mówić rzeczy o globalnym ociepleniu, które jeszcze niedawno spotkałyby się z ogólnym ostracyzmem. Jednak sam spór jest na rękę sektorowi górniczemu, bo dzięki temu przynajmniej przez część uczestników sporu o zmiany klimatu jest uważany za sojusznika.
Czy górnictwo jest OK?
Górnictwo i sektor węglowy swoje złote lata ma już dawno za sobą, nawet jednoznacznie „pro-węglowy” polski rząd mimo budowy nowych węglowych bloków nie ma zamiaru zwiększać jego obecności w miksie. Jednak sam wybór Katowic jako miasta-gospodarza COP24 jest symboliczny i oznacza swojego rodzaju zapowiedź zwrotu w światowej polityce klimatycznej („Bo tylko silni potrafią płynąć pod prąd” – jak powiedział wiceminister Tobiszowski). Można było usłyszeć argument, że Unia Europejska powinna obniżyć swoje ambicje w redukcji emisji gazów cieplarnianych, bo inni sygnatariusze w dużo mniejszym stopniu przykładają się do swoich zobowiązań, co z kolei przyczynia się do spadku konkurencyjności UE i utratą miejsc pracy. Sposobem na to miało być podpisanie deklaracji „Górnictwo OK” o współpracy spółek i uczelni na rzecz wprowadzania innowacji w branży.
Innowacje dla węgla, dla klimatu gleba i lasy
Mimo obecności kontrowersyjnych gości, nawet przedstawiciele rządu zgadzają się, że poziom dwutlenku węgla w atmosferze jest za wysoki i powinno się podejmować działania, by je zmniejszać. Rząd w osobie wiceministra Tobiszowskiego proponuje zalesianie i pochłanianie nadmiaru CO2 przez gleby. Pominąwszy to, że osoba również obecnego na PRE_COP24 Jana Szyszki nie kojarzy się z zalesianiem, a nawet wręcz przeciwnie, to warto zastanowić się jak zareagują rozmówcy Polski na właściwym COP24, jeśli rzeczywiście zostanie im przedstawiony taki sposób na walkę z globalnym ociepleniem.
Tobiszowski: Ocieplenie jest globalne. Przekonajmy innych do cięć emisji CO2